niedziela, 24 marca 2013

Rzucisz się na mnie i taki będzie finał...


-Nic nie mów. Nie musisz. Proszę cię nie płacz przeze mnie. Już za dużo krzywd ci wyrządziłem- powiedział i przytulił siostrę, która o dziwo odwzajemniła uścisk. po chwili jedna puściła brata i udała się w kierunku swej sypialni.. Na łóżku zostawiła swoje rzeczy i powiedziała do stojącego w drzwiach brata:
-Chodźmy na dół. Herbata nam wystygnie. 
-Tak, chodźmy.
Rodzeństwo zeszło na parter. Nim doszli do salonu, usłyszeli  dzwonek do drzwi. Rose ignorując dźwięk zniknęła w salonie, a jej brat poszedł zobaczyć kto przyszedł. Gdy otworzył drzwi do domu wparowała bez zaproszenia czwórka chłopaków- Niall jedzący żelki, Louis bawiący się telefonem oraz Liam i Zayn, którzy sobie dokuczali.
-Cisza!- krzyknął Hazz- a może tak cześć, co?
-No cześć- powiedzieli równo.
-Gdzie Rose?- zapytał Niall.
-W salonie siedzi. Chodźcie.
Chłopcy zostawili kurtki i buty w holu, następnie ruszyli z Harry'm do salonu.
-Hej Rose!- krzyknął Liam, po czym przytulił uśmiechniętą dziewczynę.
Rose przywitała się z przyjaciółmi i spędzili cały dzień na rozmowach, żartach, oglądaniu filmów itp.
Około 21, dziewczyna powiedziała:
-Sory chłopaki, ale ja już idę spać.
-Tak szybko?- powiedział zasmucony Zay.
-No jakoś tak wyszło. Dobranoc.
-Skoro chcesz już iść to my chcemy po buziaku na dobranoc- powiedział Lou.
-Od całowania to ty masz Eleanor, Boo Bear- powiedziała.
-A widzisz ją tu gdzieś?
-No nie.
-To całuj i nie marudź.
-Noo dobra- powiedziała i całowała w policzek każdego po kolei. Przyszła kolej na Harrego. Gdy Rose kucnęła przy fotelu by pocałować brata w polik, ten wstał. Pomógł jej wstać i mocno się do nie przytulił.
Rodzeństwo przez chwilę trwało w uścisku, gdy Hazz powiedział:
-Dobranoc mała- i cmoknął ją w policzek. 
-Cześć chłopaki- zaśmiała się Rose i poszła na górę.
-Eeee! Pogodziliście się?- zapytał Liam.
-Nie- powiedział zasmucony loczek.
-A ten przytulas?- wtrącił Niall.
-Powiedzmy, że jesteśmy na dobrej drodze- odpowiedział Harry.
-No i bardzo dobrze- powiedzieli równo Lou i Zayn.
-Wiecie co? Mam do Rose sprawę. Pójdę do niej na chwilę- powiedział Zayn.
-No dobra. Idź- stwierdził Hazz.
~//~
Mój brat mnie zaskakuje! Te zdjęcia, obietnice i w ogóle jest taki inny. To znaczy taki... taki jak dawniej. Bardzo mnie to cieszy, ale to nie zmienia faktu, że nadal mam do niego ogromny żal i on tym wszystkim tego nie zmieni. Zmęczona opadłam na łóżko. Po chwili poczułam, że w mojej kieszeni coś wibruje. Ooo dostałam sms'a. Wcisnęłam pokaż i po chwili na wyświetlaczu pojawiła się taka wiadomość:
Jesteś okropną przyjaciółką! Ja się o ciebie martwię a ty nawet nie raczysz napisać głupiej wiadomości. Foch 4ever mała! :)  Policzymy się jak wrócisz do domu ty okropna osobo! :) Uduszę cię zobaczysz! :p Aaa tak serio to weź może do mnie zadzwoń  bo mnie tu zaraz szlag trafi :* Kocham cię małpo, Tom :)
No to mam przechlapane! Zupełnie o nim zapomniałam. Teraz mi głupio. No nic, muszę do niego zadzwonić jak najszybciej. Gdy już chciałam wcisnąć "zadzwoń" usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam je i zobaczyłam Zayn'a.
-Hej. Mogę wejść?- zapytał.
-Jasne. Wchodź.
-Możemy pogadać?
-No pewnie. Mów o co chodzi- powiedziałam i usiadłam obok niego.
-Ja nie chcę się wtrącać, ale Harry nie daje sobie rady- powiedział patrząc na ścianę.
-Z czym sobie nie radzi?
