środa, 11 września 2013

Harry powiesz mi o co tu chodzi?

M u z y k a <3

Jak długo będę Cię kochać?
Tak długo jak nad Tobą będą gwiazdy.
I dłużej jeśli mogę.


07.07.2013r. 

-Harry czy ty możesz się choć raz spakować wcześniej, niż w dzień wyjazdu?!- krzyczała na brata, Rose.
-Nie krzycz kobieto! Łeb mi pęka- zawył kurczowo trzymając się za głowę.
-Radzę ci się dzisiaj ogarnąć, bo z tego co wiem wyjeżdżacie o 8.
-Co?! Jak to?!- krzyknął.
-Normalnie. Wstań z tej kanapy, zjedz śniadanie i idź się spakować- powiedziała Rose wychodząc z salonu.
-Nie zjesz ze mną?- zapytał.
-Nie, ja już jadłam. Idę teraz na miasto- odpowiedziała.
-No dobrze, o której wrócisz?
-Jeszcze nie wyszłam z domu-stwierdziła oschle.
-Mała coś nie tak?
-Nie, wszystko w porządku. Idę się ubrać- powiedziała i popędziła na górę.

Tak naprawdę to nic nie było dobrze. Ostatnimi czasy Rose źle się czuła. Traciła na wadze, bolała ją głowa, serce i ogólnie nic nie było z nią w należytym porządku. Nie mówiła nic nikomu, ponieważ na początku sama musi się dowiedzieć co jej jest. Leniwym krokiem weszła do garderoby szukając odpowiednich ubrań. Po chwili wyszła ubrana i uczesana. Usiadła przy swej toaletce i zrobiła sobie makijaż. Kiedy była już w pełni gotowa zeszła na dół, gdzie zastała swojego brata.

-Gdzie idziesz?- zapytał z buzią pełną jedzenia.
-Na miasto- odpowiedziała krótko.
-Po co?
-To moja sprawa Hazz. Idę już, pa- powiedziała i wyszła.

Gdy opuściła dom natknęła się na masę dziennikarzy siedzących przy szczelnym ogrodzeniu ich posesji. Musiała zderzyć się z masą pytań, które dotyczyły chłopców, ale także jej osoby. Odpowiedziała na kilka z nich i udała się tam, gdzie planowała- do szpitala.


Jak długo będę Cię potrzebować?

Tak długo jak pory roku będą musiały
postępować zgodnie ze swoim planem.



2 godziny później. 
Szpital św. Jakuba.

-Panno Styles, mam już pani wyniki- westchnął lekarz.
-Co mi jest panie doktorze?- zapytała nerwowo stukając obcasami o podłogę.
-Cóż... Po zrobieniu szczegółowych badań mogę stwierdzić, że jest pani po prostu przemęczona, a pani wada serca pogarsza pani sytuację. Stwierdzić mogę również, że nie zażywa pani regularnie leków, które są niezbędne by mogła pani normalnie funkcjonować.
-Ale skąd pan...
-Co? Skąd wiem, że nie bierzesz leków, tak?
-Tak.
-Drogie dziecko. Jestem lekarzem od 30 lat i to wcale nie jest trudne. Leczę cię od małego i wiem kiedy jesteś w dobrej formie i bierzesz leki, a kiedy nie. Mama jest z tobą?
-Nie, teraz mieszkam z bratem.
-Ach tak. Pani Anne wspominała, że razem z tatą wyjeżdżają, a ty zamieszkasz z Harry'm bo chcesz studiować w Londynie. Cóż... Harry wie, że nie bierzesz leków?
-Nie.
-Podejrzewa coś?
-Dzień w dzień pyta czemu tak źle wyglądam i w ogóle.
-Powiem krótko. Jeśli nie zaczniesz prawidłowo brać leków to zamknę cię w szpitalu na półrocznym leczeniu.
-Co? Dlaczego?!- oburzyła się.
-Dlatego, że twoje serce jest cholernie przemęczone. Nie możesz robić sobie żartów ze swej choroby.
-Dobrze. Będę brać leki- westchnęła.
-Zuch dziewczyna. To właśnie chciałem usłyszeć. Możesz już wracać do domu, ale przez cały tydzień musisz się oszczędzać by wrócić do formy.
-Dobrze panie doktorze. Do widzenia- powiedziała i opuściła gabinet szpitala.

Leniwym krokiem zmierzała ku przedmieściom miasta, gdzie mieszkała razem z bratem. Myślała o tym, co zrobiła. Bała się, że rodzice się dowiedzą, że Harry będzie zły, a Liam przestanie się nią interesować i ze sobą zerwą.

Jak długo będę z Tobą?
Tak długo jak morze będzie zobowiązane
do rozmywania piasku

W tym samy czasie.
Dom Harry'ego i Rose. 

-Widzisz?! Ono od trzech dni powinno być puste!- krzyczał Hazz krzątając się po pokoju siostry.
-Daj spokój, może kupiła nowe leki, co?!- Liam mimo swego zdenerwowania starał się uspokoić przyjaciela. 
-A co jeśli ona nie bierze leków?- zapytał Zayn.
-Jej organizm staje się cholernie słaby, traci na wadz.... Cholera jasna! Czemu ja się wcześniej nie zorientowałem?!- Harry wściekł się na poważnie.
-O co ci chodzi?- wtrącił się Louis.
-Ona ostatnio bardzo schudła, nie miała na nic siły, ochoty, oczy miała prawie sine... Boże drogi jaki ja jestem głupi!- powiedział i opadł na łóżko siostry.
-Nie jesteś głupi Hazz. Nie mogłeś wiedzieć, że nie bierze tych leków- Niall starał się pocieszyć przyjaciela.
-Nie Niall! Powinienem był jej pilnować. Co ja teraz zrobię? Nie odeślę jej do domu, bo rodzice nie pozwolą jej wrócić na studia- loczek zupełnie nie wiedział co ma zrobić.
-Może zabierzmy ją w trasę, a we wrześniu wróci do Londynu- Zayn podrzucił ciekawy pomysł.
-Tak! To jest dobra myśl- Liam poparł propozycję Zayn'a.
-Dobra. Zanim Rose wróci musimy  spakować jej rzeczy, bo inaczej się nie zgodzi- zarządził Harry i po chwili zaczęli pakować rzeczy dziewczyny do walizek.
-Harry?! Jesteś w domu?!- usłyszeli z dołu krzyki Rose.
-Tak! Jestem u ciebie w pokoju!- odpowiedział.
Dziewczynie zrobiło się słabo. Przeczuwała, iż prędzej czy później brat sprawdzi czy bierze leki czy też nie. Gorąco oblało jej ciało. Pospiesznym krokiem weszła do swej sypialni.
-Co wy do cholery robicie?!- krzyknęła widząc swe ubrania, kosmetyki i inne rzeczy w walizkach.
-Pakujemy cię- powiedział Niall i cmoknął ją w policzek.
-Ale jak to?- zapytała.
-Normalnie- tym razem odezwał się Zayn i także pocałował ją w policzek.
-Wracam do domu?
-Nie- powiedział Lou uprzednio całując ją w czoło.
-To co tu się dzieje?!
-Nie wiesz?!- zapytał Liam tuląc jej delikatne ciało.
-No nie bardzo. Harry powiesz mi o co tu chodzi?
-O to tu chodzi, że nie bierzesz leków moja droga!- krzyknął, na co dziewczyna podskoczyła ze strachu.
-Ale to jest chyba moja sprawa!- odpysknęła.
-Twoje problemy to moje problemy! Jesteśmy rodzeństwem, pamiętasz?!
-Nagle zacząłeś być przykładnym bratem?! Matki i ojca się boisz?!
-Co ty pieprzysz?! Nikogo się nie boję, po prostu się martwię!
-A gówno prawda! Gdyby tak było, to sprawdzałbyś czy biorę te głupie tabletki nie wtedy kiedy ci się podoba, ale dzień w dzień, tak jak obiecałeś matce!
-Nie denerwuj mnie!- krzyknął tak, że dziewczyna podskoczyła ze strachu.
-Bo co? Wyślesz mnie do domu?! Z przyjemnością tam wrócę!- odpysknęła mu i opuściła swą sypialnię.
-Rose Styles stój! Mówię do ciebie! Zatrzymaj się!- krzyczał Hazz stojąc przed pokojem.
-Spierdalaj- wydarła się na cały dom i wyszła z trzaskiem frontowych drzwi.
-Ja za nią pójdę- westchną Liam i wybiegł z domu.

Jak długo będę Cię pragnęła?

Tak długo jak Ty również będziesz mnie pragnął.
I o wiele dłużej.



Jak długo będę Cię trzymała?
Tak długo jak powiedział Ci Twój ojciec
Tak długo jak potrafisz


~//~
Dziewczyna bez jakiegokolwiek namysłu gnała przed siebie. Łzy strumieniami płynęły po jej zaróżowionych i podpuchniętych policzkach. Przemierzała ulice Londynu spotykając się ciągle ze współczującym wzrokiem kierowanym do niej przez przechodniów. Kiedy zbliżała się do małej kawiarenki poczuła mocne szarpnięcie za rękę i czyjeś gorące wargi na swych ustach. LIAM.  Dziewczyna otworzyła na chwilkę oczy, by upewnić się że to on. Kiedy była już pewna, że to jej chłopak, zaczęła odwzajemniać pocałunek. Chłopak całował ją bez opamiętania. Dłońmi błądził po całym jej ciele. Kiedy dziewczyna przypomniała sobie, że są w centrum Londynu i zapewne ludzie przechodzący obok zdążyli już zrobić im zdjęcia, odepchnęła go od siebie.
-O co chodzi? Zrobiłem coś nie tak?- zapytał próbując unormować swój nieregularny oddech.
-Chodzi o to, że jesteśmy w centrum Londynu! Co jeśli ktoś zrobił nam zdjęcia?! Pomyślałeś o tym?!- krzyknęła głośniej niż się spodziewała.
-A co mnie to obchodzi?! Jesteś moją dziewczyną! Kocham cię i to się nie zmieni!
-Cicho bądź! Ktoś mógł nas usłyszeć!- skarciła go szeptem. 
-Tak? A co powiesz na to- powiedział wchodząc na stolik w ogródku piwnym- Kocham Rose Styles, siostrę mojego przyjaciela z zespołu!- krzyknął tak, że prawdopodobnie słychać go było na całej ulicy.
-Zamknij się! Złaź z tego stołu!- wściekła, a zarazem szczęśliwa Rose próbowała ściągnąć go na ziemię.
-A co ja będę z tego miał?
-Kopa w dupę- zaśmiała się.
-Ale najpierw buziak- powiedział zalotnie poruszając brwiami.
-No dobrze- odparła i po chwili poczuła jak gorące wargi Liam'a pieszczą jej usta.
-Dlaczego to robisz?- zapytał chwytając jej delikatną dłoń.
-Co niby?- zapytała.
-Dobrze wiesz. Dlaczego nie bierzesz leków Rose?
-Chcę żyć tak jak inni ludzie Liam.
-Skoro chcesz żyć jak inni ludzie to zacznij brać leki, bo gdy nie będziesz ich brać nie będziesz potrafiła normalnie funkcjonować.
-Ale Liam- nie dokończyła, ponieważ chłopak jej przerwał.
-Nie chcę cię stracić Rose, rozumiesz? Kocham cię i chcę żebyś była zdrowa- westchnął.
-Kocham cię-powiedziała dziewczyna wtulając się w chłopaka.
-Ja ciebie też, maleńka- odpowiedział i pocałował ją w czoło.

Po powrocie do domu rodzeństwo Styles wyjaśniło sobie wszystko, Rose i Liam przyznali się do tego, że są razem, a dziewczyna zgodziła się na wyjazd w trasę z chłopakami. Kiedy wszystko zostało wyjaśnione i napięcie panujące między szóstką przyjaciół zniknęło rozeszli się w swoje strony by móc przygotować się do podróży.


Jak długo będę Ci ofiarowała?
Tak długo jak będę żyła dzięki Tobie
Mówisz, że na wieki.

08.07.2013r.

-Rose wstawaj, musimy się ubrać i coś zjeść, a ty jeszcze musisz wziąć tabletki- Hazz pierwszy raz budził swą siostrę.
-Muszę brać tabletki?- westchnęła zaspana.
-Tak, musisz. Ubieraj się i schodź na dół- powiedział głaszcząc ją po głowie. 

