środa, 11 września 2013

Harry powiesz mi o co tu chodzi?

M u z y k a <3

Jak długo będę Cię kochać?
Tak długo jak nad Tobą będą gwiazdy.
I dłużej jeśli mogę.


07.07.2013r. 

-Harry czy ty możesz się choć raz spakować wcześniej, niż w dzień wyjazdu?!- krzyczała na brata, Rose.
-Nie krzycz kobieto! Łeb mi pęka- zawył kurczowo trzymając się za głowę.
-Radzę ci się dzisiaj ogarnąć, bo z tego co wiem wyjeżdżacie o 8.
-Co?! Jak to?!- krzyknął.
-Normalnie. Wstań z tej kanapy, zjedz śniadanie i idź się spakować- powiedziała Rose wychodząc z salonu.
-Nie zjesz ze mną?- zapytał.
-Nie, ja już jadłam. Idę teraz na miasto- odpowiedziała.
-No dobrze, o której wrócisz?
-Jeszcze nie wyszłam z domu-stwierdziła oschle.
-Mała coś nie tak?
-Nie, wszystko w porządku. Idę się ubrać- powiedziała i popędziła na górę.

Tak naprawdę to nic nie było dobrze. Ostatnimi czasy Rose źle się czuła. Traciła na wadze, bolała ją głowa, serce i ogólnie nic nie było z nią w należytym porządku. Nie mówiła nic nikomu, ponieważ na początku sama musi się dowiedzieć co jej jest. Leniwym krokiem weszła do garderoby szukając odpowiednich ubrań. Po chwili wyszła ubrana i uczesana. Usiadła przy swej toaletce i zrobiła sobie makijaż. Kiedy była już w pełni gotowa zeszła na dół, gdzie zastała swojego brata.

-Gdzie idziesz?- zapytał z buzią pełną jedzenia.
-Na miasto- odpowiedziała krótko.
-Po co?
-To moja sprawa Hazz. Idę już, pa- powiedziała i wyszła.

Gdy opuściła dom natknęła się na masę dziennikarzy siedzących przy szczelnym ogrodzeniu ich posesji. Musiała zderzyć się z masą pytań, które dotyczyły chłopców, ale także jej osoby. Odpowiedziała na kilka z nich i udała się tam, gdzie planowała- do szpitala.


Jak długo będę Cię potrzebować?

Tak długo jak pory roku będą musiały
postępować zgodnie ze swoim planem.



2 godziny później. 
Szpital św. Jakuba.

-Panno Styles, mam już pani wyniki- westchnął lekarz.
-Co mi jest panie doktorze?- zapytała nerwowo stukając obcasami o podłogę.
-Cóż... Po zrobieniu szczegółowych badań mogę stwierdzić, że jest pani po prostu przemęczona, a pani wada serca pogarsza pani sytuację. Stwierdzić mogę również, że nie zażywa pani regularnie leków, które są niezbędne by mogła pani normalnie funkcjonować.
-Ale skąd pan...
-Co? Skąd wiem, że nie bierzesz leków, tak?
-Tak.
-Drogie dziecko. Jestem lekarzem od 30 lat i to wcale nie jest trudne. Leczę cię od małego i wiem kiedy jesteś w dobrej formie i bierzesz leki, a kiedy nie. Mama jest z tobą?
-Nie, teraz mieszkam z bratem.
-Ach tak. Pani Anne wspominała, że razem z tatą wyjeżdżają, a ty zamieszkasz z Harry'm bo chcesz studiować w Londynie. Cóż... Harry wie, że nie bierzesz leków?
-Nie.
-Podejrzewa coś?
-Dzień w dzień pyta czemu tak źle wyglądam i w ogóle.
-Powiem krótko. Jeśli nie zaczniesz prawidłowo brać leków to zamknę cię w szpitalu na półrocznym leczeniu.
-Co? Dlaczego?!- oburzyła się.
-Dlatego, że twoje serce jest cholernie przemęczone. Nie możesz robić sobie żartów ze swej choroby.
-Dobrze. Będę brać leki- westchnęła.
-Zuch dziewczyna. To właśnie chciałem usłyszeć. Możesz już wracać do domu, ale przez cały tydzień musisz się oszczędzać by wrócić do formy.
-Dobrze panie doktorze. Do widzenia- powiedziała i opuściła gabinet szpitala.

Leniwym krokiem zmierzała ku przedmieściom miasta, gdzie mieszkała razem z bratem. Myślała o tym, co zrobiła. Bała się, że rodzice się dowiedzą, że Harry będzie zły, a Liam przestanie się nią interesować i ze sobą zerwą.

Jak długo będę z Tobą?
Tak długo jak morze będzie zobowiązane
do rozmywania piasku

W tym samy czasie.
Dom Harry'ego i Rose. 