-Z tym, że cię stracił. Każdego dnia mówi o tobie. Zastanawia się co u ciebie, jak się czujesz i tak dalej. A kiedy już nie wytrzymuje z ciekawości to dzwoni do waszej mamy albo do Gem i wypytuje o ciebie. Postaraj się mu wybaczyć. Proszę cię Rose.
-Zayn, ja nie wiedziałam o tym. Głupio mi z tym, że tyle bólu mu zadałam, ale nie cofnę czasu. Staram się i myślę, że jesteśmy na dobrej drodze. Może przez ten tydzień, który spędzimy razem wszystko się zmieni i znowu będziemy prawdziwym rodzeństwem. Kto wie.
-Bardzo mnie to cieszy mała- powiedział i mnie przytulił- Too co słychać?
-A wszystko dobrze- uśmiechnęłam się- a u ciebie?
-A w sumie to tak samo jak zawsze. Perrie, praca, dom i tak w kółko.
-No tochba dobrze.
-No pewnie, że dobrze. A co u Tom'a? Dawno go nie widziałem.
-A wszystko po staremu. Teraz się chyba na mnie obraził bo o nim zapomniałam i nie napisałam mu ani jednego sms'a. Zresztą sam zobacz co mi napisał- powiedziałam i dałam mu swój telefon. Przez chwilę czytał wiadomość ze skupienie a później wybuchł śmiechem i powiedział:
-No wygląda na to, że masz przechlapane.
-No chyba tak.
-Ja też bym się obraził na jego miejscu.
-Nie dobijaj mnie, dobrze?!- powiedziałam i szturchnęłam go w ramię.
-No dobra- stwierdził i wystawił mi język- to ja już idę, śpij dobrze.
-Ok, dobranoc Zay- powiedziałam i przytuliłam się do niego, co po chwili odwzajemnił.
-No to ja już idę a ty dzwoń do Tom'a bo on cię udusi w końcu!- skwitował śmiejąc się.
-Noo już dzwonię! Pa głupku- powiedziałam a przyjaciel zniknął za drzwiami.
Chwyciłam telefon, wybrałam numer Tom'a i wcisnęła "zadzwoń". Pierwszy sygnał, drugi, trzeci, czwarty:
-No nareszcie!-krzyknął- ty wiesz jak ja się martwiłem?!
-Tak bardzo cię przepraszam, nie miałam czasu.
-Dobra nie ważne. Wiesz dobrze, że nie umiem się na ciebie gniewać- powiedział głośno wzdychając.
-I za to cię kocham, mały.
-A ja myślałem, że najbardziej kochasz mnie za to, że mam kaloryfer i jestem zabójczo przystojny!
-Ojj za to też cię kocham!- mówiłam śmiejąc się.
-No to dobrze.
-No wiem. Co tam w domu?
-A nawet dobrze. Ojciec wyjechał w delegację.
-Gdzie?
-Do Warszawy czy jakoś tak.
-Do Polski?
-Nooo tak.
-Słyszałam, że mają tam świetne jedzenie.
-Może kiedyś się wybierzemy.
-Oooo jedźmy w wakacje! Proooooooszę!
-Nie płaszcz się przede mną bo do wakacji jeszcze kupa czasu i nie wiadomo co się jeszcze może wydarzyć.
-No w sumie.
-A no właśnie. Kiedy wracasz?
-Mam nadzieję, że Harry odstawi mnie do domu w niedzielę.
-Ale czemu dopiero w niedzielę?
-Nooo bo mama pracuje do późna, Rob wyjechał a Gem ma szkołę.
-Ale ty też masz szkołe głupku.
-No wiem, ale mama już zaniosła dyrektorce zwolnienie lekarskie.
-A no chyba że tak.
-No a co jeszcze powiesz? Co tam słychać na mieście?
-A na mieście?
-No tak.
-Widziałem się z Lyons'em. Mówił coś, że wybiera się do Hazzy.
-Tom ma przyjechać do Londynu?
-No tak.
-A wiesz może kiedy?
-No nie. A co ty tak wypytujesz?
-No bo gdyby przyjechał teraz to zabrał by mnie do domu wcześniej niż w niedzielę... Geniuszu!- powiedziałam, wyraźnie akcentując ostatni wyraz.
-Ooo jeju! Narobiło się! Raz nie skapowałem o co chodzi a ta już ma jakieś wonty!- bulwersował się.
-Eeej! Bo ci nie dam buzi jak przyjadę!- groziłam mu.
-Ojj przepraszam, noo!
-I tak nie dostaniesz.
-Taa już to widzę. Rzucisz się na mnie i taki będzie finał.
-Nie bądź taki pewny siebie!
-To ty mnie tego nauczyłaś!
-Aaa weź spadaj!
-Też cię kocham.
-Mam taką nadzieję- i rozmawialiśmy tak jeszcze około dwie godziny. Kiedy moje powieki same się zamykały, pożegnałam się z przyjacielem i poszłam wziąć kąpiel, by później móc iść spać.

