sobota, 27 kwietnia 2013

Gemma nie jest typem zakupoholiczki, więc obszerną garderobą nie grzeszy...


Wspomnienie:
 22.lipiec.2010r.
-Mamo! Hazz zabrał mi prostownicę!- krzyczała Gemma.
-Hahahahah nigdy jej nie dostaniesz!- krzyczał roześmiany Harry wbiegając do pokoju niczego nieświadomej Rose.
-Czego się tak drzesz baranie! Nie widzisz, że śpię?!- wrzasnęła dziewczyna wychylając się spod kołdry.
-Wstawaj mała! Szkoda dnia!- powiedziała Gemma, która także przyszła do siostry.
-Taaa jasne. Może to mój ostatni dzień na tej planecie więc chcę się wyspać- stwierdziła Rose. Po jej policzku zaczęły spływać łzy. Brat, który siedział na jej łóżku wślizgnął się pod kołdrę i z całej siły przytulił siostrę. Gemma uczyniła to samo. Wszystko było takie niewinne. To był ostatni wspólny dzień trójki dzieci Anne Cox. Ostatni.
~//~

-A pamiętasz jak leżałaś po operacji w szpitalu, a ja zaraz po szkole przybiegłem do ciebie i siedziałem przed twoją salą?- powiedział Tom robiąc herbatę.
-Tak, pamiętam. Byłeś wtedy taki wystraszony, a ja powiedziałam tylko "no co się tak gapisz?! przecież miałam operacje a nie sekcję zwłok", na co ty zareagowałeś wytrzeszczem oczu- stwierdziła i wybuchła śmiechem.
-Tak! Śmiej się! Ja dostawałem zawału a ty się jeszcze na mnie wydarłaś. Komiczne po prostu- mówił z wyrzutem.
-Też cię kocham- odpowiedziała i zabrała swój kubek z herbatą.
-No i bardzo dobrze.
Przyjaciele spoczęli w kuchni przy drewnianym stole. Rozmawiali o wszystkim i o niczym. Śmiali się, żartowali i kłócili o to, kto ma rację.  Czas płynął niewiarygodnie szybko. Nim się zorientowali na zegarze wybiła już północ.
-Rose, która godzina?- zapytał Tom.
-O kurde, już dwunasta- odpowiedziała zdziwiona.
-Ja się będę zbierał, mała- mówił chłopak zakładając na ramiona bluzę.
-Skoro musisz- powiedziała cicho- chodź, odprowadzę cię.
-No dobra. Pożegnam się z chłopakami.
-Spoko- odpowiedziała i oboje przeszli do salonu.
-Ooo młody! Chodź na piwo!- krzyknął Harry.
-Jesteś ode mnie tylko rok starszy- powiedział Tom.
-Oj nie marudź! Chodź do nas!- odezwał się tym razem Nick.
-Sory chłopaki, ale mam jutro szkołę. Cześć- odpowiedział i łapiąc przyjaciółkę za rękę wyszedł z pomieszczenia.
Para pożegnała się w holu.  Rose patrzyła przez chwilę jak chłopak oddala się od jej domu. Gdy wszedł już na swoje podwórko dziewczyna spokojnie weszła w głąb domu.
Z salonu dochodziły głośne śmiechy, a z kuchni jakieś szepty. Dziewczyna stanęła w kuchennych drzwiach i patrzyła na rozmawiającego przez telefon brata.
-Mamo nie mówiłem jej nic- powiedział.
-.....
-Tak wiem o tym, ale chyba bym mi oczy wydrapała.
-......
-Nie wiem. To jeszcze za wcześnie. 
-........
-Jezu wiem przecież, że musi się zaaklimatyzować i w ogóle, ale jak się dowie to mnie chyba rozniesie- mówił tajemniczo.
-........
-Dobra ja kończę.Kocham cię mamo, paaa- powiedział i włożył telefon do kieszeni- o mój Boże! Rose wystraszyłaś mnie!- mówił trzymając się za serce.
-Sory, już nie będę- odpowiedziała kpiąco i ruszyła w stronę lodówki.
-A może przyjdziesz do salonu, co?
-Niby po co?
-No posiedzimy razem. Kiedyś lubiłaś spędzać czas ze mną i chłopakami.
-To było kiedyś.
-Ale teraz też mogłoby tak być- powiedział uważnie przyglądając się siostrze.
-Boże ja...- urwała i spojrzała na brata, który miał łzy w oczach- no dobra. Zrobić jakieś kanapki?- zapytała, czym wywołała wielki uśmiech na twarzy Hazzy.
-Dobra to wyjmuj coś z lodówki i robimy- powiedziała kolejny raz do cieszącego się brata- eeej! Mówię do ciebie!
-Co?- zapytał zdezorientowany.
-Jajco- powiedziała kiwając głową z dezaprobatą.
-Ej! Powiem mamie!- oburzył się.
-Biegnij! Już leć!- zakpiła sobie.
 Dziewczyna podeszła do lodówki, wyjęła z niej potrzebne składniki i zaczęła robić kanapki. Harry starał się jej pomagać, lecz niezbyt mu to wychodziło. Kiedy już wszystko zostało przygotowane, rodzeństwo udało się do salonu:
-O kurde! Co za widok!- śmiał się Sam.
-No dokładnie! Ty chora jesteś, czy jak?!- zapytał Nick dotykając czoła Rose.
-Weź spadaj debilu. Nie mogę raz na jakiś czas z wami posiedzieć?- powiedziała.
-Lepiej raz na jakiś czas niż wcale. Tak jak przez ostatnie lata- westchnął cicho Rob.
Między dziewczyną a chłopakami zapadła cisza, która po chwili została przerwana przez Rose. Nie minęło nawet 10 minut, a wszyscy zaciekle ze sobą rozmawiali. Śmiali się, żartowali i dokuczali sobie nawzajem. Około 3 w nocy chłopcy zaczęli się zbierać. Rodzeństwo pożegnało przyjaciół. Z racji tego, że Gemma prędko nie wróci, zamknęli do i postanowili posprzątać bałagan w salonie. Kiedy wszystkie naczynia zostały umyte, papierki wyrzucone do kosza a okruchy zmiecione, rodzeństwo opadło na kuchennych krzesłach.
-Dziękuję Rose.
-Za co?
-Za to, że starasz się być dla mnie miła i w ogóle.
-Wiesz.... Nie ma sprawy- odpowiedziała- dobranoc Harry.
Dziewczyna wyszła z kuchni i udała się do swojej sypialni. Po odbyciu wieczornej toalety udała się do krainy Morfeusza.