Dziewczyna leniwie zwlekła się z łóżka i ruszyła do łazienki, by się wykąpać, uczesać i nałożyć makijaż. Po 20 minutach wyszła i ubrała się w zestaw przygotowany wczoraj. Chwyciła w dłoń torebkę i zeszła na dół.
-Właśnie miałem iść do ciebie i powiedzieć żebyś się cieplej ubrała bo chłodno jest, ale widzę, że nie musiałem- zaśmiał się Hazz i gestem ręki zaprosił siostrę od stołu.
-Kobieca intuicja mnie nie zawodzi braciszku- uśmiechnęła się i usiadła przy stole.
-No i bardzo dobrze, jedz póki ciepłe- powiedział kładąc przed nią talerz z naleśnikami.
-No dobrze. Hazz zrobisz mi herbatę?
-Już zrobiłem- uśmiechnął się triumfalnie podając jej kubek z parującym płynem.
-Kochany jesteś- zaśmiała się.
-No wiadomo! W końcu jestem Harry Styles!- krzyknął na cały dom dźwięcznie się śmiejąc.
-Tak tak. Rozumiem- stwierdziła dziewczyna zajadając się śniadaniem.
Po około 20 minutach przyjechał Paul i chłopcy. Mężczyźni pakowali walizki a Rose wybierała sobie wygodnie miejsce w aucie. kiedy walizki rodzeństwa Styles były już w aucie chłopcy zaczęli wchodzić do auta. Obok brunetki usiadł Liam i wyszeptał do niej:
-Paul już wie, że jesteśmy razem. Nasze zdjęcia są w gazetach.
-Co powiedział?
-Stwierdził, że bardzo się cieszy i życzy nam szczęścia- uśmiechnął się, a dziewczyna zrobiła to samo.
-Ej co wy tak do siebie szepczecie?- zapytał Harry.
-My? Nic- powiedzieli oboje, czym rozśmieszyli Paul'a.
-Paul z czego się śmiejesz?- zapytał Louis.
-Żeby przyjaciele i rodzina dowiadywali się takich rzeczy ode mnie? Nie ładnie dzieciaki, oj nie ładnie- śmiał się mężczyzna.
-Powie nam ktoś o co chodzi?- tym razem głos zabrał zaciekawiony Zayn.
-Mówimy?- Liam wyszeptał Rose do ucha na co ona zabrała głos.
-Bo ja i Liam jesteśmy parą- stwierdziła i splotła swe palce razem z jego.
Chłopcy milczeli przez chwilę, lecz już po kilku sekundach rzucili się na parę i ciesząc się razem z nimi gratulowali im związku. Po 20 minutach znaleźli się na lotnisku, gdzie czekała na nich masa fanów. Prawie wszyscy mieli w rękach czasopisma, na okładkach których byli całujący się Liam i Rose. Pytali czy są razem, robili sobie zdjęcia z brunetką, przytulali ją i gratulowali. Dziewczyna szczerze nie spodziewała się takiej reakcji ze strony Directioners. Do samolotu wsiadła pełna podziwu i szczęśliwa od stóp do głów. Podróż z Londynu do Glasgow* minęła spokojnie. Dziewczyna zasnęła w ramionach brata. Kiedy samolot zbliżał się ku ziemi, Harry postanowił obudzić siostrę.
-Mała pora wstać- powiedział i pocałował ją w czoło.
-Gdzie jesteśmy? Gdzie Liam?- zapytała budząc się.
-Za chwilę będziemy na lotnisku, a Liam śpi obok ciebie- z uśmiechem wskazał na śpiącego chłopaka.
-Liaś, skarbie wstajemy!- szepnęła mu do ucha i delikatnie przygryzła jego płatek.
-Skoro muszę- westchnął przecierając oczy.
-No dziękuję bardzo!- Rose udawała urażoną.
-Kochanie przecież wiesz, że nie chodziło mi o to, że nie chcę spędzić z tobą czasu tylko o to, że się rozespałem i jestem teraz nie do życia- mówił wtulając się w zagłębienie jej szyi. Dziewczyna po chwili odwróciła się do niego przodem i powiedziała:
-Udowodnisz mi to?
-Jak, gdzie i kiedy?- zapytał zabawnie poruszając brwiami, czym rozśmieszył dziewczynę.
-Jak nie wiem, gdzie też nie bardzo i kiedy to już twój wybór.
-Hmm... udowodnię ci to za chwilę w naszym hotelowym pokoju- szepnął.
-Jak mi to udowodnisz?- zapytała.
-Będę cię kochał od stóp do głów- westchnął, po czym złożył delikatny pocałunek na jej ustach.

Jak długo będę Cię kochać?
Tak długo jak nad Tobą będą gwiazdy.
I dłużej jeśli mogę.

Wszyscy razem podróżujemy w czasie
Każdego dnia naszego życia
Wszystko co możemy zrobić, to to co najlepsze
By rozkoszować się tą niezwykłą przejażdżką


_________________________________________________________________


* ".... z Londynu do Glasgow"-  miejsca, które odwiedzają chłopcy podczas trasy w tym opowiadaniu nie są takie, jak w rzeczywistości  <3

No cześć! :)

`kolejny rozdział za nami ;)

Wybaczcie tą dłuuuuuuugą nieobecność, ale najpierw wakacje teraz LO i tak jakoś wyszło :(
Żałuję swego grzechu i obiecuję poprawę ;**

Co u was słychać?
Piszcie do mnie i podpisujcie się, a ha zadedykuję kolejny rozdział jednej/ jednemu z Was <3

3majcie się ;*

M<3

piątek, 14 czerwca 2013

Cześć skarbie....


-Ty oszuście! Nigdzie z tobą nie idę!- udawałam oburzoną.
-No nie gniewaj się- powiedział i cmoknął mnie w policzek- chodźmy na śniadanie mała!- dodał i pociągnął mnie w swą stronę tak, że wpadłam w jego ramiona. Odległość między nami zdawała się zmniejszać. Z każdą chwilą była coraz mniej zauważalna. Nie mogłam już wytrzymać. Jednym palcem przytrzymałam jego podbródek, stanęłam na palcach i go pocałowałam. 

Chłopakowi wyraźnie się spodobało, bo zaczął odwzajemniać moje pocałunki. Czułam jakby czas się zatrzymał. Było cudownie. Kiedy zabrakło nam powietrza i niechętnie się od siebie oderwaliśmy, Liam powiedział:
-To było piękne. Chcę żeby tak było codziennie. 

-Chodźmy już- powiedziałam gwałtownie zmieniając temat i odwracając się w stronę drzwi.
-Tak, chodźmy- odpowiedział niezbyt zadowolony z mojej reakcji.
Nie odpowiedziałam nic. Otworzyłam drzwi i ruszyłam na dół, do jadalni gdzie zapewne byli chłopcy. Chłopak dogonił mnie, lecz nic do mnie nie powiedział. Oboje byliśmy w szoku. Weszliśmy do jadalni. Ja usiadłam między Zayn'em a Harry'm, a  Liam obok mojego brata i Nialler'a. Jedliśmy żartując z siebie nawzajem. 
-Co dzisiaj robimy?- zapytał Nialler.
-Mieliśmy iść na miasto, ale zaraz zacznie padać- powiedział Hazz wskazując na czarne chmury za oknem. 
-Jak wstałam to jeszcze ich nie było- westchnęłam smutno.
-Zawsze możemy wyskoczyć na imprezkę- zaśmiał się Zayn tuląc mnie do siebie.
-W takim razie kto jest za?- zapytał Louis.
Wszyscy podnieśli w górę ręce. Ucieszony Lou powiedział:
-To ja zadzwonię do Eleanor. Kiedy się poznałyście stwierdziła, że jesteś świetną dziewczyną i kiedy tylko się pojawisz mam jej o tym powiedzieć- zaśmiał się.
Nie odpowiedziałam nic tylko śmiałam się razem z nim. 
-A ja zapytam Pezz czy pójdzie z nami, dobra?- zapytał Zay.
-No pewnie! W końcu ją poznam- odpowiedziałam.
Chłopak uśmiechnął się do mnie i zadzwonił do dziewczyny. Powiedziała, że z chęcią wpadnie. Eleanor po rozmowie z Lou i po przeanalizowaniu słów Louis'a "Rose już jest w Londynie i od wczoraj będzie mieszkać u Hazzy"  powiedziała, że przyjdzie około piątej po południu i razem przygotujemy się do wyjścia. Jak powiedziała, tak zrobiła. Przyszła o piątej, wypiliśmy kawę i ruszyłyśmy do mojej sypialni by na spokojnie przygotować się na melanż w stylu One Direction [czytaj: chlanie i balowanie].  Kiedy chodziłyśmy po mojej garderobie dobierając ubrania dla mnie i El powiedziałam jej o pocałunku z Liam'em.
-A co ty do niego czujesz?- zapytała.
-Wiesz... To nie jest tak, że lubię go jak przyjaciela. Lubię go i to bardzo, ale... no....- jąkałam się.
-Ale co?
-Ale ja się boję. Oni jeżdżą w trasy i w ogóle. 
-Gdybym ja chciała się tak bać, to nie byłabym z moim Lou- zaśmiała się El- chodź wybierzemy ci jakiś sexy zestaw- zaśmiała się i zaczęła przeglądać sukienki. 
-Mój boże gdzie ty się chowałaś z takimi ubraniami?!- pytała El rozglądając się po mojej garderobie.
-A Holmes Chapel kochana- śmiałam się.
-Nigdy nie wybaczę Harry'emu, że nie poznałam cię wcześniej.
-Oj nie marudź. Musimy dzisiaj zrobić się na bóstwo- powiedziałam i obie wróciłyśmy do szukania odpowiednich strojów. Po niecałej godzinie poszukiwań sobie wybrałam taki zestaw, a El taki.  Włosy spięłam [spięte są tak, jak przy zestawie ubrań], zrobiłam makijaż i zajęłam się moją towarzyszką. Uczesałam ją,  zrobiłam makijaż. Dziewczyna obejrzała się w lustrze i powiedziała:
-O jeju! Pierwszy raz w całym życiu czuję się piękna!
-Nie przesadzaj- zaśmiałam się- jesteś piękną kobietą.
-Dziękuję skarbie- powiedziała i mnie przytuliła.
Koniec z końców szykowałyśmy się dobre trzy godziny. Kiedy już byłyśmy w pełni gotowe, opuściłyśmy mój pokój i zeszłyśmy na dół, gdzie siedzieli chłopcy. Chłopcy świetnie się prezentowali. Hazz- dokładnie wyprasowana koszula, idealnie skrojona marynarka, czarne rurki i białe trampki. Nialler na luzie, ale sexy.  Zayn miał jeansową kurtkę, śnieżnobiały t-shirt, rurki i szare conversy.  Louis miał kolorową koszulę, rurki z lekko wywiniętymi nogawkami i do tego białe vansy. Liam... Li no był strasznie HOT! 
-No no no! Co za ślicznotki- mówił Hazz kiedy stanęłyśmy przed nimi. 
-Ale jesteście sexy- mówił Lou.
-Ślicznotki jak nie wiem co- dodał Liam, patrząc mi prosto w oczy.
-Dupeczki nie z tej ziemi!- głos Nialler'a sprowadziła mnie na ziemię.
-A gdzie Zayn?- zapytałam.
-Pojechał po Pezz. Spotkamy się z nimi na miejscu- wyjaśnił Harry.
-W taki razie idziemy?
-Pewnie- powiedział mój brat. 
Wszyscy zabrali ze sobą płaszcze i kurtki i opuściliśmy dom. Jak się okazało, Louis i Liam mają robić za kierowców, więc potrzebne były nam dwa auta. Do pierwszego wsiadł Lou, EL, Niall i Hazz, a kiedy ja także chciałam do niego wsiąść El powiedziała żebym jechała z Li. Nie chciałam się z nią kłócić, więc posłusznie podreptałam do auta Liam'a ze spuszczoną głową. Chłopak był zadowolony. Otworzył drzwi i wpuścił mnie do auta. Zamknął je i po chwili siedział obok mnie na miejscu kierowcy. 
-Dlaczego się do mnie nie odzywasz?- zapytał.
-To ty się do mnie nie odzywasz- powiedziałam zgodnie z prawdą.
-Co?
-No to. Od rana nic do mnie nie powiedziałeś- stwierdziłam wlepiając wzrok w swoją torebkę. 
-To ty nic do mnie nie mówiłaś cały dzień. 
-Spoko- odpowiedziałam.
-Rose błagam cię- powiedział z desperacją w głosie.
-O co mnie błagasz?- zapytałam zdziwiona.
Chłopak nic nie odpowiedział, tylko zatrzymał samochód na poboczu. 
-Liam co ty robisz?
-Chcę z tobą porozmawiać.
-O czym?
-O nas.
-O nas? 
-Tak, o nas.
-No to rozmawiajmy- odpowiedziałam patrząc na niego.
-To co wydarzyło się rano... To... to było... To było cudowne- powiedział kładąc dłoń na moim policzku- chciałbym żebyś dała mi szansę. Chcę być z tobą Rose.
-Wnioskujesz to po jednym pocałunku?
-Tak. To znaczy nie. Spodobałaś mi się kiedy Harry przyprowadził do naszej garderoby w x-factor Gemmę i ciebie... Byłaś wtedy taka zła. Myślałem, że eksplodujesz z powodu przebywania w jednym pomieszczeniu z własnym bratem. Już prawie trzy lata czuję do ciebie coś więcej niż przyjaźń.
-Tak? A Danielle?
-Będąc z nią myślałem, że mi przejdzie i zapomnę o tobie. Dani rozumiała mnie jak nikt inny i to dlatego z nią byłem. Była moją przyjaciółką. Zerwaliśmy, bo mnie zdradziła. Wtedy właśnie oprzytomniałem i obiecałem  sobie, że kiedy tylko zamieszkasz w Londynie wszystko ci powiem. Powiem ci, że uwielbiam kiedy jesteś zła i masz ochotę rozszarpać Hazzę na strzępy, kiedy jesteś spokojna, kiedy widzisz w telewizji przystojnego faceta w samej bieliźnie, kiedy jesteś smutna, kiedy jesteś szczęśliwa, kiedy ze mną rozmawiasz przez telefon czy skype. Kocham cię taką jaka jesteś i nigdy nie przestanę.
-Liam ja... ja też cię kocham, ale ja... ja się boję.
-Czego?
-Że nam nie wyjdzie- powiedziałam mocniej ściskając jego rękę.
-Zróbmy tak. Dajmy sobie miesiąc i nie mówmy nikomu o naszym związku. Jeśli nam wyjdzie powiemy wszystkim prawdę, a jeśli nie, co jest nierealne... Zostanie to między nami, dobrze?
-Dobrze- powiedziałam uśmiechając się do niego.
-W takim razie, czy zostaniesz moją dziewczyną?- zapytał.
-Tak Liam. Zostanę- odpowiedziałam, a on zachłannie wpił się w moje usta.
-Teraz możemy dołączyć do reszty- powiedział odrywając się ode mnie i ruszając w stronę klubu. 
Jadąc rozmawialiśmy.  O mnie. O nim. O nas...