~//~
Jakiś czas później.
25.03.2013r.
-Mamooo?! Gdzie mam zawiesić tą kremową firankę?- krzyczała Gemma.
-No jak to gdzie?! W salonie! Rose? Wzięłaś leki?!
-Taaaak mamo!- darłam się z łazienki w moim pokoju.
-Rob do cholery idź wytrzepać te dywany! Za kilka dni Wielkanoc a my jesteśmy w rozsypce!- panikowała mama.
-Kochanie przecież już posprzątaliśmy, dywany zaraz zabiorę!
-Z kim ja mieszkam! Wszystko muszę robić sama!
-Dzięki mamo!- krzyknęłyśmy razem z Gemmą, gdy usłyszałam, że w salonie dzwoni telefon- ja odbiorę!
-Spoko- usłyszałam głosy rodziców i siostry.
-Tak, słucham?
-Cześć Rose!- usłyszałam głos brata.
-No cześć, Harry- wypowiedziałam z niewielkim entuzjazmem. Ciekawi cię dlaczego, tak?! Otóż przez cały pobyt u Hazzy, spędził ze mną niecały dzień, ponieważ musieli dać koncert, udzielić wywiadu, itd.  Wiedziałam, że tak będzie, ale gdzieś w duchu miałam nadzieję, że jemu na serio zależy na tym, by było tak, jak dawniej. Cóż... pomyliłam się. Jak zwykle zresztą.
-Co słychać?- zapytał.
-Nic ciekawego.
-Jak się czujesz?
-Dobrze.
-Jesteś na mnie zła?
-Tak.
-O co?
-Ty dobrze wiesz.
-Yyy nie wiem?
-Wiesz.
-Nie wiem.
-Wiesz.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Nie.
-Tak. No kurde!
-A widzisz! Jednak wiesz!
-Jeju naprawdę nie wiem o co ci chodzi!
-Chodzi mi o to, że coś mi obiecałeś kiedy u ciebie byłam.
-Co ja ci... Aaa no tak. Dobrze wiesz, że nie mogłem rzucić pracy.
-A czy ja ci każę?!
-No nie.
-No to następnym razem po prostu nie stwarzaj wrażenia, że zależy ci na tym, byśmy znowu byli prawdziwym rodzeństwem Harry!
-Rose! Ja cię przepraszam. Nie chciałem żeby ci było przykro.
-Taa ok.
-Ja mówię poważnie.
-No dobra. Przyjedziesz na święta?
-Tak. Jutro powinienem być już u was.
-Spoko.
-A co tam słychać w mieście?
-A nic ciekawego. Ostatnio widziałam twojego przyjaciela.
-Tom'a?
-No tak.
-I co tam u niego.
-Nie wiem.
-Aha. A co u dziadków?
-Wszystko dobrze, chyba.
-Mhm.
-Nom.
-Rose będę już kończył. Do zobaczenia jutro.
-No cześć- powiedziałam i odłożyłam słuchawkę na swoje miejsce.
Po chwili przy mnie pojawiła się mama z pytaniem kto dzwonił. Powiedziałam jej, że telefonowało jej najlepsze dziecko, za co oberwałam poduszką w głowę, a później opadłyśmy na kanapie. Po chwili dołączyła do na Gemma, a po jakichś 20 minutach do domu wszedł Rob z dywanem, który musiał wytrzepać na podwórku. Rozłożył go w salonie i również się do nas dosiadł. Zaczęliśmy rozmawiać a po około dwóch godzinach ktoś zaczął dobijać się do naszego domu. Wstałam i pospiesznie ruszyłam w stronę drzwi wejściowych. Masakra... Harry przyjechał wcześniej...
-Co ty tu robisz? Miałeś przyjechać jutro- zapytałam.
-Też się cieszę, że cię widzę Rose- powiedział i wszedł do domu.
-Kiedy wracasz do Londynu?
-Dopiero przyjechałem, nie mam zamiaru tak szybko wracać.
-Aha. Too do kiedy masz wolne?
-W środę po świętach mamy wrócić do Londynu.
-Spoko. Chodź- powiedziałam- mamoooooo! Harry przyjechał!- krzyczałam zmierzając w stronę salonu.
-Cześć synku!- powiedziała ucieszona mama.
-Cześć mamo- odpowiedział i przytulił rodzicielkę.
Później przywitał się z Gem i tatą. Spoczęli na kanapie nie zauważając, że wymknęłam się do swojego pokoju. Z dołu słychać było śmiechy, rozmowy. Nie chciało mi się z nimi siedzieć, więc napisałam do Tom'a.
Hej mały! Wychodzimy gdzieś? Harry przyjechał wcześniej :p
Po chwili dostałam odpowiedź:
No cześć śliczna! Właśnie miałem do ciebie dzwonić :) Nudzi mi się w domu jak cholera, więc za 15 minut będę czekał pod twoim domem :)
Postanowiłam się ogarnąć, ponieważ rozciągnięta bluza i legginsy nie były odpowiednie na wyjście z przyjacielem. Poszłam do łazienki zrobić sobie makijaż   i ładnie się uczesać.  Po jakichś 10 minutach byłam gotowa. Wyszłam z łazienki i udałam się do garderoby i ubrałam się tak. Przejrzałam się w lustrze ostatni raz i zeszłam na dół.
-A gdzie to się moja córcia wybiera?- zapytał tata.
-A idę na miasto.
-Z Thomas'em?
 -Tak. Idę z Tom'em tato.
-No to w takim razie udanego wypadu życzę- powiedział i ciepło się uśmiechnął.
-Dzięki. Pa.
-Rose?- gdy już miałam wyjść z salonu usłyszałam głos mamy.
-Noo co tam?
-Gdybyś miała zostać u Tom'a czy coś w tym stylu, to daj znać.
-Dobra. Zadzwonię jak coś- odpowiedziałam i wyszłam z pomieszczenia.
Ostatni raz spojrzałam w lustro w przedpokoju i wyszłam na zewnątrz. Tom stał przy furtce.
-Styles?!- krzyknął.
-Czego?
-Masz 10 minut spóźnienia- udawał oburzonego. Zawsze tak robi, choć wie, że ja zawsze się spóźniam.
-Też cię kocham Reeves- powiedziałam i cmoknęłam go w policzek.
-No cześć- odpowiedział i mnie przytulił.
-To gdzie idziemy?- zapytałam.
-Do parku?
-No dobra- powiedziałam i tak oto spędziłam miłe popołudnie w parku i wieczór w domu przyjaciela.
-Nie chce mi się iść do domu- powiedziałam siedząc na parapecie w pokoju Thomas'a.
-Przecież możesz zostać u mnie- odpowiedział  wyłączając konsolę.
-No ale nie uważasz, że zbyt wiele razy już u ciebie nocuję?
-No coś tyyy- pstryknął mnie w nos- zawsze będę ci pomagał. Zrozum to.
-Dziękuję. Kochany jesteś- odpowiedziałam i wtuliłam się w przyjaciela- a twoi rodzice mi pozwolą?
-Po pierwsze to traktują cię jak własną córkę, po drugie to zgodziliby się nawet wtedy, gdybym to ja był temu przeciwny a po trzecie to raczyłabyś zauważyć, że ich nie ma- powiedział i się uśmiechnął.
-No w sumie. Nie ma ich? Jejku nie zauważyłam- zaśmiałam się.
-To nic. Dzwoń do domu, a ja przygotuję ci coś do spania.
-No dobra.
Wyciągnęłam z kieszeni telefon i przy kontakcie "Dom" wcisnęłam przycisk "zadzwoń".  Pierwszy, drugi, trzeci, czwarty, piąty sygnał i:
_______________________________________________________________________