Dwa miesiące później.
25.06.2013r.
-Aaaaa zdałam! Tom! Zdałam!- krzyczała Rose patrząc na wyniki matury.
-Ja też! Ja też!- cieszył się razem z przyjaciółką Tom.
-Musimy to uczcić! Chodźmy do mnie. Przebiorę się i idziemy w miasto!
Dziewczyna chwyciła chłopaka pod ramię i wolnym krokiem szli w kierunku domu Styles'ów. Wchodząc do domu usłyszeli dziwną rozmowę, która jak okaże się później zmieni wszystko....
-Tak mamo! Wiem, że to jest moja siostra, ale nie uważasz, że to trochę za dużo? - mówił do rodzicielki Harry.
-Harry?! Co on tu robi?- powiedziała szeptem do kryjącego się razem z nią w holu chłopaka.
-Zamknij się i słuchaj!- odpowiedział.
Jak powiedział, tak Rose zrobiła. Po chwili z salonu dobiegły kolejne wypowiedzi.
-Harry zrozum, że Gem wyjeżdża z Adamem, a ja prawdopodobnie zostanę przeniesienie do Atlanty- tłumaczył Rob.
-To już pewne?- zapytał Harry.
-Raczej tak. Rose nie może zostać sama w Holmes Chapel, a mogę się założyć, że nie będzie chciała z nami jechać.
-Nie będę z nią mieszkał! Ona mnie nie cierpi! Mamo no powiedz coś!- wyraźnie się oburzył.
-Ja- nie dokończyła, gdyż do salonu weszła Rose.
-Że coo?! Nigdy u niego nie zamieszkam! Wolę spać pod mostem! Mamo nooo!
-Ja tu jestem!- oburzył się Hazz.
-Mam to w dupie!  Zmienił się. Tak bardzo się zmienił. Ja nie wiem ja Gemma może z nim normalnie rozmawiać!
-Nie zapominasz się gówniaro?!- krzyknął chłopak.
-Gówniaro?! To że jesteś ode mnie o rok starszy nie upoważnia cię do wyzywania mojej osoby pseudo gwiazdorze!- powiedziała do brata.
-Zamknij się idiotko! Nie masz prawa tak do mnie mówić! Ja ciężko pracuję na swoją pozycję!
-Na jaką pozycję? Na tą przed gazetami czy na tą przed ludźmi, którzy cię znają? Myślisz, że jak pouśmiechasz się do gazet albo zarwiesz do panny Swift czy innej dziwki to jesteś taki fajny?! Otóż nie! Pomyliłeś się braciszku! Co do tej drugiej pozycji, to jak dla mnie nie istniejesz od dnia dzisiejszego! Nie miałam, nie mam  mieć nie będę takiego brata! A teraz odwalcie się ode mnie wszyscy!- krzyknęła- a ty na co czekasz?!- skierowała się do zszokowanego całą sytuacją Tom'a- wychodzimy. Musimy oblać naszą zdaną maturę. Złapała chłopaka za rękę i nic nie mówiąc ciągnęła go za sobą w kierunku swej sypialni. Kiedy już do niej doszli, dziewczyna postanowiła się przebrać, włosy rozpuściła i zrobiła sobie na nich delikatne fale. Makijaż wyszedł jej taki. Kiedy była już w pełni gotowa, razem z Tom'em udała się do jego domu, by teraz on mógł się przebrać. Po chwili namysłu Rose wybrała dla niego taki zestaw.  Chwilę zajęło mu ułożenie włosów, a kiedy już skończył para wyszła z domu. Po kilku minutach doszli do klubu "Mohito" zawsze się tam bawili.  Kiedy zasiedli wygodnie w loży, spotkali przyjaciół ze szkoły, z którymi bawili się dość długo.