Klub MAHIKI
-Gdzie oni są? Jechali za nami!- mówił zdenerwowany Hazz.
-Nie denerwuj się. Zaraz przyjadą- powiedziała  spokojnie El.
-Nasza El jak zwykle ma rację-  stwierdził  Niall wskazując na auto, którego wysiadł Liam, a później Rose.
-No nareszcie! Co wy tak długo robiliście?!- wypytywał Harry.
-Zapomniałam telefonu i musieliśmy zawrócić- powiedziała szybko.
-No dokładnie- przytaknął Liam.
-Dobra, idziemy się bawić!- krzyknął Niall.
-A Zayn?- zapytał Li.
-Zaraz przyjadą- odezwała się El.
-To poczekajmy na nich, Rose pozna Perrie- zasugerował Liam.
Tak jak powiedział chłopak, tak zrobili. Po piętnastu minutach z czarnej taksówki wysiadł Zayn i jego dziewczyna, Perrie. Trzymając się za ręce podeszli do grupki znajomych. Chłopcy przywitali dziewczynę i Zayn'a, El przywitała się tylko z brunetem, ponieważ nie przepada za Pezz i to z wzajemnością.
-Rose poznaj Perrie, Perrie poznaj Rose, siostrę Hazzy- Zayn delikatnie przysunął obie panie do siebie.
-Cześć! Jestem Perrie. Miło mi cię w końcu poznać- zaśmiała się i podała brunetce rękę.
-Hej, jestem Rose i mi także miło cię poznać- dziewczyna uśmiechnęła się i uścisnęła dłoń dziewczyny.
Kiedy panie się już poznały, El chwyciła Rose i Louis'a pod ramiona i ruszyła w stronę klubu. Towarzystwo zajęło zarezerwowaną lożę, a Rose i Liam poszli po drinki, wcześniej upewniając się co kto sobie życzy.
-Po proszę trzy piwa, dwa soki pomarańczowe i trzy razy ''Sex on the beach"- wyrecytował Liam.
-Ty to masz pamięć- śmiała się Rose.
-Dzisiejszy dzień zapamiętam na długie lata- odpowiedział Liam.
-Mam nadzieję- powiedziała Rose czując jego dłoń na swym udzie.
-Jak upijemy lekko towarzystwo to wyjdziemy na chwilkę?- zapytał Li uśmiechając się zadziornie.
-Jak upijemy lekko towarzystwo- odpowiedziała Rose chwytając w dłonie tacę z drinkami.
Dziewczyna szła powoli nie chcąc wylać żadnego napoju. Lekko się chwiała pomiędzy tłumem tańczących ludzi, więc Liam chcąc ratować swą ukochaną ułożył swe dłonie na jej biodrach i prowadził ją w stronę loży. Kiedy już byli na miejscu chłopak puścił ją i zaczął mówić:
-Tylko grzecznie proszę z tymi drinkami.
-Oj dobrze tato- śmiał się Harry.
-Ty to się nie wywyższaj bo ja cię do domu targać nie będę- wtrąciła Rose.
-Liaś mnie zaniesie prawda?
-Jeśli tylko dam radę- powiedział Li.
-A widzisz! Wcale nie musisz mnie targać!- zaśmiał się Hazz mówiąc do siostry.
-W takim razie trzymam cię za słowo Liaś- stwierdziła klepiąc Liam'a po ramieniu.
Wszyscy bawili się, pili i żartowali. Przyszedł czas na tańce.
-Czy mogę panią prosić do tańca- wyszeptał do ucha Rose Liam.
-Ależ oczywiście proszę pana- odpowiedziała i ruszyła razem z nim na parkiet.
Chłopak chwycił Rose za rękę, obrócił ją i mocno ścisnął w pasie drugą ręką. Dziewczyna oplotła ręce wokół jego szyi przylegając do niego każdą częścią ciała. Poruszając się w rytm muzyki ocierali się o siebie bardzo często. W pewnym momencie Liam obrócił dziewczynę tak, że stała do niego plecami. Przywarł do niej i złożył soczysty pocałunek na jej szyi. Brunetka tańczyła bardzo kobieco i zmysłowo. Pupą ocierała się o jego krocze, dłońmi błądziła po jego biodrach i pośladkach. Kiedy zapragnęła zobaczyć chłopaka, odwróciła się szybko i znów przywarła do niego całym ciałem. Chłopak uśmiechał się zadziornie. Jedną dłoń trzymał na jej plecach, a drugą zjeżdżał powoli w stronę jej pośladków. Kiedy już dotarł na miejsce, swą dużą dłonią objął zgrabny tyłek dziewczyny i przechylił ją do przodu. Podnosił ją do góry w zwolnionym tempie, a kiedy ta zamknęła oczy skorzystał z okazji i pocałował ją w okolicach biustu. Gestem tym wywołał oszałamiający uśmiech na twarzy dziewczyny. Wyprostowała się i pocałowała go w policzek. Kiedy ponownie chciała złożyć dłonie na jego karku, ktoś krzyknął odbijany i w momencie Rose znalazła się w rękach Zayn'a, a Liam tańczył z Pezz.
-I jak ci się podoba Londyn nocą?- zapytał Zayn.
-Pomijając to, że troszkę tu tłoczno to jest świetnie. O wiele lepiej niż w Holmes Chapel- stwierdziła.
-No to się cieszę.
-Ja również.
-Co sądzisz o mojej dziewczynie?
-Wydaje mi się, że nie lubi El.
-Od zawsze tak było, idzie się przyzwyczaić choć ciężko mi jest kiedy wiem, że moja dziewczyna nie lubi dziewczyny, która jest dla mnie jak siostra- westchnął obracając dziewczyną.
-No cóż, różnie to w życiu bywa. Ja też nie przepadałam za swoim bratem, a teraz z nim mieszkam- powiedziała na co oboje zareagowali śmiechem.
Rose bawiła się świetnie. W znaki dały się jej szybkie tańce ze swoim bratem, kręcenie się w kółka będąc na rękach Niall'a, wygibasy Louisa, ciągłe unoszenie w górę jej osoby przez Zayn'a, łaskotanie Perrie i tańczenie na stole z Eleanor. Kiedy obie brunetki tańczyły na dużym stole w ich loży, Rose poczuła, że ktoś ją stamtąd ściąga. Nie ktoś tylko Liam.
-Towarzystwo jest już wstawione, Louis ich pilnuje więc możemy się na chwilkę ulotnić- stwierdził.
-Skoro tak to na co czekasz?- zaśmiała się i pociągnęła go za sobą.
Zatrzymali się na parkiecie i zatańczyli jeden taniec. Kiedy piosenka się skończyła chłopak pociągnął Rose za sobą. Szli długim korytarzem. Minęli łazienki. Przed nimi znalazły się schody na górę. Liam popatrzył na dziewczynę i zaczął wchodzić na górę. Kiedy znaleźli się już na piętrze chłopak wyciągnął z kieszeni klucze i otworzył masywne drewniane drzwi. Gestem ręki zaprosił Rose do środka. Dziewczyna weszła i ujrzała sypialnie utrzymaną w bieli. Ściany wyłożone były kamieniem. Przy jednej z nich stało duże łóżko a po obu jego stronach usadowione były szafki nocne. Na podłodze przy łóżku leżał kremowy dywan, a na nim zaraz przy łożu stała ławeczka. Dziewczyna położyła na niej torebkę i popatrzyła na chłopaka. Szaty bez słowa podszedł do niej i wpił się w jej pełne usta. Rose oddawał pocałunek, który z każdą chwilą stawał się bardziej zachłanny i namiętny. W pomieszczeniu czuć było pożądanie wymieszane z gorącym uczuciem. Chłopak rozsunął zamek sukienki Rose, która zsunęła się po jej zgrabnym ciele i opadła na podłogę. Dziewczyna zdjęła z niego koszulę, odpięła pasek od spodni i guzik, rozsunęła powoli rozporek i ujrzała czarne bokserki od Calvin'a Klein'a okrywające nabrzmiały już "sprzęt Liama". Chłopak ułożył ją na łóżku i dał ponieść się chwili.

-To było cudowne- wysapał Liam.
-Tak, dziękuję ci za to- odpowiedziała Rose.
-Nie dziękuj tylko ze mną zostań- powiedział stabilizując swój oddech.
-Zostanę Liam, ale teraz będziemy musieli już się zbierać- stwierdziła niechętnie.
-No dobrze.
Chłopak wstał ubrał się i czekał na Rose. Kiedy i ona była gotowa opuścili pokój i zeszli na dół. Kiedy zobaczyli Lou i Pezz na parkiecie zaczęli tańczyć by nie wzbudzić niczyich podejrzeń. Piosenka się skończyła, a oni ruszyli w stronę przyjaciół. Wszyscy prócz Lou i El byli nieźle wstawieni. Na zegarze widniała 4 nad ranem. Liam do swego auta zabrał Rose, Harry'ego i Niall'a, a Lou wziął El, Pezz i Zayn'a. 
-Zayn ma spać u Pezz, Lou i El u siebie. Co zrobimy z Nialler'em?- zapytał Li.
-Ja jestem trzeźwy i mogę iść do domu!- bełkotał blondyn.
-Czyli zostaje u nas- zaśmiała się Rose- ty też zostań, pomożesz mi z tymi pijakami.
-Och, no spoko- wyszczerzył się Li. 
Chłopak wjechał na posesję Styles'ów. Rose wyciągnęła Niall'a, a Li Harry'ego. Zaprowadzili ich do pokojów  by mogli spokojnie spać. Kiedy już uporali się z imprezowiczami, zeszli jeszcze na chwilę na dół, by zamknąć dom. 
-To w którym mam spać pokoju?- zapytał Li.
-No jak to w którym?! W moim!- tłumaczyła mu.
-Chcesz żebym z tobą spał?
-Chcę.
-A wiesz, że mogę się nie powstrzymać i będziemy mieli powtórkę z klubu?- mówił uśmiechając się zadziornie.
-Jakoś mi to nie przeszkadza- zaśmiała się i pocałowała go w policzek- chodź spać.
Chłopak ruszył z Rose w stronę jej sypialni. Kiedy już byli na miejscu dziewczyna wzięła kąpiel, a on tuż po niej. Leżąc w łóżku rozmawiali o tym, jak wyglądał będzie ich związek, po czym odpłynęli do krainy Morfeusza. 

01.07.2013r.
Sypialnia Rose
-Liam! Liaś wstawaj!- mruczała mi do ucha Rose.
-Poczekaj chwilkę, zaraz wstanę.
-No proszę cię. Później nie będziemy już sami- mówił obrażona, na co wstałem i pocałowałem ją w usta-teraz jest dobrze?
-Zdecydowanie lepiej- odpowiedziała oblizując swe malinowe usta. 
-Mogę jeszcze raz?- zapytałem wchodząc na nią. 
-Skoro nalegasz- zaśmiała się i złączyła nasze usta w pocałunku. 
Po chwili oderwaliśmy się od siebie ponieważ usłyszeliśmy kroki na korytarzu, a następnie usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Rose krzyknęła "proszę" i po chwili na łóżku leżał Niall i Harry.
-Ratujcie moją głowę, błagam- mówił Hazz wtulając się w siostrę.
-Moją przy okazji też- dodał Niall i także przytulił się do mojej dziewczyny. 
-Wiecie co? Pójdę się ogarnąć i zaraz coś zaradzimy- stwierdziła i wyswobodziła się z uścisków skacowanych chłopaków. 
Harry i Niall opuścili pokój dziewczyny. Kiedy Rose przebywała w garderobie, Liam wszedł do łazienki aby się odświeżyć. Kiedy już to zrobił wyszedł z pomieszczenia i na łóżku zobaczył ubraną już Rose. 
-Już gotowa?- zapytał zdziwiony.
-No tak. Gdybym chciała czekać na to, że zwolnisz mi łazienkę to chyba bym osiwiała tutaj- zaśmiała się.
-Wiesz... Zawsze mogliśmy skorzystać z niej razem- powiedział zabawnie poruszając brwiami.
-Payne ty świnio! Na dół już!- śmiała się wyganiając go z pokoju.
-Pójdę po jednym warunkiem.
-Jakim?
-Jesteś moją dziewczyną, więc chciałbym żebyś poszła ze mną na randkę.
-Kiedy?
-Dzisiaj?
-No dobrze, a teraz chodźmy.
Para wyszła z sypialni dziewczyny i zeszła na dół gdzie w kuchni siedzieli Harry i Niall. Dziewczyna zrobiła śniadanie dla wszystkich i specjalne mikstury na kaca dla Hazzy i Nialler'a. Chłopcy pochłonęli swe porcje w momencie. Skacowani wypili wszystko, co dała im dziewczyna, a później wszyscy opadli na kanapie w salonie. Kiedy tak sobie leżeli, nawiązała się między nimi konwersacja:
-Mała wiem, że miałem cię dzisiaj oprowadzić po mieście, ale nie dam rady- westchnął Hazz.
-Nic się nie stało- odpowiedziała Rose.
-Ja też chętni bym z tobą poszedł, ale czuję, że jak się podniosę to wszystko, co mam w brzuchu mi wyleci- mówił szeptem Niall.
-Przecież ja nic nie mówię. Pójdziemy innym razem- mówiła dziewczyna.
-Co to to nie! Obiecałem ci to i słowa dotrzymam- oburzył się Hazz.
-Przecież źle się czujesz. Daj spokój, jeszcze mamy trochę czasu- Rose nie dawała za wygraną.
-Ale ja nie powiedziałem, że z tobą pójdę.
-To kto pójdzie?- zapytała zdziwiona.
-Liam!- krzyknął Harry razem z Niall'em.
-W sumie to czemu nie! Chętnie cię oprowadzę. Nie mam zamiaru spędzić całego dnia z tymi pijakami- śmiał się Li.
-No to super! Kiedy idziemy?- dopytywała brunetka.
-Teraz?
-Tylko zabiorę torebkę- powiedziała i pobiegła na górę, do swej sypialni.