No i mamy kolejny rozdział :)
Piszcie czy się wam podoba czy też nie :)
Krytyka też jest spoko :)
Przynajmniej wiadomo na czym się stoi :*
Także tego... 10Komentarzy- nowy rozdział w czwartek lub  w piątek :*


  Buziaki :*
 M<3 

    

12 komentarzy:

  1. Jak zawsze fajowne :) uwielbiam <3

    OdpowiedzUsuń
  2. łoooł jaki cudny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaki długi! :)
    A jaki świetny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mi się podoba :) :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubie to kobieto! :) <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny jest *.*

    OdpowiedzUsuń
  7. Cóż mogę powiedzieć... No ten rozdział jest zajebisty :) :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Nic dodać nic ująć :)
    Super rozdział, czekamy na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  9. http://www.facebook.com/pages/One-Direction-Moim-Zastrzykiem-Energii-D/578582542169895 lajki:) sory że spamuje

    OdpowiedzUsuń
  10. Noo postarałaś się :)
    Bardzo mi się podoba :D

    OdpowiedzUsuń
  11. <3
    <3
    <3
    <3
    <3
    <3
    <3
    <3
    <3
    <3
    <3
    <3
    <3
    <3
    <3
    <3
    <3
    <3
    <3
    <3
    <3

    OdpowiedzUsuń