-Nie przesadzasz z tym piciem?- zapytał Tom.
-A co?! Poskarżysz mojej mamie?- śmiała się Rose.
-Dobrze wiesz, że tego nie zrobię słonko. Ja się tylko martwię- mówił ciepło.
-Kochany jesteś- odpowiedziała i pocałowała go w policzek.
Impreza rozkręciła się na dobre. Dziewczyny tańczyły na stołach, chłopcy gwizdali i bili brawo. Alkohol lał się litrami. Bawili się młodzi, starsi i ci jeszcze bardziej starsi. Można powiedzieć, że był to  "gruby melanż" .
Rose nie żałowała alkoholu, natomiast Tom bawił się z mniejszą ilością trunków, ponieważ "ktoś musi nie pić, by pijany mógł być ktoś"- zawsze na imprezach stosowali razem tą zasadę. Około 4 nad ranem postanowili wracać do domu. Chłopak wyjął z torebki dziewczyny klucze do domu i po cichu wprowadził ją do środka. Kiedy chciał już zanieść ją na górę w salonie zapaliło się światło. Szczęściem w nieszczęściu było to, że zamiast Anne czy Roberta z kanapy wstała Gemma z Harrym.
-No proszę... - powiedziała brunetka.
-No co?- odpowiedział Tom.
-Jajco głąbie. Nie mogliście mnie wziąć ze sobą? Ja też chciałam z wami świętować!- mówiła udając oburzoną.
-Ojj jeszcze zdążymy to nadrobić słońce- powiedział i puścił jej oczko.
-No mam nadzieję. Dawaj małolatę na górę- śmiała się Gem.
-Jak na górę?! A może pogadamy, co?- wtrącił się Hazz.
-Weź się nie udzielaj chłopie. Za dużo namieszałeś dzisiaj- stwierdził Tom.
-O co ci chodzi, co?!- wkurzył się Harry.
-O wszystko. Nie dość, że masz ją w dupie to na każdym kroku robisz coś, z czym nie potrafi sobie poradzić.
-Wiesz cieszę się, że będzie ze mną mieszkała. Będę ją miał na oku. Nie będzie robić tego, co jej się zamarzy.
-Wiesz jedyne co możesz zrobić, to pocałować ją w cztery litery.
Harry zamilkł. Nie wiedział co ma powiedzieć. Spuścił głowę i poszedł na górę. Gem skarciła Toma wzrokiem, po czym oboje zaprowadzili Rose do jej sypialni.

~//~
Rano- pokój Rose.

Blondynka przykrywała się kołdrą po same uszy. Właśnie dotarło do niej to, co wczoraj się wydarzyło.Z oczu poleciały jej łzy. Nie chodziło jej nawet o to, że będzie musiała mieszkać z bratem. Chodziło o to, że sobie z tym nie poradzi. Około godziny 11 do jej pokoju przyszła Gemma.
-No i jak tam? Kac męczy?
-Weź się tak nie wydzieraj!
-Dobra dobra. Płakałaś?
-Nie. To znaczy... a daj mi spokój- powiedziała i zaszyła się pod kołdrą.
-Mała co jest?- zapytała Gem wsuwając się pod pierzynę.
-Czemu chcecie mnie z nim zostawić, co?! Co ja wam zrobiłam?!- mówiła płacząc.
-Kochanie to nie tak- powiedziała i przytuliła siostrę- skoro chcesz studiować w Londynie to wypadałoby w nim zamieszkać. Z racji tego, że ja i Adam planujemy zamieszkać razem, a rodzice wyjeżdżają na dość długi czas to został ci tylko Hazz. Skarbie spróbuj się przełamać. Masz mnie, rodziców, Tom'a. Damy radę.
-Mam nadzieję.
-Wiesz co?
-Co?
-Wiesz co masz zrobić jak zdasz maturę?
-Yyyyy nie?- powiedziała zdziwiona.
-Tatuaż!- krzyknęła podekscytowana Gemma.
-A no faktycznie! Idziemy dzisiaj?
-A umówiłaś się?
-Nie, ale ma się te znajomości- uśmiechnęła się triumfalnie Rose.
-Och no dobra. To ja zadzwonię do Tom'a a ty się ubieraj małolata- powiedziała Gem i wyszła.