-I jak ci się podobała wycieczka po Londynie?- pytał Liam słodząc swą kawę ze StarBucks'a.
-Bardzo mi się podobało. Szczególnie to, jak w kapsule na London Eye byliśmy tylko we dwoje i dostała cudnego buziaka- zaśmiała się.
-Cieszę się, że jesteś zadowolona.
-A ja się cieszę, że ten dzień spędziliśmy razem. To była najlepsza randka ever!
-Skarbie jeszcze zmienisz zdanie- powiedział tajemniczo upijając łyk kawy.
-Do prawdy?
-Oj tak.
-A to dlaczego?
-Bo będziemy chodzić na mnóstwo randek, które z pewnością będą o wiele lepsze.
-Ale to jest nasza pierwsza randka i to ją zapamiętam najlepiej.
-W takim razie ja już nic nie mówię- stwierdził unosząc ręce ku górze w geście poddania się.
-Kocham cię głupku- wyszeptała.
-Ja też cię kocham ślicznotko- także powiedział szeptem.
Para wypiła kawę i ruszyła w stronę domu. Kiedy znaleźli się na podjeździe Liam stwierdził, że będzie się już zbierał ponieważ jutro mają wywiad i musi się wyspać, a przy swojej dziewczynie raczej tego nie zrobił. Pożegnali się buziakiem w policzek, dlatego że Hazz też żegnał się z przyjacielem. Chłopak odjechał, a rodzeństwo weszło do domu.
-I jak było?- zapytał Harry.
-Bardzo fajnie. Wiedziałam, że Londyn jest piękny, ale nie myślałam, że aż tak.
-Jeszcze dużo rzeczy cię zdziwi. Proszę zjedz kolację i idź spać, bo jutro jedziesz ze mną i chłopakami do telewizji.
-Ja? Po co?
-A po to, żebym się mógł tobą pochwalić- powiedział i pocałował ją w czoło- dobranoc mała.
-Cześć Hazz- odpowiedziała i przytuliła się do niego.
Chłopak z uśmiechem na twarzy opuścił pomieszczenie. Rose zjadła pyszne naleśniki, wypiła gorące kakao i także ruszyła do swej sypialni. Wykąpała się, ubrała w piżamę i wskoczyła pod kołdrę. Kiedy zamykała oczy, usłyszała dźwięk dzwoniącego telefonu. Na wyświetlaczu pojawił się napis "Liam<3".
-Słucham?
-Cześć skarbie- odezwał się.
-Hej Liaś. Już się stęskniłeś?
-Zatęskniłem za tobą już wyjeżdżając od was.
-Oj słodziaku ty- zaśmiała się.
-Widzisz jakiego masz cudownego mężczyznę?
-No widzę, widzę.
-Co robisz?
-Leżakuję już.
-Hmmm... A co masz na sobie?
-A mam piżamę zboczeńcu.
-Jaki zboczeńcu, co? Ja jestem bardzo grzecznym i ułożonym młodym człowiekiem.
-Gdybym cię nie znała to pewnie miałabym o tobie takie zdanie, ale wiesz... Znam cię dość długo i mijasz się z prawdą kochany.
-Och to tylko taki szczegół. Czepiasz się.
-Ja się nie czepiam tylko mówię, że mój mężczyzna jest najlepszy wtedy, kiedy jest sobą.
-Mój mężczyzna. Jak to pięknie brzmi.
-Wiem wiem- zaśmiała się.
-Będziesz jutro z nami, no nie?
-A chcesz, żebym była?
-No a nie?! Ja tam bez ciebie nie wytrzymam!
-Skoro tak, no to raczej będę.
-Nie raczej tylko tak.
-No dobrze. Będę.
-W takim razie proszę iść spać, bo jutro musisz wyspana.
-Postaram się być wypoczęta.
-Dobranoc skarbie, kocham cię.
-Ja też cię kocham, dobranoc- odpowiedziała i odłożyła telefon na nocną szafkę.



02.07.2013r.

Ubranauczesana i ze ślicznym makijażem zeszła do kuchni, by przygotować śniadanie dla siebie i brata. Kiedy wyjmowała potrzebne produkty z szafek i lodówki do kuchni wszedł Harry:
-Cześć! Co jemy?
-Hej, zjemy po omlecie. Zgoda?
-No pewnie. Zrobię nam herbaty.
Po piętnastu minutach rodzeństwo kończyło posiłek. Naczynia włożyli do zmywarki i wyszli na dwór, gdzie w czarnym Van'ie czekali Paul, Zayn, Niall i Liam.
-Cześć Harry! Cześć Rose!- przywitał się Paul.
-Cześć Paul, cześć chłopaki!- odpowiedzieli równo.
-Hej!- odkrzyknął każdy z nich.
Rose usiadła obok Liam'a i Zayn'a, a Hazz między Lou a Nialler'em. Przyjaciele rozmawiali, żartowali i śmiali się z samych siebie. Po niecałym pół godziny byli na miejscu. Ogromny gmach Brytyjskiej telewizji publiczne zachwycał swym wyglądem. Po pokonaniu niewielkiego dystansu, który z racji tego, że były tam tłumy fanek nie był taki niewielki, wkroczyli do środka. Windą wjechali na samą górę, gdzie chłopcy mieli udzielić wywiadu na żywo. Makijażystki od razu zabrały chłopców do siebie, a Rose i Paul usiedli za kulisami.
-3...2...1... i wchodzimy!- słychać było głos operatora.
-Jak każdy na świecie zna One Direction, tak my poznamy ich jeszcze bardziej. Nazywam się Jasmin Scott i witam serdecznie w programie "Kawa u Jasmin"- powiedziała śliczna, rudowłosa dziewczyna- Witam was chłopcy.
-Dzień dobry Jasmin- odpowiedzieli w tym samym momencie.
-Dziękuję wam za to, że przyjęliście moje zaproszenie- stwierdziła i przez około pół godziny zadawała im pytania o zespole, trasie, nowej płycie, itp.- dobrze chłopcy... Przejdźmy do spraw prywatnych. Powiedzcie mi, kim jest ta śliczna brunetka siedząca z Paul'em za kulisami?
-Ta śliczna brunetka to moja siostra, Rose- odpowiedział dumnie Hazz.
-Och no teraz już wiem kogo mi przypomina. Pamiętałam, że masz dwie siostry, ale jakoś nie skojarzyłam faktów- zaśmiała się- myślałam raczej, że będzie to ukochana któregoś z was.
-Oj co to to nie. Moja siostra musi się teraz wykształcić. Nie ma czasu na głupoty- odparł stanowczo Harry.
-Harry, Harry, Harry. Dobrze wiemy, że wszystko można jakoś ze sobą pogodzić- zaśmiała się- muszę przyznać, że pani Anne dorobiła się ślicznych córek i przystojnego syna.
-Dziękuję w imieniu moim i moich sióstr- powiedział i pocałował ją w rękę.
Jakieś drugie pół godziny rozmawiali o Rose, Perrie, Eleanor, rodzinach chłopców, itp. Około godziny 12 siedzieli już w samochodzie.
-To co teraz robimy?- zapytał Zayn.
-Może pójdziemy na jakiś obiad czy coś?- powiedział Nialler.
-W sumie to zjadłbym coś, bo burczy mi w brzuchu- stwierdził Louis.
-W taki razie jedziemy na obiad!- krzyknął Paul.
Zatrzymali się przy włoskie restauracji "Di Angelo", którą zachwalał Paul. Usiedli przy jednym stole i zamówili gorące posiłki. Kiedy skończyli jeść wszyscy byli zachwyceni smakiem potraw.
-Czuję, że będę tu wpadać- skwitowała Rose.
-Nie ty jedna słońce- zaśmiał się Niall.


__________________________________________________________________________

Daaaaa bum! :)
Kolejny rozdział do waszej dyspozycji! :)
KOMENTUJCIE <3

M<3

niedziela, 12 maja 2013

Przecież ja to wszystko wiem!


-Ał mamo to boli!- wzdrygnęła się Rose i przejechała ręką po plecach.
-Przepraszam kochanie- odpowiedziała i uśmiechnęła się ciepło.
-Nic się nie stało- Rose także odwzajemniła uśmiech.
Wieczór w domu rodziny Styles minął wspaniale. Wszystko było tak jak dawniej. Dosłownie. Tak jak kilka lat temu Rose i Hazz rzucali się jedzeniem przy stole, tak robili to dzisiaj z tym, że Anne ani Rob nie próbowali ich uspokoić. Patrzyli na nich z uśmiechem, a pojedyncze łzy szczęścia wypływały rodzicom z oczu.

27.06.2013rok.-czwartek.

-Aaaaaaaaaa! Co to do cholery jest?!- z dołu słychać było krzyki Gemmy.
Przerażeni domownicy zbiegli na dół, do salonu. 
-Boże dziecko, co się stało?- zapytała wystraszona Anne.
-Co to jest?- zapytała wskazując ręką na pudła i walizki. 
-Wyjeżdżam w sobotę- powiedziała Rose wzruszając ramionami.
-Ale jak to? To już?!- pytała zdziwiona.
-Zdecydowaliśmy razem z rodzicami, że tak będzie najlepiej. Rose musi się zaaklimatyzować, dobrze poznać miasto itp.- odpowiedział Hazz.
-Fajnie, że wzięliście moje zdanie pod uwagę- stwierdziła Gemma i poszła do swojego pokoju. 
-Pójdę się ubrać i zajrzę do niej- powiedziała Rose blado się uśmiechając. 
-To ja też się ogarnę- dodał Harry.
-Dobrze. Jak zrobię śniadanie to was zawołam- odpowiedziała Anne i udała się do kuchni. 
Rodzeństwo udało się  na górę, gdzie każde z nich weszło do swej sypialni. 
Blondynka wchodząc do sypialni poczuła wibracje w kieszeni spodni od piżamy. Wyjęła z niej telefon i odczytała wiadomość, której autorem był Hazz.




Dziewczyna uśmiechnęła się do telefonu i weszła do prawie pustej garderoby. Nie zastanawiała się długo, ponieważ w szafie miała tylko cztery zestawy, więc na dziś wybrała ten.
Idealnie pasował do pogody panującej na zewnątrz.Włosy związała w kucyk. Makijaż dziewczyny był wyjściowy i codzienny za razem. Kiedy była już w pełni gotowa, udała się do sypialni starszej siostry.
-Hej, mogę wejść?- zapytała otwierając drzwi.
-Wchodź- odpowiedziała wycierając nos.
-Płakałaś?
-Nie- odpowiedziała Gemma i odwróciła się tyłem do siostry.
-Przecież widzę. Co się stało?
-No bo ja myślałam, że przeprowadzisz się do Londynu dopiero po wakacjach.
-Ale muszę się zapisać na uczelni, ustalić wszystko związane z moją nauką, muszę się zapoznać z miastem i ludźmi, bo Hazz ma urlop w trasie tylko do piątego lipca.
-No niby tak, ale nie myślałam, że trochę później mnie zostawisz- westchnęła ciężko.
-Przecież cię nie zostawiam! Już niedługo razem z Adamem przeprowadzicie się do Londynu i będziemy się widywać dzień w dzień- powiedziała i przytuliła siostrę.
-No w sumie- wzruszyła ramionami- co dzisiaj robimy?
-Jeszcze nie wiem. Musimy się skonsultować z Harry'm- stwierdziła Rose.
-Noo to ja się może przebiorę, co?
-Spoko, tylko ubierz się w miarę ciepło, bo z pewnością gdzieś wyjdziemy.
-No to pomóż mi coś wybrać. Nie jestem zbytnio ogarnięta dzisiaj- zaśmiała się.
-Och no dobrze- uśmiechnęła się Rose i zniknęła w garderobie siostry.
Po około 10. minutach do drzwi pokoju Gemmy zapukał Hazz. Dziewczyna zaprosiła go do środka i zaczęli rozmawiać.
-Co się stało? Czemu wcześniej byłaś taka zła?
-Wiesz... Jakoś nie potrafię przywyknąć, że moja mała siostrzyczka jedzie na studia do Londynu- uśmiechnęła się blado.
-Wszyscy dorastamy- powiedział i pogłaskał siostrę po ramieniu- zawsze możesz ją odwiedzać. Pamiętaj o tym.
-Dzięki Hazz. Jesteś kochany.
-Sie wie- zaśmiał się - a gdzie nasza studentka?- zapytał po chwili.
-Tutaj!- krzyknęła wychodząc z pomieszczenia razem z ubraniami dla siostry- ubieraj się- powiedziała rzucając w Gem ubraniami.
 -Auć! Już idę- śmiała się Gem.
Rose i Harry też zaczęli się śmiać, po czym zeszli na dół, na śniadanie. 
-Co jemy?- zapytał Hazz.
-Zjecie to, co sobie przygotujecie. My z tatą już wychodzimy- powiedziała Anne żegnając się z dziećmi.
-Paaa- odpowiedzieli oboje.
-To co będziemy jeść?- zapytał ponownie loczek.
-Nie wiem jak ty, ale ja już mam co jeść- zaśmiała się gryząc jabłko.
-I tylko to jabłko będziesz jadła?
-Noo zjem sobie jeszcze jedno- uśmiechnęła się.
-Wpadniesz w anoreksję- pogroził jej palcem.
-Nie bój się. Dam radę. Ty coś zjedz.
Chłopak nie odpowiedział, tylko zanurzył głowę w lodówce. Po chwili na dół zeszła Gemma, która także szukała czegoś do zjedzenia.
-To co będziemy dzisiaj robić?- zapytała Rose siadając na kuchennym blacie.
-Nie wiem- odpowiedziała Gemma- to wy mieliście coś wykombinować.
-Hmmm... A może zadzwoń po Tom'a, co? Nie będę siedział sam z babami- zaśmiał się loczek.
-Napisze do niego. Nie chce mi się dzwonić- uśmiechnęła się.
-To się nazywa przyjaźń ponad wszystko- zakpiła Gemma.
Starsze rodzeństwo jadło śniadanie, a najmłodsza z rodziny Styles zaciekle pisała wiadomość do przyjaciela.