-Widzisz?! Ono od trzech dni powinno być puste!- krzyczał Hazz krzątając się po pokoju siostry.
-Daj spokój, może kupiła nowe leki, co?!- Liam mimo swego zdenerwowania starał się uspokoić przyjaciela. 
-A co jeśli ona nie bierze leków?- zapytał Zayn.
-Jej organizm staje się cholernie słaby, traci na wadz.... Cholera jasna! Czemu ja się wcześniej nie zorientowałem?!- Harry wściekł się na poważnie.
-O co ci chodzi?- wtrącił się Louis.
-Ona ostatnio bardzo schudła, nie miała na nic siły, ochoty, oczy miała prawie sine... Boże drogi jaki ja jestem głupi!- powiedział i opadł na łóżko siostry.
-Nie jesteś głupi Hazz. Nie mogłeś wiedzieć, że nie bierze tych leków- Niall starał się pocieszyć przyjaciela.
-Nie Niall! Powinienem był jej pilnować. Co ja teraz zrobię? Nie odeślę jej do domu, bo rodzice nie pozwolą jej wrócić na studia- loczek zupełnie nie wiedział co ma zrobić.
-Może zabierzmy ją w trasę, a we wrześniu wróci do Londynu- Zayn podrzucił ciekawy pomysł.
-Tak! To jest dobra myśl- Liam poparł propozycję Zayn'a.
-Dobra. Zanim Rose wróci musimy  spakować jej rzeczy, bo inaczej się nie zgodzi- zarządził Harry i po chwili zaczęli pakować rzeczy dziewczyny do walizek.
-Harry?! Jesteś w domu?!- usłyszeli z dołu krzyki Rose.
-Tak! Jestem u ciebie w pokoju!- odpowiedział.
Dziewczynie zrobiło się słabo. Przeczuwała, iż prędzej czy później brat sprawdzi czy bierze leki czy też nie. Gorąco oblało jej ciało. Pospiesznym krokiem weszła do swej sypialni.
-Co wy do cholery robicie?!- krzyknęła widząc swe ubrania, kosmetyki i inne rzeczy w walizkach.
-Pakujemy cię- powiedział Niall i cmoknął ją w policzek.
-Ale jak to?- zapytała.
-Normalnie- tym razem odezwał się Zayn i także pocałował ją w policzek.
-Wracam do domu?
-Nie- powiedział Lou uprzednio całując ją w czoło.
-To co tu się dzieje?!
-Nie wiesz?!- zapytał Liam tuląc jej delikatne ciało.
-No nie bardzo. Harry powiesz mi o co tu chodzi?
-O to tu chodzi, że nie bierzesz leków moja droga!- krzyknął, na co dziewczyna podskoczyła ze strachu.
-Ale to jest chyba moja sprawa!- odpysknęła.
-Twoje problemy to moje problemy! Jesteśmy rodzeństwem, pamiętasz?!
-Nagle zacząłeś być przykładnym bratem?! Matki i ojca się boisz?!
-Co ty pieprzysz?! Nikogo się nie boję, po prostu się martwię!
-A gówno prawda! Gdyby tak było, to sprawdzałbyś czy biorę te głupie tabletki nie wtedy kiedy ci się podoba, ale dzień w dzień, tak jak obiecałeś matce!
-Nie denerwuj mnie!- krzyknął tak, że dziewczyna podskoczyła ze strachu.
-Bo co? Wyślesz mnie do domu?! Z przyjemnością tam wrócę!- odpysknęła mu i opuściła swą sypialnię.
-Rose Styles stój! Mówię do ciebie! Zatrzymaj się!- krzyczał Hazz stojąc przed pokojem.
-Spierdalaj- wydarła się na cały dom i wyszła z trzaskiem frontowych drzwi.
-Ja za nią pójdę- westchną Liam i wybiegł z domu.

Jak długo będę Cię pragnęła?

Tak długo jak Ty również będziesz mnie pragnął.
I o wiele dłużej.