 Rose wstała i udała się do swej garderoby, z której po chwili wyszła z kompletnym zestawem. Włosy po dość długiej pracy związała tak, a w zakresie makijażu pomalowała tuszem rzęsy i zrobiła na powiekach kreski linerem. Jeszcze raz przejrzała się w lustrze i wyszła z pokoju. W kuchni zrobiła sobie śniadanie i razem z posiłkiem opadła na kanapie w salonie. Niespodziewanie w salonie pojawił się Harry.
-Cześć- powiedział i usiadł na fotelu.
-Hej- odpowiedziała krótko.
-Wybierasz się gdzieś?
-Tak.
-Mogę wiedzieć gdzie?
-Możesz. Idę z Gem do studia tatuażu.
-Gem robi sobie tatuaż?
-Nie.
-To kto?
-Ja.
-Serio? Przecież dawniej nienawidziłaś takich rzeczy- powiedział zdziwiony.
-Wiesz.... mój gust bardzo się zmienił- zaśmiała się.
-Rose?
-No co tam?
-Mógłbym iść z wami?
-Noooo mógłbyś.
-Dzięki! Zaraz wracam. Ogarnę się trochę.
-Spoko- odpowiedziała i jakby nigdy nic kontynuowała jedzenie śniadania.
Po jakichś 20 minutach na dół zeszła Gemma.
-No to idziemy? Tom zaraz będzie.
-Wiesz musimy jeszcze na kogoś zaczekać.
-Jak to?- zapytała zdziwiona.
-Tak to- powiedział Hazz całując siostrę w policzek- idę z wami.
-Serio?
-Tak- odpowiedział Harry razem z Rose.
-O kurde! Co za postęp! - zaśmiała się Gemma.
-No to idziemy?- zapytała Rose.
-Tak, chodźmy już- powiedział Harry.
Na dworze czekał Tomas, na widok którego Rose bardzo się ucieszyła. Wszyscy przywitali się lecz Harry i Tom jakoś dziwnie się na siebie patrzyli. Kiedy Rose dowiedziała się o wszystkim, co Tom powiedział Harry'emu przeprosiła brata za cały wczorajszy dzień. Atmosfera między tą czwórką znacznie się polepszyła. Rozmawiali, śmiali się i żartowali. Około godziny pierwszej dotarli do studia tatuażu.
-Dzień dobry!- krzyknęła Rose wchodząc do środka.
-Cześć mała!- odpowiedziała jej młoda dziewczyna  o imieniu Sara, którą mała Styles dobrze znała.
-Jak mówiłam kiedyś tak jestem! Zdałam maturę!- mówiła uradowana.
-No i brawo! Tak trzymaj a daleko zajdziesz- śmiała się Sara.
-Jack u siebie?- zapytała Rose.
-Tak, wchodź.
Blondynka zapukała do kolorowych drzwi, zza których dosłownie po chwili usłyszała ciche "prosze".
-Hej Jack- powiedziała.
-No hej młoda- odpowiedział i uścisnął Rose.
-To jest moja siostra Gemma, mój brat Harry, a Tom'a to znasz.
-Witam piękną panią- zwrócił się do Gemmy- panów też serdecznie witam- dodał.
-Także tego... Zdałam maturę i jestem.
-No to pięknie! Gratulacje.
-Dziękuję bardzo.
-Spoko! A ty młody zdałeś czy olałeś sprawę?- śmiał się.
-Weź spadaj! Zdałem!- udawał oburzonego.
-No to masz szczęście. Gdzie i co robimy kochana?
-Robimy tak, jak ustaliliśmy. Nie zmieniamy nic- powiedziała tajemniczo.
-Jak sobie panienka życzy. To kto zostaje, a kto wychodzi?- powiedział patrząc na Hazze, Gemmę i Tom'a.
-Nooo to ja chyba zostanę, co mała?- zapytała Gem.
-Nie! Ja zostaję!- powiedział Tom.
-Nie bo ja!
-Ja zostaję!
-Nie!
-Tak!
-Nie!
-Tak!
-Cicho!- krzyknęła Rose- Harry ze mną zostanie, prawda?- dodała patrząc na brata.
-Pewnie- odpowiedział, czym wywołał szeroki uśmiech na twarzy siostry.
-Dobrze, więc ślicznotka i pseudo wzorowy uczeń wychodzą- śmiał się tatuażysta.
Dziewczyna zdjęła bluzkę i usiadła na fotelu. Pod wpływem stresu i strachu, trzymała Harry'ego za rękę przez cały czas. Chłopak chcąc odstresować siostrę opowiadał jej przeróżne historie. Dziewczyna słuchała go jak zahipnotyzowana. Tak jak dawniej. W pomieszczeniu dało się wyczuć tą miłość między bratem a siostrą. Po około półtora godziny Jack skończył swe dzieło. Efekt końcowy był następujący:

-I jak się podoba?- zapytał mężczyzna.
-Piękny jest!- powiedział Harry.
-No to teraz ty oceń księżniczko- Jack zwrócił się do Rose.
-O kurde. Jest jeszcze piękniejszy niż sądziłam- ucieszyła się dziewczyna.
-No to bardzo się cieszę- tatuażysta uśmiechnął się szeroko i założył dziewczynie opatrunek.
Dziewczyna powoli się ubrała, zapłaciła i razem z Harry'm opuściła budynek.
-Harry?- powiedziała nieśmiało.
-Tak?
-Chciałam ci podziękować.
-Za co?- zapytał zdziwiony.
-Za to, że ze mną zostałeś. Nie musiałeś tego robić.
-Zostałem bo chciałem, a poza tym to jesteś moją małą siostrzyczką i nie pozwolę zrobić ci krzywdy- zaśmiał się dźwięcznie.
-Głupek- powiedziała i pierwszy raz od dość długiego czasu przytuliła się do brata z własnej woli. 
-Przepraszam cię Rose, za wczoraj i za wszystko- mówił trzymając siostrę w uścisku- przepraszam, że cię zostawiłem. Ja nie chciałem żeby to tak wyszło. Uwierz mi. Gdybym wiedział, to nigdy tak bym nie postąpił. Brakuje mi ciebie mała. Bardzo za tobą tęsknię- mówił, a po jego policzkach spływały łzy- Chciałbym żeby nasze relacje się polepszyły. Żeby było tak, jak dawniej. Chciałbym znowu się z tobą bić, wyzywać i biegać po podwórku z uśmiechem na ustach.
-Nie sądzisz, że jesteśmy na to trochę za starzy?- zaśmiała się Rose, która popłakała się tak jak Harry.
-Oj nie marudź- śmiał się.
-Ja też chciałam cię przeprosić. Nie powinnam była cię tak od siebie odtrącać tym bardziej,  że to ja zmusiłam cię do wystąpienia w x- factor, przepraszam też za wczoraj. Nie powinnam tak mówić i w ogóle to zachowałam się jak niedorozwinięta szmata- stwierdziła i wybuchła płaczem.
-Ciii... Nie mów tak. Oboje źle zrobiliśmy- szeptał tuląc siostrę do siebie. 
-Wybaczysz mi?- zapytała po chwili.
-Zrobię to jeśli ty mi wybaczysz- uśmiechnął się. 
-Już to zrobiłam- odpowiedziała i mocno przytuliła brata.
-Oooo jak słodko!- zachwyciła się Gemma, która razem z Tom'em podeszła do rodzeństwa. 
-Czyli, że rozejm, tak?- zapytał zadowolony Tom.
-Tak- odpowiedzieli równo Harry i Rose.
-No nareszcie- Gem i Tom odetchnęli z ulgą.
Rodzeństwo zareagowało śmiechem. Po niecałej godzinie cała czwórka zalegała na kanapie w domu Styles'ów. Około czwartej po południu Tom musiał wyjść. Rodzeństwo pożegnało się z przyjacielem i ponownie wróciło na kanapę.
-Wiecie co? Ja to idę się szykować- powiedziała Gemma.
-Gdzie idziesz?- zapytała Rose.
-No właśnie-  dodał Hazz.
-Mam dzisiaj randkę z Adamem.
-Aha. Czeszemy, malujemy i ubieramy, tak?- zapytała, a raczej stwierdziła Rose.
-Oooo kocham cię- powiedziała Gemma ściskając siostrę.
-Aaa ostrożnie! Mam tatuaż na plecach!- oburzyła się Rose.
-Jejku przepraszam. Zapomniałam.
-No dobra. Chodź. Trzeba cię zrobić na bóstwo- zaśmiała się blondynka.
-Zostawicie mnie samego?- zapytał Hazz udając smutnego. 
-Jak chcesz to chodź z nami- powiedziała Gem ciągnąc młodszą siostrę na górę. 
Kiedy już rodzeństwo znalazło się w pokoju najstarszej siostry,  Rose zabrała się do pracy. Na początku postanowiła zrobić Gemmie makijaż. Trzeba przyznać, że efekt końcowy był niesamowity. Następnym krokiem była fryzura, która idealnie pasowała do makijażu. Kiedy Gemma pytała Harrego o to czy ładnie wygląda, Rose poszła do swojej sypialni, by dobrać siostrze jakieś ciuchy. Wróciła po niecałych dwudziestu minutach z przygotowanym zestawem.
-Mam wszystko!- krzyknęła wchodząc do pokoju siostry.
-No to dawaj! Idę się ubrać!- powiedziała Gemma i zniknęła w łazience. 
-Dajesz jej swoje ciuchy?- zapytał Hazz.
-No tak. Gemma nie jest typem zakupoholiczki, więc obszerną garderobą nie grzeszy- zaśmiała się- w odróżnieniu ode mnie.
-No to też prawda. Garderobę to ty masz ogromną! Jak ty to u mnie pomieścisz?- zapytał przerażony. 
-Nie bój się! Dam radę.
-Mam taką nadzieję- westchnął.
-Eeej! Nie będzie tak źle.
-Skoro tak mówisz- uśmiechnął się.
Rose w ramach odpowiedzi rzuciła w niego poduszką, czym oficjalnie rozpoczęła bitwę na poduszki. śmiali się, rzucali, bili i przewracali do póki Gem nie wyszła ze swej łazienki.
-Co tu się do cholery dzieje?!- krzyknęła- jak wrócę wszystko ma być sprzątnięte, zrozumiano?!
-Tak- powiedział Hazz.
-No dobra- zawtórowała Rose.
Gemma wyszła, ponieważ Adam czekał na nią pod domem, a młodsi zajęli się sprzątaniem pokoju starszej siostry. Gdy skończyli sprzątać, zeszli na dół, gdzie oglądali rodzinne zdjęcia. Mieli przy tym dużo śmiechu.
-Pokazać ci co mam w portfelu?- zapytał Hazz.
-No dawaj.
-Noszę to odkąd dostałem się do x- factor- powiedział i wyjął z portfela fotografię:
-O kurde!- śmiała się Rose.
-Co jest?- zapytał zdziwiony Harry.
-Zaczekaj chwilę- odpowiedziała Rose i zniknęła w przedpokoju, z którego po chwili wróciła trzymając w ręku torebkę.
-Co masz?
-Zaczekaj- powiedziała i zaczęła przeszukiwać torebkę, z której następnie wyjęła portfel i wyjęła z niego inne zdjęcie:
-Ja mam takie!
-Jezu jaki byłem mały!- śmiał się Harry.
-Noo. To były czasy- westchnęła Rose.
-Dokładnie pamiętam ten dzień, jak laliśmy się wodą. To było u dziadków w sadzie. My oboje biegaliśmy z wiaderkami pełnymi wody, a Gemma uciekała- śmiał się.
-Do tej pory pamiętam jak błagała mamę żeby nas uspokoiła- uśmiechnęła się szeroko.
-A co wy robicie?- zapytała Anne wchodząc z Rob'em do salonu.
-A oglądamy razem zdjęcia- powiedział Hazz obejmując siostrę ramieniem.
-Zaraz zaraz.... Pogodziliście się?- zapytał podejrzliwie Rob.
-No tak- wyszczerzyła się Rose.
-To wszystko dzięki temu, że zrobiła sobie w końcu ten tatuaż- zaśmiał się Hazz i opowiedział rodzicom wszystko, co dziś się wydarzyło.
-Mój Boże. Nawet nie wiecie jak się cieszę- powiedziała wzruszona Anne tuląc dzieci do siebie.
-Ał mamo to boli!- wzdrygnęła się Rose i przejechała ręką po plecach.
-Przepraszam kochanie- odpowiedziała i uśmiechnęła się ciepło.
-Nic się nie stało- Rose także odwzajemniła uśmiech.
Wieczór w domu rodziny Styles minął wspaniale. Wszystko było tak jak dawniej. Dosłownie. Tak jak kilka lat temu Rose i Hazz rzucali się jedzeniem przy stole, tak robili to dzisiaj z tym, że Anne ani Rob nie próbowali ich uspokoić. Patrzyli na nich z uśmiechem, a pojedyncze łzy szczęścia wypływały rodzicom z oczu.
___________________________________________________________________________

Cześć kochani! :)
Bardzo przepraszam za tak długą nieobecność, ale ostatnio dużo rzeczy się wydarzyło, miałam egzaminy gimnazjalne i jakoś tak wyszło :(

Wracam z nowym rozdziałem, który mam nadzieję przypadnie wam do gustu :)
Dziś nie będę określać, ile komentarzy ma się pojawić, by kolejny rozdział ukazał się w o wiele szybszym terminie :)
Powiem tylko tyle: KOMENTUJCIE <3 :*

P.S. Kocham was i jeszcze raz przepraszam <3

M<3


 
 



wtorek, 2 kwietnia 2013

Co my przypadkiem, no wiemy?



-To nic. Dzwoń do domu, a ja przygotuję ci coś do spania.
-No dobra.
Wyciągnęłam z kieszeni telefon i przy kontakcie "Dom" wcisnęłam przycisk "zadzwoń".  Pierwszy, drugi, trzeci, czwarty, piąty sygnał i:
-Tak, słucham? 
-Harry?
-Tak mam na imię Rose.
-Tyle to i ja wiem.
-No to czemu dzwonisz? Dlaczego nie ma cię jeszcze w domu?- pytał.
-Dzwonię po to, żeby.... Możesz dać mi mamę?
-Mamy nie ma.
-To daj tatę.
-Nie ma ich. Pojechali do dziadków. Wrócą w piątek.
-Aha. No to chciałam tylko powiedzieć, że śpię dzisiaj u Tom'a.
-Jak to?
-Normalnie. Cześć.- odpowiedziałam i się rozłączyłam.
Po chwili ze swej garderoby wyszedł Tom i dał mi swoje bokserki i koszulkę, w której będę mogła spać.
-Jakie fajne!- powiedziałam oglądając bokserki, które dał mi chłopak.
-Wczoraj je kupiłem, ale są za małe- zaśmiał się.
-To ja je sobie wezmę.
-Ale nie ma nic za darmo- odpowiedział i uśmiechnął się zadziornie.
-Oj tam. Nie marudź.
-Nie marudzę. Będą twoje za buziaka.
-W policzek czy w usta?- zapytałam. Pewnie dziwisz się teraz, dlaczego zapytałam w co mam go pocałować. Otóż nasze relacje są jakby to powiedzieć... Głębsze. Czasami się całujemy czy coś w tym stylu. To w żaden sposób nie niszczy naszej przyjaźni. O nie. Jest nam tak dobrze.Okazujemy sobie nasze uczucia i jest pięknie.  A oto nasze najnowsze zdjęcie, które zrobiliśmy w niedzielę, gdy przemalowałam sobie włosy na blond.
-A jak myślisz?
-W policzek?
-Pudło! Dawaj w usta!- mówił robiąc "dzióbek".
-No dobra. Już do ciebie idę- powiedziałam, czym wywołałam szeroki uśmiech na jego twarzy.
Małymi kroczkami zbliżałam się do chłopaka, który wyczekiwał zapłaty za bokserki. Kiedy już stanęłam przed nim nie wahając się nawet przez chwilę zrobiłam to:

Chłopakowi ewidentnie podobała się nagroda. Odwzajemniał moje pocałunki do tego stopnia, że nie wiedząc kiedy znaleźliśmy się na jego łóżku. Nie przestając całować przyjaciela, ściągnęłam z niego koszulę, którą rzuciłam gdzieś w kąt. Poczułam, że uśmiecha się przez pocałunek. Postanowiłam pozbyć się reszty jego garderoby. Z ochotą pomagał mi zdjąć swe spodnie, po czym zabrał się za rozbieranie mojej skromnej osoby. Gdy oboje byliśmy już w samej bieliźnie chłopak podciągnął się w górę na łokciach i mierząc mnie wzrokiem powiedział:
-Chcesz tego?
-Tak Tom. Nie robimy tego pierwszy raz- odpowiedziałam na co chłopak uśmiechnął się i po chwili wpił w moje usta.
~//~
Powietrze w sypialni stawało się cięższe. Ich przyspieszone oddechy słychać było dość wyraźnie. Tom ze swymi pocałunkami zaczął schodzić niżej i niżej. Zdjął jej czarny biustonosz, później wręcz zerwał z niej dolną część bielizny. Rose nie chcąc pozostać mu dłużna, uczyniła to samo z jego bokserkami.
Zaplotła nogi wokół jego bioder  i  lekko pocierała ciałem. Całowała go. Dotykając jego policzków dłońmi przyciągała jego usta bliżej, by pocałunek stał się bardziej zachłanny. Tak właśnie na nią działał.  Nie był delikatny, a jej to nie przeszkadzało. Wiedział dokładnie co sprawia, że ta dziewczyna czuje się seksowna i pełna wdzięku. Swoimi dłońmi jeździł po jej ciele.. Całował ją. Robił to w taki sposób, że nawet jeśli chciałaby być cicho to nie mogła. Zaczęła po cichu wymawiać jego imię. Uwielbiał to. Sprawił, że czuła namiętność. Jej biodra tańczyły wraz z jego dotykiem. W końcu doszedł tam gdzie pragnął. Swymi czynami poznawał na nowo każdy centymetr jej ciała. Doprowadzał ją do takiego stanu, że ciągle chciała więcej. Czuł, jak z każdym jego ruchem, dziewczyna  napina mięśnie. Czuli to oboje. Po chwili oderwał się od niej. Drżące fale przeszły przez jej ciało. Pocałował ją w czoło. Uśmiechnął się zadziornie wiedząc ,że zrobił dobrze, że dał jej rozkosz, której pragnęła. Leżeli tak chwilę bez słów, co jakiś czas wydając cichutkie jęki.
-Rose?
-Tak?
-Obiecasz mi coś?
-To zależy o czym mowa.
-No ale obiecasz?- zapytał kładąc się na lewym boku tak, że jego twarz była przy twarzy dziewczyny.
-No dobra. Obiecam- uśmiechnęła się.
-To dobrze. 
-No to mów o co chodzi głuptasie- powiedziała i poczochrała mu włosy.
-Jak będziemy mieć po 40 lat i nadal będziemy wolni, to za mnie wyjdziesz. Dobrze?- zapytał z poważną miną.
-Dobrze.
-Obiecujesz?
-Tak.
-To super!- krzyknął z uśmiechem na ustach. 
-A teraz już śpijmy. Dość wrażeń jak na jedną noc- stwierdziła i przytuliła się do przyjaciela.
-Masz rację. Dobranoc- powiedział i pocałował ją w głowę.
Po krótkim czasie para zasnęła. Całą noc byli wtuleni w siebie. Następnego dnia obudził ich dzwoniący telefon:
-No odbierz!- krzyknęła Rose.
-Ale to twój telefon- oburzył się Tom.
-Cholera!- powiedziała i wzięła telefon do ręki- słucham?!
-Hej mała!- usłyszała głos siostry.
-Czy ty wiesz która jest godzina?- mówiła zaspana Rose.
-Wiem. Tak się składa, że jest już 13 moje śpiochy kochane!- śmiała się dźwięcznie.
-Mówisz serio?
-No tak. 
-Jeju jak dobrze, że zwolnienie mam do 3 kwietnia- odetchnęła z ulgą.
-Ale Tom nie ma zwolnienia.
-O cholera!- krzyknęła- Eeej! Wstawaj! Zaspałeś do szkoły!- darła się potrząsając chłopakiem.
-Weź się zamknij! Nigdzie nie idę!- stwierdził zakładając poduszkę na głowę.
-No jak sama słyszałaś. Nigdzie nie idzie.
-Ojj czubki. Kiedy przyjdziesz do domu?
-Nie wiem. A co chcesz?
-No bo mam dzisiaj randkę, więc...
-Aaa no tak. Zapomniałam. Będę około 16, dobra?
-Kocham cię. Możesz być nawet koło 17 bo wychodzę dopiero o 20.
-Dobra no to narka.
-No paa- odpowiedziała Gemma i się rozłączyła.

Rose z rozbawieniem spojrzała na przyjaciela który leżał z poduszką na głowie, w dodatku zwinięty w kłębek.
-Eeej. Wstań już- powiedziała odchylając poduszkę.
-A muszę?- zapytał robiąc tą swoją słodką minkę.
-No chodź! O 16 muszę iść do domu.
-Czemu?!
-Gem ma randkę.
-A no tak! Mówiła w niedzielę.
-Nooo- odpowiedziała.
-No to chodźmy coś zjeść-stwierdził. Dziewczyna nawet się nie poruszyła- haloo! Ziemia do Rose!
-Yyy co?- odpowiedziała.
-No chodź!- uśmiechnął się i wyciągnął do niej ręce.
-Pójdę jak dostanę buziaka.
-W policzek czy w usta?
-A jak myślisz?- odpowiedziała  powtarzając ich wczorajszą, jakże przyjemną scenę.
-W policzek?
-Pudło! Dawaj w usta!
-Już idę- zaśmiał się chłopak. I po chwili leżał na Rose, składając na jej malinowych pełnych ustach czuły pocałunek:
-Pasuje księżniczce?
-Tak prosze księcia- odpowiedziała.
-To chodźmy do kuchni- stwierdził i podniósł dziewczynę z łóżka.
-Muszę się ubrać- powiedziała.
-Mi się taka podobasz- uśmiechnął się zadziornie.
-Pfff. Chociaż bieliznę i bluzkę założę.
-Skoro musisz- powiedział robiąc smutną minę.
-Muszę zboczeńcu- odpowiedziała i założyła za dużą koszulkę Tom'a.
-Za tego zboczeńca będziesz musiała przeprosić- mówił schodząc z przyjaciółką na plecach do kuchni.
-Ojj przepraszam!
-Nie o takie przepraszam mi chodziło- stwierdził krzyżując dłonie na umięśnionym torsie.
-A o jakie?
-Chodziło mi o to, że w ramach przeprosin zrobisz mi te swoje słynne naleśniki mała- powiedział i wystawił jej język.
-Och no dobra- odpowiedziała dziewczyna i zabrała się za przygotowywanie śniadania.
Po około pół godzinnej "pracy" Rose i Tom spoczęli w jadalni, by zjeść smaczny posiłek.
-Ubrudziłeś się świnio!- zaśmiała się Rose.
-Tylko nie świnio!- oburzył się- gdzie się ubrudziłem?
-Na brodzie.
-Tu?- pokazywał palcem.
-Nie.
-To może tu?
-Tu też nie.
-Jezu to gdzie?!- westchnął ze zdenerwowaniem w głosie.
-Tu baranie- powiedziała pochylając się nad chłopakiem.
-Już wytarłaś?
-Tak- uśmiechnęła się- teraz ty posprzątasz a ja idę się ubrać.
-No dobra- powiedział udając smutnego.
  Dziewczyna pobiegła na górę i ubrała się. Włosy związała w niedbałego koka i wyszła z łazienki. Kiedy weszła do pokoju zobaczyła ubranego przyjaciela, który leżąc na łóżku bawił się jej telefonem.
-Co robisz?- zapytała.
-Czytam twoje sms'y, po których wywnioskować można, że mnie zdradzasz ty małpo!- krzyczał udając, że płacze.
-Kochanie to nie tak jak myślisz!- powiedziała teatralnie przewracając oczyma.
-Udowodnij!
-No dobra- odpowiedziała i wskoczyła na leżącego na łóżku chłopaka, po czym złożyła na jego ustach czuły pocałunek- wierzysz mi już, że cię nie zdradzam?
-Tak. Teraz ci wierzę- powiedział- wstawaj, idziemy ubrać Gemmę na randkę.
Dziewczyna w ramach odpowiedzi kiwnęła twierdząco głową i oboje ruszyli w stronę wyjścia z domu chłopaka. Ciepło się ubrali i wyszli kierując się do domu Rose. Dziewczyna weszła z chłopakiem do domu, a to, co zobaczyła w salonie przeszło jej najśmielsze oczekiwania. W salonie siedział jej brat wraz ze swymi kolegami z Holmes Chapel. Było ich około 10. Każdy trzymał w ręce piwo, a niektórzy nawet palili papierosy.
-Co tu się dzieje?!- krzyknęła.
-Oooo kogo ja widzę! Szanowna panienka raczyła się pofatygować do domu- mówił podchmielony Harry.
-Weź się odwal! A wy zgaście te fajki do cholery!
-A bo co?- odezwał się jeden z kolegów- Tom.
-A bo jajco! Zgaś to.
-Harry mam zgasić?- zapytał.
-No pewnie... że nie!- odpowiedział i wybuchł śmiechem.
-Dobra. Jak sobie chcecie.- odpowiedziała i udała się razem z przyjacielem na górę, gdzie pewnie przebywa Gemma. Dziewczyna weszła do pokoju siostry. Zobaczyła ją siedzącą przy toaletce, próbującą się jakoś uczesać.
-No jesteście w końcu! Błagam pomóżcie mi bo inaczej się nie wyrobię! Próbowałam wygonić to towarzystwo z dołu, ale nie dałam rady- powiedziała zawiedziona.
-Nie przejmuj się. Ja się tym zajmę- odpowiedziała Rose- teraz cię pomalujemy i uczeszemy, a później cię jakoś wystroimy.
-No to rób co powinnaś, malutka- zaśmiała się Gem.
-No to zaczynamy.
Dziewczyna cudownie uczesała siostrę. Gdy skończyła pracować nad fryzurą, zrobiła jej taki makijaż.
Kiedy Tom zobaczył Gemmę powiedział:
-O kurde! Pięknie wyglądasz! Dupeczka pierwsza klasa- i uśmiechnął się do dziewczyn.
-Dziękuję ci bardzo. Ciekawe co powiesz jak Rose wybierze mi jakieś ubrania!
-Też jestem ciekaw- odpowiedział, a dziewczyny zniknęły w garderobie Gem. Po około 20 minutach Rose wybrała ten zestaw.  Gem ostrożnie, by niczego nie zepsuć ( fryzura i makijaż, o to chodzi ) ubrała się i weszła z powrotem do swego pokoju, gdzie na łóżku siedział Tom z Rose na kolanach.
-No i pięknie! Adam będzie zachwycony!- stwierdził Tom.
-Mam nadzieję. Czekaj czekaj czarusiu! Coś ty taki miły?!- pytała podejrzliwie Gemma.
-A nie mogę?
-No możesz ale... Ha! Już wiem! Rose wczoraj spała u ciebie, tak?!
-Noo tak- odpowiedział niepewnie.
-Czy wy aby przypadkiem nie... No wiecie?!
-Co my przypadkiem, no wiemy?- zapytała Rose.
-Noo znowu... Ten teges- powiedziała lekko zmieszana.
Para popatrzyła się na siebie i na ich twarzach w momencie pojawiły się czerwone rumieńce.
-Ha! Wiedziałam! - powiedziała dumnie się uśmiechając.
-Dobra weź się zbieraj bo ten twój Adam niedługo przyjedzie!- powiedziała zmieszana Rose.
-Hahahah idę idę- śmiała się Gemma.
-Co za wścibskie babsko!- wtrącił się Tom.
-Eeej! Słyszałam!- krzyknęła Gem wychodząc ze swojej sypialni.
-Noo i dobrze!- krzyknął chłopak, na co śmiechem zareagowała Rose.
Para razem z siostrą dziewczyny zeszła na dół. Gdy zobaczyli "stado" mężczyzn siedzących w salonie postanowili przejść do kuchni. Z salonu słychać było krzyki i śmiechy. Przyjaciele zajęci rozmową nie zwracali uwagi na towarzystwo Harolda. Około 20 ktoś zadzwonił do drzwi. Roześmiana Rose pobiegła otworzyć. Stał w nich na oko 26-letni mężczyzna ubrany w garnitur i ciemny płaszcz. Był niesamowicie przystojny. A wyglądał on tak.  Mężczyzna uśmiechnął się do dziewczyny i powiedział:
-Cześć. Jestem Adam.
-Hej. Ja jestem Rose, siostra Gem. Proszę, wejdź do środka- odpowiedziała i wpuściła gościa do środka.
-Gem?! Adam już przyszedł!- krzyknęła.
Po chwili w przedpokoju pojawiła się nawoływana przez nastolatkę kobieta, a za nią Tom, który ciekaw był nowego chłopaka przyjaciółki.
-Cześć. Jestem Tom, przyjaciel Gemmy. Ty o ile się nie mylę jesteś Adam, tak?
-Zgadza się. Miło cię poznać- stwierdził i uścisnął rękę młodszego chłopaka.
-To co? Idziemy?- zapytała Gem.
-Tak, chodźmy. Miło was poznać. Cześć- powiedział i wyszedł razem z siostrą dziewczyny. Przyjaciele przez chwilę stali w oknie patrząc, jak para odjeżdża. Gdy stracili ich z pola widzenia, dobiegł do nich krzyk z salonu:
-Rose?! Kto to był?- krzyknął Hazz.
-Trzeba było przyjść i zobaczyć- odpowiedziała.
-Ojj nie bądź taka- uśmiechnął się.
-To był Adam. Chłopak Gemmy.
-To ona ma chłopaka?! - zapytał zdziwiony.
-No ma. Spotykają się od dwóch miesięcy.
-Nic nie wiedziałem- stwierdził.
-Nie wiesz o wielu rzeczach- odpowiedziała tajemniczo i razem z Thomas'em przeszła do kuchni.
_______________________________________________________________________

Hejka misiaczki! <3

Sorki za to, że nie pisałam wcześniej ale sami wiecie... Święta i te sprawy :p
Mam nadzieję, że rozdział będzie się wam podobał i zostawicie pod nim swe opinie <3

Także jak zwykle... 11komentarzy- nowy rozdział *.*

Buziaczki, M<3