-Tom zaraz przyjdzie żarłoki.
-Weź spadaj! Nie wszyscy najedzą się dwoma jabłkami- oburzył się Hazz.
-No właśnie- dodała Gemma.
-Dobra dobra!- powiedziała unosząc ręce do góry, w geście poddania się.
-Idź lepiej drzwi otwórz, bo ktoś się dobija- dodał z pełną buzią Hazz.
-Idę prosiaku!- wystawiła mu język i ruszyła w stronę drzwi.
-Siema!- powiedziała przytulając Tom'a na powitanie.
-No hej- zaśmiał się i odwzajemnił uścisk- a buziaka dostanę?
-Jak sobie weźmiesz to dostaniesz- uśmiechnęła się szeroko.
Chłopak odwzajemnił gest, zbliżył się do dziewczyny, objął ją w pasie i czule ucałował w policzek.
-Będę za tobą tęsknił, wiesz?
-Ja też będę tęsknić- powiedziała głaskając go po policzku.
-Obiecaj mi, że zawsze będziemy przyjaciółmi. Nawet wtedy, kiedy któreś z nas się zakocha.
-Obiecam ci to tylko wtedy, kiedy ty mi to obiecasz.
-Obiecuję.
-To ja tez obiecuję- stwierdziła i cmoknęła go w policzek- chodźmy do kuchni.
Chłopak zdjął kurtkę i ruszył do wspomnianego wcześniej pomieszczenia razem z przyjaciółką.
-Heej!- przywitali gościa Gemma i Harry.
-No cześć żarłoki!- zaśmiał się na widok rodzeństwa siedzącego przy kuchennym blacie, pożerającego kolejne porcje kanapek.
-Następny przyszedł i będzie się nabijał! - odpowiedzieli jednogłośnie.
-Oj no przepraszam. Co robimy?
Cały dzień minął im niespodziewanie szybko. Zresztą dni do soboty minęły niesamowicie szybko.


29.06.2013r.
Przed domem rodziny Styles.

 Teraz jesteśmy tutaj
Wszystko się zmienia
Stawimy czoła jutru, tak jak powiedzieliśmy "żegnaj" do wczorajszego dnia
Ten rozdział się kończy ale historia dopiero się zaczyna
Strona odwraca się dla każdego.


Więc idę naprzód
Odpuszczam
Trzymam się jutra
Zawsze będę mieć wspomnienia w których znajdę to kim chcę być
Być może będziemy rozdzieleni ale mam nadzieję że ty wiesz
Będziesz ze mną gdziekolwiek idę
Gdziekolwiek idę

Tak podekscytowana, że ledwo łapię oddech
Mamy siebie nawzajem żeby wspierać się pod czas tej drogi przed nami
To szczęśliwe zakończenie jest początkiem naszych marzeń
I wiem, że twoje serce jest ze mną

 Więc idę naprzód
Odpuszczam
Trzymam się jutra
Zawsze będę mieć wspomnienia w których znajdę to kim chcę być
Być może będziemy rozdzieleni ale mam nadzieję że ty wiesz
Będziesz ze mną gdziekolwiek idę
Gdziekolwiek idę

To jest czas by pokazać światu, że mamy coś do powiedzenia
Piosenkę do zaśpiewania na głos, nigdy nie znikniemy
Wiem, że będę za tobą tęsknić, ale któregoś dnia znów się spotkamy
Nigdy nie znikniemy

Więc idę naprzód
Odpuszczam
Trzymam się jutra
Zawsze będę mieć wspomnienia w których znajdę to kim chcę być
Być może będziemy rozdzieleni ale mam nadzieję że ty wiesz
Będziesz ze mną gdziekolwiek idę
Gdziekolwiek idę
-Harry pokaz jej wszystko, żeby się nigdzie nie zgubiła. Pilnuj żeby brała leki - pouczała syna zapłakana Anne. 
-Dobrze mamo- przytakiwał Hazz.
-Nie puszczaj jej samej na imprezy i takiego typu wydarzenia. Ktoś może jej coś zrobić- następny w kolejce do pouczania ustawił się płaczący Rob.
-Przecież ja to wszystko wiem!- oburzył się chłopak, na co jego siostry siedzące na ławce przed domem wybuchły niepohamowanym śmiechem- bardzo śmieszne! 
-No pewnie, że śmieszne- powiedział Tom wchodząc na podwórko- Cześć wszystkim!- przywitał się z Anne, Rob'em, Harry'm, Gem i Rose- uważaj tam na nią. I prosze się nie kłócić. 
-Jezu weźcie się już ogarnijcie z tym pouczaniem!- powiedział zdenerwowany Hazz wkładając do bagażnika walizki i pudła z rzeczami siostry- Rose zbieramy się już! 
-No dobra- powiedziała blado się uśmiechając- to cześć.
Podchodziła do wszystkich i czule się z nimi żegnała. Trochę jej na tym zeszło, bo wyjechali godzinę później niż wczoraj planowali. Podczas drogi śpiewali, plotkowali, itp. Rose przez całą drogę tworzyła coś w szkicowniku i dopiero kiedy dojechali do domu, pochwaliła się bratu. 
-Wow! Jakie to piękne!- zachwycał się przeglądając gruby zeszyt z pracami Rose. Były w nim między innymi takie rysunki: 


-Nie przesadzaj. Muszę jeszcze poćwiczyć.
-Co będziesz ćwiczyć?! Jesteś świetna! Zresztą chłopaki przyjdą to ocenią- zaśmiał się.
-To ja się idę ogarnąć skoro mamy mieć gości- powiedziała i pobiegła do swojej nowej sypialni, którą jakiś czas temu odnowił jej brat. Kiedy otworzyła jedną z walizek, zobaczyła na wierzchu białą kopertę. Usiadła na łóżku, otworzyła ją i wyciągnęła z niej list.

Kochana Rose,
Skoro to czytasz, to pewnie jesteś już w Londynie. Mam nadzieję, że nie będziesz płakać przez tą niewielką kartkę zapisaną po same brzegi. Chcę ci tylko powiedzieć, że bardzo cię kocham i zrobię dla ciebie wszystko, co będzie trzeba. Jesteś moją siostrą, której nigdy nie miałem. Jesteś moim wsparciem. Dzięki tobie żyję. Gdybyś mnie wtedy nie znalazła zapewne nie czytałabyś teraz listu ode mnie. Jak wcześniej napisałem, jesteś dla mnie cholernie ważna i twoja przeprowadzka do Londynu nic nie zmieni. Zawsze będziesz moją małą  Rose, którą od przedszkola aż do dzisiaj ciągnę za włosy. Pamiętaj, że możesz do mnie pisać i dzwonić o każdej porze dnia i nocy. Jest jeszcze coś... Wcześniej ci nie mówiłem, ale od pewnego czasu mam dziewczynę. Znasz ją z widzenia. To Lizzy. Moja korepetytorka. Nie wiem jeszcze czy ją kocham, więc nie mówiłem ci o niej. Mam nadzieję, że nie będziesz zła, bo tego bym nie chciał. Odzywaj się kiedy tylko ci się zachce. 
P.S. zajrzyj do koperty <3
Paaa mała :) 
Kocham, Tom <3

Dziewczyna jeszcze raz włożyła rękę do koperty i wyjęła z niej niewielkie pudełeczko. Otworzyła ja, a po twarzy łzy zaczęły spływać jej jeszcze szybciej. Powodem wzruszenia była śliczna złota bransoletka, która na zapięciu miała wygrawerowany napis "Friends 4ever". Dziewczyna była szczęśliwa. Zrozumiała, że przeprowadzka niczego ani nikogo jej nie odebrała.Kiedy już się uspokoiła, zeszła do salonu, z którego dochodziły dość dziwne dźwięki:
-No pchaj!
-Robię co mogę!  Nie pospieszaj mnie debilu!
-Zamknijcie się do cholery!
-Nie drzyj mordy tylko ruszaj się!
-Daj mi to idioto! Ja to zrobię, bo ty jak zwykle nie potrafisz.
Dziewczyna była skołowana. Nie wiedziała czy może wejść do pomieszczenia, czy też nie. Stała chwilkę w bezpiecznej odległości i po przemyśleniu sprawy pewnym krokiem ruszyła do salonu, w którym zobaczyła całe One Direction:
-Oddaj to!- krzyknął Hazz.
-Zamknij mordę!
Dziewczyna nie widziała co dokładnie robili chłopcy, ponieważ wszyscy stali do niej tyłem.
-Ała! Uważaj co robisz idioto!- wściekł się Zayn.
-No bardzo cię przeprasza, ale jak nadal chcesz grać w te cholerne piłkarzyki to się przyłóż do tego!- warknął na niego Nialler.
-Weźcie się nie drzyjcie! Zayn jak nie chcesz grać, to Lou cię zmieni- powiedział Liam.
-Ale ja chcę grać tylko Niall ma ciągle jakieś pretensje!
-No sory, ale popatrz debilu na tablicę! Przegrywamy przez ciebie!
-Aaa w dupę mnie pocałuj! Nie gram w to gówno!- krzyknął Zayn i odwrócił się napięcie- Rose! Cześć!- ucieszył się na widok dziewczyny.
-Hej Zayn!- odpowiedziała i odwzajemniła uścisk chłopaka.
Kiedy dziewczyna przywitała się z mulatem, przyszła pora na całą resztę, która wyściskała ją za wszystkie czasy.
-Dobra starczy tego przytulania!- śmiała się - opowiadajcie co u was.
-Cóż możemy powiedzieć... - zastanawiał się Zayn - obecnie tylko ja i Lou jesteśmy zajęci, Li i Nialler są wolni, a twój brat to jest w ogóle dziwny-  śmiał się.
-Weź się uczep swoich portek jak nie masz kogo- oburzył się Styles.
Dzień minął im na śmianiu się, plotkowaniu i siedzeniu na dworze. Przyszedł wieczór....
-Ja idę się wykąpać i zaraz wracam- powiedziała Rose.
 -Tylko się tam nie utop!- krzyknął Louis.
-Nie zrobię ci tej przyjemności- wystawiła mu język i ruszyła w stronę swojej sypialni.
-Rose?!- usłyszała krzyk brata.
-Co chcesz?
-Leki weź!
-Przecież wiem!- odpowiedziała i pobiegła na górę.
Wykąpała się, włosy związała w kok, ubrała się  i zeszła na dół.
-Dłużej się nie dało, co?- zapytał Liam, klepiąc miejsce między sobą a Harry'm w celu zaproszenia dziewczyny do spoczęcia obok niego i jej brata.
-Oj weź nie marudź- zaśmiała się i usiadła na wyznaczonym przez przyjaciela miejscu.
-Skoro jesteśmy w komplecie to co robimy?- zapytał Zayn.
-To wy dzisiaj śpicie u Hazzy?- zapytała Rose.
-Nie u mnie Rose. Śpią dzisiaj u nas- uśmiechnął się Hazz.
-A no tak- powiedziała odwzajemniając gest brata- to może coś obejrzymy?
-Spoko- powiedzieli chłopcy.
-To może jakiś horror?- zapytał Louis.
-Błagam was! Tylko nie horror!- prosiła Rose.
 -Czyżbyś się bała?- zapytał podejrzliwie Louis.
-Tak, boję się- wycedziła przez zęby.
-Nie ma czego- powiedział Liam patrząc jej w oczy- zawsze możesz się do mnie przytulić- dokończył i uśmiechnął się do niej.
-Skoro tak, to możemy oglądać- stwierdziła i oparła głowę o ramię Liama.
Lou włączył "Egzorcyzmy Emilii Rose". Rose od samego początku trzęsła się ze strachu. Prawie przez cały czas trwania filmu jej głowa ukryta była w zagłębieniu szyi Liama. Chłopcy śmiali się z zachowania dziewczyny, lecz po ich twarzach widać było, że też są przerażeni. Kiedy film się skończył Lou powiedział:
-Ja dzisiaj śpię z Nialler'em!
-Ja z Zayn'em!-  zakomunikował Hazz.
-To ja z Rose, ok?- zapytał Liam.
-No pewnie. Nie usnę sama!- mówiła trzęsąc się.
-To chodźmy już na górę- mówił błagalnym głosem Niall.
-No to chodźmy- zaśmiał się Hazz.
Harry zamknął dom i wszyscy ruszyli na górę. Harry i Zayn weszli do pokoju loczka, Lou i Nialler do sypialni obok chłopaków, a Rose i Liam udali się do pokoju brunetki.
-To leć się wykąpać, a ja pościelę łóżko- powiedziała Rose.
-No to ja zaraz wracam- odpowiedział i wszedł do łazienki.
Dziewczyna przygotowała łóżko do spania. Wzięła szkicownik do ręki, opadła na łóżko i zaczęła rysować.
-Co robisz?- zapytał Li wskakując na łóżko.
-Jezu wystraszyłeś mnie! - powiedziała trzymając się za serce- rysuję głupku.
-Przepraszam- zaśmiał się- mogę zobaczyć?
-Pewnie, trzymaj- odpowiedziała i wręczyła mu szkicownik.
Chłopak z zaciekawieniem i uśmiechem na twarzy oglądał każdy rysunek z zeszytu. Kiedy myślał, że zobaczył już wszystkie prace i chciał oddać Rose zeszyt, ta przewróciła kartkę by chłopak mógł zobaczyć to:

-Właśnie skończyłam- uśmiechnęła się szeroko.
-Nie wiem co mam powiedzieć. Jest przepiękny!- zachwycał się.
-A tam. Jak dobrze widzę nie wysuszyłeś sobie włosów.
-No tak. Nie wiem gdzie masz suszarkę, a nie chciałem ci grzebać po szafkach- wzruszył ramionami.
-Chodź. Pokażę ci- złapała go za dłoń i pociągnęła za sobą do łazienki- w szafce pod umywalką są wszystkie rzeczy związane z pielęgnacją ciała, włosów itp.
-No dobra. Zostaniesz ze mną?
-A co? Boisz się?
-Noo tak jakby- powiedział nie pewnie.
-A nie mówiłam żeby nie oglądać horrorów?
-No mówiłaś.
-Oj chodź do mnie- powiedziała i rozłożyła ręce w celu przytulenia chłopaka.

-Takie przytulasy to ja lubię- zaśmiał się wtulając się w Rose.
-Takie są zdecydowanie fajniejsze od takich wymuszanych.
-Dokładnie. Dziękuję ci Rose.
-Za co?
-Za to, że po zerwaniu z Danielle mogłem do ciebie dzwonić nawet w nocy.
-Nie masz mi za co dziękować. Od tego jestem- stwierdziła gładząc dłonią jego policzek.
Liam był zadowolony z takiego obrotu sprawy. Patrzył jej prosto w oczy. Później jego wzrok zjechał nieco niżej, dokładnie na jej pełne malinowe usta. Rose dobrze wiedziała o co chodzi, więc zaczęła zbliżać się do niego tak, jak on  do niej. Kiedy mieli już złączyć swe usta w namiętnym pocałunku, ktoś musiał im przeszkodzić:
-Ros... Co wy robicie?!- zapytał zaskoczony Harry.
-My? Nic!- odpowiedzieli wspólnie, odrywając się od siebie.
-To czemu siedzicie oboje w łazience?
-Liam nie wiedział gdzie jest suszarka i przyszła mu pokazać, a kiedy już wszystko wiedział podziękował mi za pomoc po tym, jak zerwał z Danielle.
-Spoko. Mała mogę cię na chwilę prosić?
-Tak, już idę.- odpowiedziała i wyszła z łazienki za bratem - noo to co chciałeś?
-Ja nic. Tom dzwonił.
-Co chciał?
-Pytał co i jak u nas i prosił żebyś oddzwoniła.
-Dobra, zaraz zadzwonię- odpowiedziała i sięgnęła po telefon leżący na szafce nocnej.
-To ja lecę. Dobranoc Rose! Dobranoc Liam!- krzyknął zamykając drzwi.
Dziewczyna wybrała numer do przyjaciela, usiadła na łóżku i czekała aż ktoś po drugiej stronie się odezwie.
-Tak słucham?- usłyszała jakiś damski głos w słuchawce.
-Cześć. Możesz dać mi Tom'a?
-Rose?
-Skąd mnie znasz?
-Tom bardzo dużo mi o tobie mówił.
-A ty jesteś?
-Lizzy, jego korepetytorka.
-Aaa w takim razie nie będę wam przeszkadzać w nauce biologii czy anatomii- powiedziała po czym obie wybuchły śmiechem- zadzwonię jutro Lizzy. Cześć!
-Jesteś pewna?
-Tak. Udanej nocy życzę.
-Dzięki, pa.
Dziewczyna zaśmiała się i zaczęła rozmyślać. Stwierdziła, że dobrze zrobili zaprzestając "swoim zbliżeniom" jeszcze w kwietniu. Teraz byłoby to trochę dziwne. Poczuła niesamowitą ulgę. Poczuła, że jest obok Tom'a ktoś z kim będzie mu dobrze, jeśli oczywiście ten będzie odwzajemniał uczucia Lizzy. Leżąc i myśląc Rose nie zauważyła, że Liam siedzi obok niej i bacznie się jej przygląda.
-O czym myślisz?- zapytał, czy znów wystraszył dziewczynę
-O jejku!- znów złapała się za klatkę piersiową- myślę o tym, że dobrze się stało, że ja i Tom nie jesteśmy ze sobą już blisko, ale tak dosłownie.
-To wy... no wiesz?
-Tak, ale tylko trzy razy. Nie więcej, mówię ci to szczerze.
-Cieszy mnie to, że jesteś ze mną szczera- uśmiechnął się.
-Chodźmy już spać.
-Tak, chodźmy- odpowiedział i wszedł pod kołdrę tak jak Rose.
-Mogę się do ciebie przytulić?- zapytała Rose.
-Jasne, chodź- odpowiedział i objął ją ramieniem.
Przez kilka minut przyjaciele rozmawiali, lecz odpłynęli do krainy Morfeusza.


30.06.2013r.
godzina 10.30 rano. 
-Rose-
Obudziłam się, bo śniło mi się coś z tego filmu, który wczoraj oglądaliśmy.
Nie wiem skąd ci ludzie biorą pomysły na coś takiego. Brrrrr! Aż mnie dreszcze przeszły. Odwracam się w druga stronę i widzę smacznie śpiącego Liama. Awww.! Ale jest słodki. Nie! Nie! Nie! Rose weź się ogarnij! Jesteście tylko przyjaciółmi! Patrzę na niego przez chwilę. Podchodzę do okna i widzę piękną pogodę. Ubrałam się tak, włosy rozpuściłam. Rzęsy potraktowałam czarnym tuszem do rzęs, a na powiekach zrobiłam kreski eye- liner'em. Kiedy byłam już w pełni gotowa cichutko wymknęłam się z pokoju i ruszyłam w stronę kuchni, by przygotować śniadanie. Dobrze myślałam, chłopcy jeszcze śpią. Obudzę ich jak już wszystko będzie na stole. Ubrałam fartuszek w kwiaty i zabrałam się do przygotowania naleśników. Po około pół godziny skończyłam pracę i poszłam budzić moje sławy. Na pierwszy ogień wzięłam Harry'ego i Zayn'a.
-Wstawać śpiochy! Śniadanie na stole!- krzyczałam zsuwając rolety ku górze.
-Aaaaaa weź je opuść- krzyczał Zayn.
-Daj pospać kobieto!- oburzył się loczek.
-Nie! Za minutę widzę was na dole. Jeśli nie to obudzę was w inny, lecz drastyczny sposób- powiedziałam i poszła do Lou i Nialler'a.
Kiedy weszłam chłopcy siedzieli ubrani na łóżku i grali w jakieś gry na konsoli.
-Cześć chłopaki!
-Hej Rose- odpowiedzieli obaj.
-Chodźcie na śniadanie, ja idę obudzić Daddy'ego.
-Dobra! Zaraz przyjdziemy- powiedział Lou i szeroko się do mnie uśmiechnął.
Lou i Nialler'a zobaczyłam ubranych i już ogarniętych Hazzę i Zayn'a.
-No i co? Jakoś wstaliście!- śmiałam się wchodząc do swojego pokoju gdzie jak przypuszczałam spał jeszcze Liam.
-Liaś wstawaj!
-Poczekaj chwilkę.
-Li proszę cię, wstawaj!
-A co ja będę z tego miał?
-A co byś chciał?- zapytałam zaciekawiona zachowaniem chłopaka.
-Umówisz się ze mną?
-A wstaniesz?
-Tylko wtedy, kiedy się zgodzisz- uśmiechnął się zadziornie.
-Hmmm... no dobra.
-To ja już wstaję- powiedział i wstał. O dziwo był już ubrany i gotowy do zejścia na dół.
-Ty oszuście! Nigdzie z tobą nie idę!- udawałam oburzoną.
-No nie gniewaj się- powiedział i cmoknął mnie w policzek- chodźmy na śniadanie mała!- dodał i pociągnął mnie w swą stronę tak, że wpadłam w jego ramiona. Odległość między nami zdawała się zmniejszać. Z każdą chwilą była coraz mniej zauważalna. Nie mogłam już wytrzymać. Jednym palcem przytrzymałam jego podbródek, stanęłam na palcach i go pocałowałam.
Chłopakowi wyraźnie się spodobało, bo zaczął odwzajemniać moje pocałunki. Czułam jakby czas się zatrzymał. Było cudownie. Kiedy zabrakło nam powietrza i niechętnie się od siebie oderwaliśmy, Liam powiedział:
-To było piękne. Chcę żeby tak było codziennie.

Tak! Raz, dwa, trzy, cztery!
Ona wymyka się w środku nocy, tak
Obcisła sukienka z nisko wyciętą górą
Jest uzależniona od uczucia, by nigdy nie odpuszczać
Odpuść
Ona wchodzi i cały pokój się rozświetla
Ale nikomu nie uświadamia
Że jestem jedynym, który zabierze ją do domu
Zabierze ją do domu
Ale za każdym razem, gdy mówię jej, że chcę więcej
Ona zamyka drzwi
Ona nie boi się całej uwagi
Nie boi się dziko biegać
Jak to się stało, że tak bardzo boi się zakochać?
Nie boi się strasznych filmów
Lubi sposób, w jaki całujemy się w ciemnościach
Ale strasznie boi się zakochać
Może ona po prostu próbuje mnie przetestować
Chce zobaczyć, jak mocno będę się starał
Chce zobaczyć, czy naprawdę potrafię jej powiedzieć, ile jest warta
Czego jest warta
Może wszyscy jej przyjaciele powiedzieli jej
„Nie zbliżaj się, on tylko złamie ci serce”
Ale tak czy inaczej, co ona we mnie widzi, to jest strasznie trudne
Strasznie trudne
Ponieważ za każdym razem, gdy jej mówię, co czuję
Mówi, że to nie jest prawdziwe
Ona nie boi się całej uwagi
Nie boi się dziko biegać
Jak to się stało, że tak bardzo boi się zakochać?
Nie boi się strasznych filmów
Lubi sposób, w jaki całujemy się w ciemnościach
Ale strasznie boi się zakochać
Co z wszystkimi rzeczami, które powiedzieliśmy
Rozmawiając przez telefon do późna
Nie mogę pozwolić jej odejść ode mnie, och
Kiedy mówię, że nie mogę tego ciągnąć dłużej
Ona jest z powrotem pod moimi drzwiami
Ona nie boi się całej uwagi
Nie boi się dziko biegać
Jak to się stało, że tak bardzo boi się zakochać?
Nie boi się strasznych filmów
Lubi sposób, w jaki całujemy się w ciemnościach
Ale strasznie boi się zakochać

_________________________________________________________________________

Hejka! :)
Co u was? :p
Sorki że tak długo nie pisałam, ale jakoś tak wyszło :p
Mam nadzieję, że mi wybaczycie <3

KOMENTUJCIE <3

M<3 

sobota, 27 kwietnia 2013

Gemma nie jest typem zakupoholiczki, więc obszerną garderobą nie grzeszy...


Wspomnienie:
 22.lipiec.2010r.
-Mamo! Hazz zabrał mi prostownicę!- krzyczała Gemma.
-Hahahahah nigdy jej nie dostaniesz!- krzyczał roześmiany Harry wbiegając do pokoju niczego nieświadomej Rose.
-Czego się tak drzesz baranie! Nie widzisz, że śpię?!- wrzasnęła dziewczyna wychylając się spod kołdry.
-Wstawaj mała! Szkoda dnia!- powiedziała Gemma, która także przyszła do siostry.
-Taaa jasne. Może to mój ostatni dzień na tej planecie więc chcę się wyspać- stwierdziła Rose. Po jej policzku zaczęły spływać łzy. Brat, który siedział na jej łóżku wślizgnął się pod kołdrę i z całej siły przytulił siostrę. Gemma uczyniła to samo. Wszystko było takie niewinne. To był ostatni wspólny dzień trójki dzieci Anne Cox. Ostatni.
~//~

-A pamiętasz jak leżałaś po operacji w szpitalu, a ja zaraz po szkole przybiegłem do ciebie i siedziałem przed twoją salą?- powiedział Tom robiąc herbatę.
-Tak, pamiętam. Byłeś wtedy taki wystraszony, a ja powiedziałam tylko "no co się tak gapisz?! przecież miałam operacje a nie sekcję zwłok", na co ty zareagowałeś wytrzeszczem oczu- stwierdziła i wybuchła śmiechem.
-Tak! Śmiej się! Ja dostawałem zawału a ty się jeszcze na mnie wydarłaś. Komiczne po prostu- mówił z wyrzutem.
-Też cię kocham- odpowiedziała i zabrała swój kubek z herbatą.
-No i bardzo dobrze.
Przyjaciele spoczęli w kuchni przy drewnianym stole. Rozmawiali o wszystkim i o niczym. Śmiali się, żartowali i kłócili o to, kto ma rację.  Czas płynął niewiarygodnie szybko. Nim się zorientowali na zegarze wybiła już północ.
-Rose, która godzina?- zapytał Tom.
-O kurde, już dwunasta- odpowiedziała zdziwiona.
-Ja się będę zbierał, mała- mówił chłopak zakładając na ramiona bluzę.
-Skoro musisz- powiedziała cicho- chodź, odprowadzę cię.
-No dobra. Pożegnam się z chłopakami.
-Spoko- odpowiedziała i oboje przeszli do salonu.
-Ooo młody! Chodź na piwo!- krzyknął Harry.
-Jesteś ode mnie tylko rok starszy- powiedział Tom.
-Oj nie marudź! Chodź do nas!- odezwał się tym razem Nick.
-Sory chłopaki, ale mam jutro szkołę. Cześć- odpowiedział i łapiąc przyjaciółkę za rękę wyszedł z pomieszczenia.
Para pożegnała się w holu.  Rose patrzyła przez chwilę jak chłopak oddala się od jej domu. Gdy wszedł już na swoje podwórko dziewczyna spokojnie weszła w głąb domu.
Z salonu dochodziły głośne śmiechy, a z kuchni jakieś szepty. Dziewczyna stanęła w kuchennych drzwiach i patrzyła na rozmawiającego przez telefon brata.
-Mamo nie mówiłem jej nic- powiedział.
-.....
-Tak wiem o tym, ale chyba bym mi oczy wydrapała.
-......
-Nie wiem. To jeszcze za wcześnie. 
-........
-Jezu wiem przecież, że musi się zaaklimatyzować i w ogóle, ale jak się dowie to mnie chyba rozniesie- mówił tajemniczo.
-........
-Dobra ja kończę.Kocham cię mamo, paaa- powiedział i włożył telefon do kieszeni- o mój Boże! Rose wystraszyłaś mnie!- mówił trzymając się za serce.
-Sory, już nie będę- odpowiedziała kpiąco i ruszyła w stronę lodówki.
-A może przyjdziesz do salonu, co?
-Niby po co?
-No posiedzimy razem. Kiedyś lubiłaś spędzać czas ze mną i chłopakami.
-To było kiedyś.
-Ale teraz też mogłoby tak być- powiedział uważnie przyglądając się siostrze.
-Boże ja...- urwała i spojrzała na brata, który miał łzy w oczach- no dobra. Zrobić jakieś kanapki?- zapytała, czym wywołała wielki uśmiech na twarzy Hazzy.
-Dobra to wyjmuj coś z lodówki i robimy- powiedziała kolejny raz do cieszącego się brata- eeej! Mówię do ciebie!
-Co?- zapytał zdezorientowany.
-Jajco- powiedziała kiwając głową z dezaprobatą.
-Ej! Powiem mamie!- oburzył się.
-Biegnij! Już leć!- zakpiła sobie.
 Dziewczyna podeszła do lodówki, wyjęła z niej potrzebne składniki i zaczęła robić kanapki. Harry starał się jej pomagać, lecz niezbyt mu to wychodziło. Kiedy już wszystko zostało przygotowane, rodzeństwo udało się do salonu:
-O kurde! Co za widok!- śmiał się Sam.
-No dokładnie! Ty chora jesteś, czy jak?!- zapytał Nick dotykając czoła Rose.
-Weź spadaj debilu. Nie mogę raz na jakiś czas z wami posiedzieć?- powiedziała.
-Lepiej raz na jakiś czas niż wcale. Tak jak przez ostatnie lata- westchnął cicho Rob.
Między dziewczyną a chłopakami zapadła cisza, która po chwili została przerwana przez Rose. Nie minęło nawet 10 minut, a wszyscy zaciekle ze sobą rozmawiali. Śmiali się, żartowali i dokuczali sobie nawzajem. Około 3 w nocy chłopcy zaczęli się zbierać. Rodzeństwo pożegnało przyjaciół. Z racji tego, że Gemma prędko nie wróci, zamknęli do i postanowili posprzątać bałagan w salonie. Kiedy wszystkie naczynia zostały umyte, papierki wyrzucone do kosza a okruchy zmiecione, rodzeństwo opadło na kuchennych krzesłach.
-Dziękuję Rose.
-Za co?
-Za to, że starasz się być dla mnie miła i w ogóle.
-Wiesz.... Nie ma sprawy- odpowiedziała- dobranoc Harry.
Dziewczyna wyszła z kuchni i udała się do swojej sypialni. Po odbyciu wieczornej toalety udała się do krainy Morfeusza.

Dwa miesiące później.
25.06.2013r.
-Aaaaa zdałam! Tom! Zdałam!- krzyczała Rose patrząc na wyniki matury.
-Ja też! Ja też!- cieszył się razem z przyjaciółką Tom.
-Musimy to uczcić! Chodźmy do mnie. Przebiorę się i idziemy w miasto!
Dziewczyna chwyciła chłopaka pod ramię i wolnym krokiem szli w kierunku domu Styles'ów. Wchodząc do domu usłyszeli dziwną rozmowę, która jak okaże się później zmieni wszystko....
-Tak mamo! Wiem, że to jest moja siostra, ale nie uważasz, że to trochę za dużo? - mówił do rodzicielki Harry.
-Harry?! Co on tu robi?- powiedziała szeptem do kryjącego się razem z nią w holu chłopaka.
-Zamknij się i słuchaj!- odpowiedział.
Jak powiedział, tak Rose zrobiła. Po chwili z salonu dobiegły kolejne wypowiedzi.
-Harry zrozum, że Gem wyjeżdża z Adamem, a ja prawdopodobnie zostanę przeniesienie do Atlanty- tłumaczył Rob.
-To już pewne?- zapytał Harry.
-Raczej tak. Rose nie może zostać sama w Holmes Chapel, a mogę się założyć, że nie będzie chciała z nami jechać.
-Nie będę z nią mieszkał! Ona mnie nie cierpi! Mamo no powiedz coś!- wyraźnie się oburzył.
-Ja- nie dokończyła, gdyż do salonu weszła Rose.
-Że coo?! Nigdy u niego nie zamieszkam! Wolę spać pod mostem! Mamo nooo!
-Ja tu jestem!- oburzył się Hazz.
-Mam to w dupie!  Zmienił się. Tak bardzo się zmienił. Ja nie wiem ja Gemma może z nim normalnie rozmawiać!
-Nie zapominasz się gówniaro?!- krzyknął chłopak.
-Gówniaro?! To że jesteś ode mnie o rok starszy nie upoważnia cię do wyzywania mojej osoby pseudo gwiazdorze!- powiedziała do brata.
-Zamknij się idiotko! Nie masz prawa tak do mnie mówić! Ja ciężko pracuję na swoją pozycję!
-Na jaką pozycję? Na tą przed gazetami czy na tą przed ludźmi, którzy cię znają? Myślisz, że jak pouśmiechasz się do gazet albo zarwiesz do panny Swift czy innej dziwki to jesteś taki fajny?! Otóż nie! Pomyliłeś się braciszku! Co do tej drugiej pozycji, to jak dla mnie nie istniejesz od dnia dzisiejszego! Nie miałam, nie mam  mieć nie będę takiego brata! A teraz odwalcie się ode mnie wszyscy!- krzyknęła- a ty na co czekasz?!- skierowała się do zszokowanego całą sytuacją Tom'a- wychodzimy. Musimy oblać naszą zdaną maturę. Złapała chłopaka za rękę i nic nie mówiąc ciągnęła go za sobą w kierunku swej sypialni. Kiedy już do niej doszli, dziewczyna postanowiła się przebrać, włosy rozpuściła i zrobiła sobie na nich delikatne fale. Makijaż wyszedł jej taki. Kiedy była już w pełni gotowa, razem z Tom'em udała się do jego domu, by teraz on mógł się przebrać. Po chwili namysłu Rose wybrała dla niego taki zestaw.  Chwilę zajęło mu ułożenie włosów, a kiedy już skończył para wyszła z domu. Po kilku minutach doszli do klubu "Mohito" zawsze się tam bawili.  Kiedy zasiedli wygodnie w loży, spotkali przyjaciół ze szkoły, z którymi bawili się dość długo.




-Nie przesadzasz z tym piciem?- zapytał Tom.
-A co?! Poskarżysz mojej mamie?- śmiała się Rose.
-Dobrze wiesz, że tego nie zrobię słonko. Ja się tylko martwię- mówił ciepło.
-Kochany jesteś- odpowiedziała i pocałowała go w policzek.
Impreza rozkręciła się na dobre. Dziewczyny tańczyły na stołach, chłopcy gwizdali i bili brawo. Alkohol lał się litrami. Bawili się młodzi, starsi i ci jeszcze bardziej starsi. Można powiedzieć, że był to  "gruby melanż" .
Rose nie żałowała alkoholu, natomiast Tom bawił się z mniejszą ilością trunków, ponieważ "ktoś musi nie pić, by pijany mógł być ktoś"- zawsze na imprezach stosowali razem tą zasadę. Około 4 nad ranem postanowili wracać do domu. Chłopak wyjął z torebki dziewczyny klucze do domu i po cichu wprowadził ją do środka. Kiedy chciał już zanieść ją na górę w salonie zapaliło się światło. Szczęściem w nieszczęściu było to, że zamiast Anne czy Roberta z kanapy wstała Gemma z Harrym.
-No proszę... - powiedziała brunetka.
-No co?- odpowiedział Tom.
-Jajco głąbie. Nie mogliście mnie wziąć ze sobą? Ja też chciałam z wami świętować!- mówiła udając oburzoną.
-Ojj jeszcze zdążymy to nadrobić słońce- powiedział i puścił jej oczko.
-No mam nadzieję. Dawaj małolatę na górę- śmiała się Gem.
-Jak na górę?! A może pogadamy, co?- wtrącił się Hazz.
-Weź się nie udzielaj chłopie. Za dużo namieszałeś dzisiaj- stwierdził Tom.
-O co ci chodzi, co?!- wkurzył się Harry.
-O wszystko. Nie dość, że masz ją w dupie to na każdym kroku robisz coś, z czym nie potrafi sobie poradzić.
-Wiesz cieszę się, że będzie ze mną mieszkała. Będę ją miał na oku. Nie będzie robić tego, co jej się zamarzy.
-Wiesz jedyne co możesz zrobić, to pocałować ją w cztery litery.
Harry zamilkł. Nie wiedział co ma powiedzieć. Spuścił głowę i poszedł na górę. Gem skarciła Toma wzrokiem, po czym oboje zaprowadzili Rose do jej sypialni.

~//~
Rano- pokój Rose.

Blondynka przykrywała się kołdrą po same uszy. Właśnie dotarło do niej to, co wczoraj się wydarzyło.Z oczu poleciały jej łzy. Nie chodziło jej nawet o to, że będzie musiała mieszkać z bratem. Chodziło o to, że sobie z tym nie poradzi. Około godziny 11 do jej pokoju przyszła Gemma.
-No i jak tam? Kac męczy?
-Weź się tak nie wydzieraj!
-Dobra dobra. Płakałaś?
-Nie. To znaczy... a daj mi spokój- powiedziała i zaszyła się pod kołdrą.
-Mała co jest?- zapytała Gem wsuwając się pod pierzynę.
-Czemu chcecie mnie z nim zostawić, co?! Co ja wam zrobiłam?!- mówiła płacząc.
-Kochanie to nie tak- powiedziała i przytuliła siostrę- skoro chcesz studiować w Londynie to wypadałoby w nim zamieszkać. Z racji tego, że ja i Adam planujemy zamieszkać razem, a rodzice wyjeżdżają na dość długi czas to został ci tylko Hazz. Skarbie spróbuj się przełamać. Masz mnie, rodziców, Tom'a. Damy radę.
-Mam nadzieję.
-Wiesz co?
-Co?
-Wiesz co masz zrobić jak zdasz maturę?
-Yyyyy nie?- powiedziała zdziwiona.
-Tatuaż!- krzyknęła podekscytowana Gemma.
-A no faktycznie! Idziemy dzisiaj?
-A umówiłaś się?
-Nie, ale ma się te znajomości- uśmiechnęła się triumfalnie Rose.
-Och no dobra. To ja zadzwonię do Tom'a a ty się ubieraj małolata- powiedziała Gem i wyszła.
 Rose wstała i udała się do swej garderoby, z której po chwili wyszła z kompletnym zestawem. Włosy po dość długiej pracy związała tak, a w zakresie makijażu pomalowała tuszem rzęsy i zrobiła na powiekach kreski linerem. Jeszcze raz przejrzała się w lustrze i wyszła z pokoju. W kuchni zrobiła sobie śniadanie i razem z posiłkiem opadła na kanapie w salonie. Niespodziewanie w salonie pojawił się Harry.
-Cześć- powiedział i usiadł na fotelu.
-Hej- odpowiedziała krótko.
-Wybierasz się gdzieś?
-Tak.
-Mogę wiedzieć gdzie?
-Możesz. Idę z Gem do studia tatuażu.
-Gem robi sobie tatuaż?
-Nie.
-To kto?
-Ja.
-Serio? Przecież dawniej nienawidziłaś takich rzeczy- powiedział zdziwiony.
-Wiesz.... mój gust bardzo się zmienił- zaśmiała się.
-Rose?
-No co tam?
-Mógłbym iść z wami?
-Noooo mógłbyś.
-Dzięki! Zaraz wracam. Ogarnę się trochę.
-Spoko- odpowiedziała i jakby nigdy nic kontynuowała jedzenie śniadania.
Po jakichś 20 minutach na dół zeszła Gemma.
-No to idziemy? Tom zaraz będzie.
-Wiesz musimy jeszcze na kogoś zaczekać.
-Jak to?- zapytała zdziwiona.
-Tak to- powiedział Hazz całując siostrę w policzek- idę z wami.
-Serio?
-Tak- odpowiedział Harry razem z Rose.
-O kurde! Co za postęp! - zaśmiała się Gemma.
-No to idziemy?- zapytała Rose.
-Tak, chodźmy już- powiedział Harry.
Na dworze czekał Tomas, na widok którego Rose bardzo się ucieszyła. Wszyscy przywitali się lecz Harry i Tom jakoś dziwnie się na siebie patrzyli. Kiedy Rose dowiedziała się o wszystkim, co Tom powiedział Harry'emu przeprosiła brata za cały wczorajszy dzień. Atmosfera między tą czwórką znacznie się polepszyła. Rozmawiali, śmiali się i żartowali. Około godziny pierwszej dotarli do studia tatuażu.
-Dzień dobry!- krzyknęła Rose wchodząc do środka.
-Cześć mała!- odpowiedziała jej młoda dziewczyna  o imieniu Sara, którą mała Styles dobrze znała.
-Jak mówiłam kiedyś tak jestem! Zdałam maturę!- mówiła uradowana.
-No i brawo! Tak trzymaj a daleko zajdziesz- śmiała się Sara.
-Jack u siebie?- zapytała Rose.
-Tak, wchodź.
Blondynka zapukała do kolorowych drzwi, zza których dosłownie po chwili usłyszała ciche "prosze".
-Hej Jack- powiedziała.
-No hej młoda- odpowiedział i uścisnął Rose.
-To jest moja siostra Gemma, mój brat Harry, a Tom'a to znasz.
-Witam piękną panią- zwrócił się do Gemmy- panów też serdecznie witam- dodał.
-Także tego... Zdałam maturę i jestem.
-No to pięknie! Gratulacje.
-Dziękuję bardzo.
-Spoko! A ty młody zdałeś czy olałeś sprawę?- śmiał się.
-Weź spadaj! Zdałem!- udawał oburzonego.
-No to masz szczęście. Gdzie i co robimy kochana?
-Robimy tak, jak ustaliliśmy. Nie zmieniamy nic- powiedziała tajemniczo.
-Jak sobie panienka życzy. To kto zostaje, a kto wychodzi?- powiedział patrząc na Hazze, Gemmę i Tom'a.
-Nooo to ja chyba zostanę, co mała?- zapytała Gem.
-Nie! Ja zostaję!- powiedział Tom.
-Nie bo ja!
-Ja zostaję!
-Nie!
-Tak!
-Nie!
-Tak!
-Cicho!- krzyknęła Rose- Harry ze mną zostanie, prawda?- dodała patrząc na brata.
-Pewnie- odpowiedział, czym wywołał szeroki uśmiech na twarzy siostry.
-Dobrze, więc ślicznotka i pseudo wzorowy uczeń wychodzą- śmiał się tatuażysta.
Dziewczyna zdjęła bluzkę i usiadła na fotelu. Pod wpływem stresu i strachu, trzymała Harry'ego za rękę przez cały czas. Chłopak chcąc odstresować siostrę opowiadał jej przeróżne historie. Dziewczyna słuchała go jak zahipnotyzowana. Tak jak dawniej. W pomieszczeniu dało się wyczuć tą miłość między bratem a siostrą. Po około półtora godziny Jack skończył swe dzieło. Efekt końcowy był następujący:

-I jak się podoba?- zapytał mężczyzna.
-Piękny jest!- powiedział Harry.
-No to teraz ty oceń księżniczko- Jack zwrócił się do Rose.
-O kurde. Jest jeszcze piękniejszy niż sądziłam- ucieszyła się dziewczyna.
-No to bardzo się cieszę- tatuażysta uśmiechnął się szeroko i założył dziewczynie opatrunek.
Dziewczyna powoli się ubrała, zapłaciła i razem z Harry'm opuściła budynek.
-Harry?- powiedziała nieśmiało.
-Tak?
-Chciałam ci podziękować.
-Za co?- zapytał zdziwiony.
-Za to, że ze mną zostałeś. Nie musiałeś tego robić.
-Zostałem bo chciałem, a poza tym to jesteś moją małą siostrzyczką i nie pozwolę zrobić ci krzywdy- zaśmiał się dźwięcznie.
-Głupek- powiedziała i pierwszy raz od dość długiego czasu przytuliła się do brata z własnej woli. 
-Przepraszam cię Rose, za wczoraj i za wszystko- mówił trzymając siostrę w uścisku- przepraszam, że cię zostawiłem. Ja nie chciałem żeby to tak wyszło. Uwierz mi. Gdybym wiedział, to nigdy tak bym nie postąpił. Brakuje mi ciebie mała. Bardzo za tobą tęsknię- mówił, a po jego policzkach spływały łzy- Chciałbym żeby nasze relacje się polepszyły. Żeby było tak, jak dawniej. Chciałbym znowu się z tobą bić, wyzywać i biegać po podwórku z uśmiechem na ustach.
-Nie sądzisz, że jesteśmy na to trochę za starzy?- zaśmiała się Rose, która popłakała się tak jak Harry.
-Oj nie marudź- śmiał się.
-Ja też chciałam cię przeprosić. Nie powinnam była cię tak od siebie odtrącać tym bardziej,  że to ja zmusiłam cię do wystąpienia w x- factor, przepraszam też za wczoraj. Nie powinnam tak mówić i w ogóle to zachowałam się jak niedorozwinięta szmata- stwierdziła i wybuchła płaczem.
-Ciii... Nie mów tak. Oboje źle zrobiliśmy- szeptał tuląc siostrę do siebie. 
-Wybaczysz mi?- zapytała po chwili.
-Zrobię to jeśli ty mi wybaczysz- uśmiechnął się. 
-Już to zrobiłam- odpowiedziała i mocno przytuliła brata.
-Oooo jak słodko!- zachwyciła się Gemma, która razem z Tom'em podeszła do rodzeństwa. 
-Czyli, że rozejm, tak?- zapytał zadowolony Tom.
-Tak- odpowiedzieli równo Harry i Rose.
-No nareszcie- Gem i Tom odetchnęli z ulgą.
Rodzeństwo zareagowało śmiechem. Po niecałej godzinie cała czwórka zalegała na kanapie w domu Styles'ów. Około czwartej po południu Tom musiał wyjść. Rodzeństwo pożegnało się z przyjacielem i ponownie wróciło na kanapę.
-Wiecie co? Ja to idę się szykować- powiedziała Gemma.
-Gdzie idziesz?- zapytała Rose.
-No właśnie-  dodał Hazz.
-Mam dzisiaj randkę z Adamem.
-Aha. Czeszemy, malujemy i ubieramy, tak?- zapytała, a raczej stwierdziła Rose.
-Oooo kocham cię- powiedziała Gemma ściskając siostrę.
-Aaa ostrożnie! Mam tatuaż na plecach!- oburzyła się Rose.
-Jejku przepraszam. Zapomniałam.
-No dobra. Chodź. Trzeba cię zrobić na bóstwo- zaśmiała się blondynka.
-Zostawicie mnie samego?- zapytał Hazz udając smutnego. 
-Jak chcesz to chodź z nami- powiedziała Gem ciągnąc młodszą siostrę na górę. 
Kiedy już rodzeństwo znalazło się w pokoju najstarszej siostry,  Rose zabrała się do pracy. Na początku postanowiła zrobić Gemmie makijaż. Trzeba przyznać, że efekt końcowy był niesamowity. Następnym krokiem była fryzura, która idealnie pasowała do makijażu. Kiedy Gemma pytała Harrego o to czy ładnie wygląda, Rose poszła do swojej sypialni, by dobrać siostrze jakieś ciuchy. Wróciła po niecałych dwudziestu minutach z przygotowanym zestawem.
-Mam wszystko!- krzyknęła wchodząc do pokoju siostry.
-No to dawaj! Idę się ubrać!- powiedziała Gemma i zniknęła w łazience. 
-Dajesz jej swoje ciuchy?- zapytał Hazz.
-No tak. Gemma nie jest typem zakupoholiczki, więc obszerną garderobą nie grzeszy- zaśmiała się- w odróżnieniu ode mnie.
-No to też prawda. Garderobę to ty masz ogromną! Jak ty to u mnie pomieścisz?- zapytał przerażony. 
-Nie bój się! Dam radę.
-Mam taką nadzieję- westchnął.
-Eeej! Nie będzie tak źle.
-Skoro tak mówisz- uśmiechnął się.
Rose w ramach odpowiedzi rzuciła w niego poduszką, czym oficjalnie rozpoczęła bitwę na poduszki. śmiali się, rzucali, bili i przewracali do póki Gem nie wyszła ze swej łazienki.
-Co tu się do cholery dzieje?!- krzyknęła- jak wrócę wszystko ma być sprzątnięte, zrozumiano?!
-Tak- powiedział Hazz.
-No dobra- zawtórowała Rose.
Gemma wyszła, ponieważ Adam czekał na nią pod domem, a młodsi zajęli się sprzątaniem pokoju starszej siostry. Gdy skończyli sprzątać, zeszli na dół, gdzie oglądali rodzinne zdjęcia. Mieli przy tym dużo śmiechu.
-Pokazać ci co mam w portfelu?- zapytał Hazz.
-No dawaj.
-Noszę to odkąd dostałem się do x- factor- powiedział i wyjął z portfela fotografię:
-O kurde!- śmiała się Rose.
-Co jest?- zapytał zdziwiony Harry.
-Zaczekaj chwilę- odpowiedziała Rose i zniknęła w przedpokoju, z którego po chwili wróciła trzymając w ręku torebkę.
-Co masz?
-Zaczekaj- powiedziała i zaczęła przeszukiwać torebkę, z której następnie wyjęła portfel i wyjęła z niego inne zdjęcie:
-Ja mam takie!
-Jezu jaki byłem mały!- śmiał się Harry.
-Noo. To były czasy- westchnęła Rose.
-Dokładnie pamiętam ten dzień, jak laliśmy się wodą. To było u dziadków w sadzie. My oboje biegaliśmy z wiaderkami pełnymi wody, a Gemma uciekała- śmiał się.
-Do tej pory pamiętam jak błagała mamę żeby nas uspokoiła- uśmiechnęła się szeroko.
-A co wy robicie?- zapytała Anne wchodząc z Rob'em do salonu.
-A oglądamy razem zdjęcia- powiedział Hazz obejmując siostrę ramieniem.
-Zaraz zaraz.... Pogodziliście się?- zapytał podejrzliwie Rob.
-No tak- wyszczerzyła się Rose.
-To wszystko dzięki temu, że zrobiła sobie w końcu ten tatuaż- zaśmiał się Hazz i opowiedział rodzicom wszystko, co dziś się wydarzyło.
-Mój Boże. Nawet nie wiecie jak się cieszę- powiedziała wzruszona Anne tuląc dzieci do siebie.
-Ał mamo to boli!- wzdrygnęła się Rose i przejechała ręką po plecach.
-Przepraszam kochanie- odpowiedziała i uśmiechnęła się ciepło.
-Nic się nie stało- Rose także odwzajemniła uśmiech.
Wieczór w domu rodziny Styles minął wspaniale. Wszystko było tak jak dawniej. Dosłownie. Tak jak kilka lat temu Rose i Hazz rzucali się jedzeniem przy stole, tak robili to dzisiaj z tym, że Anne ani Rob nie próbowali ich uspokoić. Patrzyli na nich z uśmiechem, a pojedyncze łzy szczęścia wypływały rodzicom z oczu.
___________________________________________________________________________

Cześć kochani! :)
Bardzo przepraszam za tak długą nieobecność, ale ostatnio dużo rzeczy się wydarzyło, miałam egzaminy gimnazjalne i jakoś tak wyszło :(

Wracam z nowym rozdziałem, który mam nadzieję przypadnie wam do gustu :)
Dziś nie będę określać, ile komentarzy ma się pojawić, by kolejny rozdział ukazał się w o wiele szybszym terminie :)
Powiem tylko tyle: KOMENTUJCIE <3 :*

P.S. Kocham was i jeszcze raz przepraszam <3

M<3