Jak długo będę Cię trzymała?
Tak długo jak powiedział Ci Twój ojciec
Tak długo jak potrafisz


~//~
Dziewczyna bez jakiegokolwiek namysłu gnała przed siebie. Łzy strumieniami płynęły po jej zaróżowionych i podpuchniętych policzkach. Przemierzała ulice Londynu spotykając się ciągle ze współczującym wzrokiem kierowanym do niej przez przechodniów. Kiedy zbliżała się do małej kawiarenki poczuła mocne szarpnięcie za rękę i czyjeś gorące wargi na swych ustach. LIAM.  Dziewczyna otworzyła na chwilkę oczy, by upewnić się że to on. Kiedy była już pewna, że to jej chłopak, zaczęła odwzajemniać pocałunek. Chłopak całował ją bez opamiętania. Dłońmi błądził po całym jej ciele. Kiedy dziewczyna przypomniała sobie, że są w centrum Londynu i zapewne ludzie przechodzący obok zdążyli już zrobić im zdjęcia, odepchnęła go od siebie.
-O co chodzi? Zrobiłem coś nie tak?- zapytał próbując unormować swój nieregularny oddech.
-Chodzi o to, że jesteśmy w centrum Londynu! Co jeśli ktoś zrobił nam zdjęcia?! Pomyślałeś o tym?!- krzyknęła głośniej niż się spodziewała.
-A co mnie to obchodzi?! Jesteś moją dziewczyną! Kocham cię i to się nie zmieni!
-Cicho bądź! Ktoś mógł nas usłyszeć!- skarciła go szeptem. 
-Tak? A co powiesz na to- powiedział wchodząc na stolik w ogródku piwnym- Kocham Rose Styles, siostrę mojego przyjaciela z zespołu!- krzyknął tak, że prawdopodobnie słychać go było na całej ulicy.
-Zamknij się! Złaź z tego stołu!- wściekła, a zarazem szczęśliwa Rose próbowała ściągnąć go na ziemię.
-A co ja będę z tego miał?
-Kopa w dupę- zaśmiała się.
-Ale najpierw buziak- powiedział zalotnie poruszając brwiami.
-No dobrze- odparła i po chwili poczuła jak gorące wargi Liam'a pieszczą jej usta.
-Dlaczego to robisz?- zapytał chwytając jej delikatną dłoń.
-Co niby?- zapytała.
-Dobrze wiesz. Dlaczego nie bierzesz leków Rose?
-Chcę żyć tak jak inni ludzie Liam.
-Skoro chcesz żyć jak inni ludzie to zacznij brać leki, bo gdy nie będziesz ich brać nie będziesz potrafiła normalnie funkcjonować.
-Ale Liam- nie dokończyła, ponieważ chłopak jej przerwał.
-Nie chcę cię stracić Rose, rozumiesz? Kocham cię i chcę żebyś była zdrowa- westchnął.
-Kocham cię-powiedziała dziewczyna wtulając się w chłopaka.
-Ja ciebie też, maleńka- odpowiedział i pocałował ją w czoło.

Po powrocie do domu rodzeństwo Styles wyjaśniło sobie wszystko, Rose i Liam przyznali się do tego, że są razem, a dziewczyna zgodziła się na wyjazd w trasę z chłopakami. Kiedy wszystko zostało wyjaśnione i napięcie panujące między szóstką przyjaciół zniknęło rozeszli się w swoje strony by móc przygotować się do podróży.


Jak długo będę Ci ofiarowała?
Tak długo jak będę żyła dzięki Tobie
Mówisz, że na wieki.

08.07.2013r.

-Rose wstawaj, musimy się ubrać i coś zjeść, a ty jeszcze musisz wziąć tabletki- Hazz pierwszy raz budził swą siostrę.
-Muszę brać tabletki?- westchnęła zaspana.
-Tak, musisz. Ubieraj się i schodź na dół- powiedział głaszcząc ją po głowie. 

Dziewczyna leniwie zwlekła się z łóżka i ruszyła do łazienki, by się wykąpać, uczesać i nałożyć makijaż. Po 20 minutach wyszła i ubrała się w zestaw przygotowany wczoraj. Chwyciła w dłoń torebkę i zeszła na dół.
-Właśnie miałem iść do ciebie i powiedzieć żebyś się cieplej ubrała bo chłodno jest, ale widzę, że nie musiałem- zaśmiał się Hazz i gestem ręki zaprosił siostrę od stołu.
-Kobieca intuicja mnie nie zawodzi braciszku- uśmiechnęła się i usiadła przy stole.
-No i bardzo dobrze, jedz póki ciepłe- powiedział kładąc przed nią talerz z naleśnikami.
-No dobrze. Hazz zrobisz mi herbatę?
-Już zrobiłem- uśmiechnął się triumfalnie podając jej kubek z parującym płynem.
-Kochany jesteś- zaśmiała się.
-No wiadomo! W końcu jestem Harry Styles!- krzyknął na cały dom dźwięcznie się śmiejąc.
-Tak tak. Rozumiem- stwierdziła dziewczyna zajadając się śniadaniem.
Po około 20 minutach przyjechał Paul i chłopcy. Mężczyźni pakowali walizki a Rose wybierała sobie wygodnie miejsce w aucie. kiedy walizki rodzeństwa Styles były już w aucie chłopcy zaczęli wchodzić do auta. Obok brunetki usiadł Liam i wyszeptał do niej:
-Paul już wie, że jesteśmy razem. Nasze zdjęcia są w gazetach.
-Co powiedział?
-Stwierdził, że bardzo się cieszy i życzy nam szczęścia- uśmiechnął się, a dziewczyna zrobiła to samo.
-Ej co wy tak do siebie szepczecie?- zapytał Harry.
-My? Nic- powiedzieli oboje, czym rozśmieszyli Paul'a.
-Paul z czego się śmiejesz?- zapytał Louis.
-Żeby przyjaciele i rodzina dowiadywali się takich rzeczy ode mnie? Nie ładnie dzieciaki, oj nie ładnie- śmiał się mężczyzna.
-Powie nam ktoś o co chodzi?- tym razem głos zabrał zaciekawiony Zayn.
-Mówimy?- Liam wyszeptał Rose do ucha na co ona zabrała głos.
-Bo ja i Liam jesteśmy parą- stwierdziła i splotła swe palce razem z jego.
Chłopcy milczeli przez chwilę, lecz już po kilku sekundach rzucili się na parę i ciesząc się razem z nimi gratulowali im związku. Po 20 minutach znaleźli się na lotnisku, gdzie czekała na nich masa fanów. Prawie wszyscy mieli w rękach czasopisma, na okładkach których byli całujący się Liam i Rose. Pytali czy są razem, robili sobie zdjęcia z brunetką, przytulali ją i gratulowali. Dziewczyna szczerze nie spodziewała się takiej reakcji ze strony Directioners. Do samolotu wsiadła pełna podziwu i szczęśliwa od stóp do głów. Podróż z Londynu do Glasgow* minęła spokojnie. Dziewczyna zasnęła w ramionach brata. Kiedy samolot zbliżał się ku ziemi, Harry postanowił obudzić siostrę.
-Mała pora wstać- powiedział i pocałował ją w czoło.
-Gdzie jesteśmy? Gdzie Liam?- zapytała budząc się.
-Za chwilę będziemy na lotnisku, a Liam śpi obok ciebie- z uśmiechem wskazał na śpiącego chłopaka.
-Liaś, skarbie wstajemy!- szepnęła mu do ucha i delikatnie przygryzła jego płatek.
-Skoro muszę- westchnął przecierając oczy.
-No dziękuję bardzo!- Rose udawała urażoną.
-Kochanie przecież wiesz, że nie chodziło mi o to, że nie chcę spędzić z tobą czasu tylko o to, że się rozespałem i jestem teraz nie do życia- mówił wtulając się w zagłębienie jej szyi. Dziewczyna po chwili odwróciła się do niego przodem i powiedziała:
-Udowodnisz mi to?
-Jak, gdzie i kiedy?- zapytał zabawnie poruszając brwiami, czym rozśmieszył dziewczynę.
-Jak nie wiem, gdzie też nie bardzo i kiedy to już twój wybór.
-Hmm... udowodnię ci to za chwilę w naszym hotelowym pokoju- szepnął.
-Jak mi to udowodnisz?- zapytała.
-Będę cię kochał od stóp do głów- westchnął, po czym złożył delikatny pocałunek na jej ustach.

Jak długo będę Cię kochać?
Tak długo jak nad Tobą będą gwiazdy.
I dłużej jeśli mogę.

Wszyscy razem podróżujemy w czasie
Każdego dnia naszego życia
Wszystko co możemy zrobić, to to co najlepsze
By rozkoszować się tą niezwykłą przejażdżką


_________________________________________________________________


* ".... z Londynu do Glasgow"-  miejsca, które odwiedzają chłopcy podczas trasy w tym opowiadaniu nie są takie, jak w rzeczywistości  <3

No cześć! :)

`kolejny rozdział za nami ;)

Wybaczcie tą dłuuuuuuugą nieobecność, ale najpierw wakacje teraz LO i tak jakoś wyszło :(
Żałuję swego grzechu i obiecuję poprawę ;**

Co u was słychać?
Piszcie do mnie i podpisujcie się, a ha zadedykuję kolejny rozdział jednej/ jednemu z Was <3

3majcie się ;*

M<3

6 komentarzy:

  1. Ooooooooo nareszcie się doczekałam rozdziału ;*

    U mnie wszystko spoko, właśnie zaczęłam 2 gimnazjum. Mam nadzieję, że dobrze mi pójdzie w tym roku ;) Powodzenia w LO nasza pisareczko <3

    Minia :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Awwww jak sweet *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. No no no ;)
    Superaśnyyyy <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Postarałaś się maleńka <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Piszże szybciej pipoooooo :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Supcio
    kochana piszesz znakomicie,pisz szybciej i więcej, bo już nie mogę się doczekać następnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń