-Ty oszuście! Nigdzie z tobą nie idę!- udawałam oburzoną.
-No nie gniewaj się- powiedział i cmoknął mnie w policzek- chodźmy na śniadanie mała!- dodał i pociągnął mnie w swą stronę tak, że wpadłam w jego ramiona. Odległość między nami zdawała się zmniejszać. Z każdą chwilą była coraz mniej zauważalna. Nie mogłam już wytrzymać. Jednym palcem przytrzymałam jego podbródek, stanęłam na palcach i go pocałowałam.
Chłopakowi wyraźnie się spodobało, bo zaczął odwzajemniać moje pocałunki. Czułam jakby czas się zatrzymał. Było cudownie. Kiedy zabrakło nam powietrza i niechętnie się od siebie oderwaliśmy, Liam powiedział:
-To było piękne. Chcę żeby tak było codziennie.
-Chodźmy już- powiedziałam gwałtownie zmieniając temat i odwracając się w stronę drzwi.
-Tak, chodźmy- odpowiedział niezbyt zadowolony z mojej reakcji.
Nie odpowiedziałam nic. Otworzyłam drzwi i ruszyłam na dół, do jadalni gdzie zapewne byli chłopcy. Chłopak dogonił mnie, lecz nic do mnie nie powiedział. Oboje byliśmy w szoku. Weszliśmy do jadalni. Ja usiadłam między Zayn'em a Harry'm, a Liam obok mojego brata i Nialler'a. Jedliśmy żartując z siebie nawzajem.
-Co dzisiaj robimy?- zapytał Nialler.
-Mieliśmy iść na miasto, ale zaraz zacznie padać- powiedział Hazz wskazując na czarne chmury za oknem.
-Jak wstałam to jeszcze ich nie było- westchnęłam smutno.
-Zawsze możemy wyskoczyć na imprezkę- zaśmiał się Zayn tuląc mnie do siebie.
-W takim razie kto jest za?- zapytał Louis.
Wszyscy podnieśli w górę ręce. Ucieszony Lou powiedział:
-To ja zadzwonię do Eleanor. Kiedy się poznałyście stwierdziła, że jesteś świetną dziewczyną i kiedy tylko się pojawisz mam jej o tym powiedzieć- zaśmiał się.
Nie odpowiedziałam nic tylko śmiałam się razem z nim.
-A ja zapytam Pezz czy pójdzie z nami, dobra?- zapytał Zay.
-No pewnie! W końcu ją poznam- odpowiedziałam.
Chłopak uśmiechnął się do mnie i zadzwonił do dziewczyny. Powiedziała, że z chęcią wpadnie. Eleanor po rozmowie z Lou i po przeanalizowaniu słów Louis'a "Rose już jest w Londynie i od wczoraj będzie mieszkać u Hazzy" powiedziała, że przyjdzie około piątej po południu i razem przygotujemy się do wyjścia. Jak powiedziała, tak zrobiła. Przyszła o piątej, wypiliśmy kawę i ruszyłyśmy do mojej sypialni by na spokojnie przygotować się na melanż w stylu One Direction [czytaj: chlanie i balowanie]. Kiedy chodziłyśmy po mojej garderobie dobierając ubrania dla mnie i El powiedziałam jej o pocałunku z Liam'em.
-A co ty do niego czujesz?- zapytała.
-Wiesz... To nie jest tak, że lubię go jak przyjaciela. Lubię go i to bardzo, ale... no....- jąkałam się.
-Ale co?
-Ale ja się boję. Oni jeżdżą w trasy i w ogóle.
-Gdybym ja chciała się tak bać, to nie byłabym z moim Lou- zaśmiała się El- chodź wybierzemy ci jakiś sexy zestaw- zaśmiała się i zaczęła przeglądać sukienki.
-Mój boże gdzie ty się chowałaś z takimi ubraniami?!- pytała El rozglądając się po mojej garderobie.
-A Holmes Chapel kochana- śmiałam się.
-Nigdy nie wybaczę Harry'emu, że nie poznałam cię wcześniej.
-Oj nie marudź. Musimy dzisiaj zrobić się na bóstwo- powiedziałam i obie wróciłyśmy do szukania odpowiednich strojów. Po niecałej godzinie poszukiwań sobie wybrałam taki zestaw, a El taki. Włosy spięłam [spięte są tak, jak przy zestawie ubrań], zrobiłam makijaż i zajęłam się moją towarzyszką. Uczesałam ją, zrobiłam makijaż. Dziewczyna obejrzała się w lustrze i powiedziała:
-O jeju! Pierwszy raz w całym życiu czuję się piękna!
-Nie przesadzaj- zaśmiałam się- jesteś piękną kobietą.
-Dziękuję skarbie- powiedziała i mnie przytuliła.
Koniec z końców szykowałyśmy się dobre trzy godziny. Kiedy już byłyśmy w pełni gotowe, opuściłyśmy mój pokój i zeszłyśmy na dół, gdzie siedzieli chłopcy. Chłopcy świetnie się prezentowali. Hazz- dokładnie wyprasowana koszula, idealnie skrojona marynarka, czarne rurki i białe trampki. Nialler na luzie, ale sexy. Zayn miał jeansową kurtkę, śnieżnobiały t-shirt, rurki i szare conversy. Louis miał kolorową koszulę, rurki z lekko wywiniętymi nogawkami i do tego białe vansy. Liam... Li no był strasznie HOT!
-No no no! Co za ślicznotki- mówił Hazz kiedy stanęłyśmy przed nimi.
-Ale jesteście sexy- mówił Lou.
-Ślicznotki jak nie wiem co- dodał Liam, patrząc mi prosto w oczy.
-Dupeczki nie z tej ziemi!- głos Nialler'a sprowadziła mnie na ziemię.
-A gdzie Zayn?- zapytałam.
-Pojechał po Pezz. Spotkamy się z nimi na miejscu- wyjaśnił Harry.
-W taki razie idziemy?
-Pewnie- powiedział mój brat.
Wszyscy zabrali ze sobą płaszcze i kurtki i opuściliśmy dom. Jak się okazało, Louis i Liam mają robić za kierowców, więc potrzebne były nam dwa auta. Do pierwszego wsiadł Lou, EL, Niall i Hazz, a kiedy ja także chciałam do niego wsiąść El powiedziała żebym jechała z Li. Nie chciałam się z nią kłócić, więc posłusznie podreptałam do auta Liam'a ze spuszczoną głową. Chłopak był zadowolony. Otworzył drzwi i wpuścił mnie do auta. Zamknął je i po chwili siedział obok mnie na miejscu kierowcy.
-Dlaczego się do mnie nie odzywasz?- zapytał.
-To ty się do mnie nie odzywasz- powiedziałam zgodnie z prawdą.
-Co?
-No to. Od rana nic do mnie nie powiedziałeś- stwierdziłam wlepiając wzrok w swoją torebkę.
-To ty nic do mnie nie mówiłaś cały dzień.
-Spoko- odpowiedziałam.
-Rose błagam cię- powiedział z desperacją w głosie.
-O co mnie błagasz?- zapytałam zdziwiona.
Chłopak nic nie odpowiedział, tylko zatrzymał samochód na poboczu.
-Liam co ty robisz?
-Chcę z tobą porozmawiać.
-O czym?
-O nas.
-O nas?
-Tak, o nas.
-No to rozmawiajmy- odpowiedziałam patrząc na niego.
-To co wydarzyło się rano... To... to było... To było cudowne- powiedział kładąc dłoń na moim policzku- chciałbym żebyś dała mi szansę. Chcę być z tobą Rose.
-Wnioskujesz to po jednym pocałunku?
-Tak. To znaczy nie. Spodobałaś mi się kiedy Harry przyprowadził do naszej garderoby w x-factor Gemmę i ciebie... Byłaś wtedy taka zła. Myślałem, że eksplodujesz z powodu przebywania w jednym pomieszczeniu z własnym bratem. Już prawie trzy lata czuję do ciebie coś więcej niż przyjaźń.
-Tak? A Danielle?
-Będąc z nią myślałem, że mi przejdzie i zapomnę o tobie. Dani rozumiała mnie jak nikt inny i to dlatego z nią byłem. Była moją przyjaciółką. Zerwaliśmy, bo mnie zdradziła. Wtedy właśnie oprzytomniałem i obiecałem sobie, że kiedy tylko zamieszkasz w Londynie wszystko ci powiem. Powiem ci, że uwielbiam kiedy jesteś zła i masz ochotę rozszarpać Hazzę na strzępy, kiedy jesteś spokojna, kiedy widzisz w telewizji przystojnego faceta w samej bieliźnie, kiedy jesteś smutna, kiedy jesteś szczęśliwa, kiedy ze mną rozmawiasz przez telefon czy skype. Kocham cię taką jaka jesteś i nigdy nie przestanę.
-Liam ja... ja też cię kocham, ale ja... ja się boję.
-Czego?
-Że nam nie wyjdzie- powiedziałam mocniej ściskając jego rękę.
-Zróbmy tak. Dajmy sobie miesiąc i nie mówmy nikomu o naszym związku. Jeśli nam wyjdzie powiemy wszystkim prawdę, a jeśli nie, co jest nierealne... Zostanie to między nami, dobrze?
-Dobrze- powiedziałam uśmiechając się do niego.
-W takim razie, czy zostaniesz moją dziewczyną?- zapytał.
-Tak Liam. Zostanę- odpowiedziałam, a on zachłannie wpił się w moje usta.
-Teraz możemy dołączyć do reszty- powiedział odrywając się ode mnie i ruszając w stronę klubu.
Jadąc rozmawialiśmy. O mnie. O nim. O nas...
Klub MAHIKI
-Gdzie oni są? Jechali za nami!- mówił zdenerwowany Hazz.
-Nie denerwuj się. Zaraz przyjadą- powiedziała spokojnie El.
-Nasza El jak zwykle ma rację- stwierdził Niall wskazując na auto, którego wysiadł Liam, a później Rose.
-No nareszcie! Co wy tak długo robiliście?!- wypytywał Harry.
-Zapomniałam telefonu i musieliśmy zawrócić- powiedziała szybko.-No dokładnie- przytaknął Liam.
-Dobra, idziemy się bawić!- krzyknął Niall.
-A Zayn?- zapytał Li.
-Zaraz przyjadą- odezwała się El.
-To poczekajmy na nich, Rose pozna Perrie- zasugerował Liam.
Tak jak powiedział chłopak, tak zrobili. Po piętnastu minutach z czarnej taksówki wysiadł Zayn i jego dziewczyna, Perrie. Trzymając się za ręce podeszli do grupki znajomych. Chłopcy przywitali dziewczynę i Zayn'a, El przywitała się tylko z brunetem, ponieważ nie przepada za Pezz i to z wzajemnością.
-Rose poznaj Perrie, Perrie poznaj Rose, siostrę Hazzy- Zayn delikatnie przysunął obie panie do siebie.
-Cześć! Jestem Perrie. Miło mi cię w końcu poznać- zaśmiała się i podała brunetce rękę.
-Hej, jestem Rose i mi także miło cię poznać- dziewczyna uśmiechnęła się i uścisnęła dłoń dziewczyny.
Kiedy panie się już poznały, El chwyciła Rose i Louis'a pod ramiona i ruszyła w stronę klubu. Towarzystwo zajęło zarezerwowaną lożę, a Rose i Liam poszli po drinki, wcześniej upewniając się co kto sobie życzy.
-Po proszę trzy piwa, dwa soki pomarańczowe i trzy razy ''Sex on the beach"- wyrecytował Liam.
-Ty to masz pamięć- śmiała się Rose.
-Dzisiejszy dzień zapamiętam na długie lata- odpowiedział Liam.
-Mam nadzieję- powiedziała Rose czując jego dłoń na swym udzie.
-Jak upijemy lekko towarzystwo to wyjdziemy na chwilkę?- zapytał Li uśmiechając się zadziornie.
-Jak upijemy lekko towarzystwo- odpowiedziała Rose chwytając w dłonie tacę z drinkami.
Dziewczyna szła powoli nie chcąc wylać żadnego napoju. Lekko się chwiała pomiędzy tłumem tańczących ludzi, więc Liam chcąc ratować swą ukochaną ułożył swe dłonie na jej biodrach i prowadził ją w stronę loży. Kiedy już byli na miejscu chłopak puścił ją i zaczął mówić:
-Tylko grzecznie proszę z tymi drinkami.
-Oj dobrze tato- śmiał się Harry.
-Ty to się nie wywyższaj bo ja cię do domu targać nie będę- wtrąciła Rose.
-Liaś mnie zaniesie prawda?
-Jeśli tylko dam radę- powiedział Li.
-A widzisz! Wcale nie musisz mnie targać!- zaśmiał się Hazz mówiąc do siostry.
-W takim razie trzymam cię za słowo Liaś- stwierdziła klepiąc Liam'a po ramieniu.
Wszyscy bawili się, pili i żartowali. Przyszedł czas na tańce.
-Czy mogę panią prosić do tańca- wyszeptał do ucha Rose Liam.
-Ależ oczywiście proszę pana- odpowiedziała i ruszyła razem z nim na parkiet.
Chłopak chwycił Rose za rękę, obrócił ją i mocno ścisnął w pasie drugą ręką. Dziewczyna oplotła ręce wokół jego szyi przylegając do niego każdą częścią ciała. Poruszając się w rytm muzyki ocierali się o siebie bardzo często. W pewnym momencie Liam obrócił dziewczynę tak, że stała do niego plecami. Przywarł do niej i złożył soczysty pocałunek na jej szyi. Brunetka tańczyła bardzo kobieco i zmysłowo. Pupą ocierała się o jego krocze, dłońmi błądziła po jego biodrach i pośladkach. Kiedy zapragnęła zobaczyć chłopaka, odwróciła się szybko i znów przywarła do niego całym ciałem. Chłopak uśmiechał się zadziornie. Jedną dłoń trzymał na jej plecach, a drugą zjeżdżał powoli w stronę jej pośladków. Kiedy już dotarł na miejsce, swą dużą dłonią objął zgrabny tyłek dziewczyny i przechylił ją do przodu. Podnosił ją do góry w zwolnionym tempie, a kiedy ta zamknęła oczy skorzystał z okazji i pocałował ją w okolicach biustu. Gestem tym wywołał oszałamiający uśmiech na twarzy dziewczyny. Wyprostowała się i pocałowała go w policzek. Kiedy ponownie chciała złożyć dłonie na jego karku, ktoś krzyknął odbijany i w momencie Rose znalazła się w rękach Zayn'a, a Liam tańczył z Pezz.
-I jak ci się podoba Londyn nocą?- zapytał Zayn.
-Pomijając to, że troszkę tu tłoczno to jest świetnie. O wiele lepiej niż w Holmes Chapel- stwierdziła.
-No to się cieszę.
-Ja również.
-Co sądzisz o mojej dziewczynie?
-Wydaje mi się, że nie lubi El.
-Od zawsze tak było, idzie się przyzwyczaić choć ciężko mi jest kiedy wiem, że moja dziewczyna nie lubi dziewczyny, która jest dla mnie jak siostra- westchnął obracając dziewczyną.
-No cóż, różnie to w życiu bywa. Ja też nie przepadałam za swoim bratem, a teraz z nim mieszkam- powiedziała na co oboje zareagowali śmiechem.
Rose bawiła się świetnie. W znaki dały się jej szybkie tańce ze swoim bratem, kręcenie się w kółka będąc na rękach Niall'a, wygibasy Louisa, ciągłe unoszenie w górę jej osoby przez Zayn'a, łaskotanie Perrie i tańczenie na stole z Eleanor. Kiedy obie brunetki tańczyły na dużym stole w ich loży, Rose poczuła, że ktoś ją stamtąd ściąga. Nie ktoś tylko Liam.
-Towarzystwo jest już wstawione, Louis ich pilnuje więc możemy się na chwilkę ulotnić- stwierdził.
-Skoro tak to na co czekasz?- zaśmiała się i pociągnęła go za sobą.
Zatrzymali się na parkiecie i zatańczyli jeden taniec. Kiedy piosenka się skończyła chłopak pociągnął Rose za sobą. Szli długim korytarzem. Minęli łazienki. Przed nimi znalazły się schody na górę. Liam popatrzył na dziewczynę i zaczął wchodzić na górę. Kiedy znaleźli się już na piętrze chłopak wyciągnął z kieszeni klucze i otworzył masywne drewniane drzwi. Gestem ręki zaprosił Rose do środka. Dziewczyna weszła i ujrzała sypialnie utrzymaną w bieli. Ściany wyłożone były kamieniem. Przy jednej z nich stało duże łóżko a po obu jego stronach usadowione były szafki nocne. Na podłodze przy łóżku leżał kremowy dywan, a na nim zaraz przy łożu stała ławeczka. Dziewczyna położyła na niej torebkę i popatrzyła na chłopaka. Szaty bez słowa podszedł do niej i wpił się w jej pełne usta. Rose oddawał pocałunek, który z każdą chwilą stawał się bardziej zachłanny i namiętny. W pomieszczeniu czuć było pożądanie wymieszane z gorącym uczuciem. Chłopak rozsunął zamek sukienki Rose, która zsunęła się po jej zgrabnym ciele i opadła na podłogę. Dziewczyna zdjęła z niego koszulę, odpięła pasek od spodni i guzik, rozsunęła powoli rozporek i ujrzała czarne bokserki od Calvin'a Klein'a okrywające nabrzmiały już "sprzęt Liama". Chłopak ułożył ją na łóżku i dał ponieść się chwili.
-To było cudowne- wysapał Liam.
-Tak, dziękuję ci za to- odpowiedziała Rose.
-Nie dziękuj tylko ze mną zostań- powiedział stabilizując swój oddech.
-Zostanę Liam, ale teraz będziemy musieli już się zbierać- stwierdziła niechętnie.
-No dobrze.
Chłopak wstał ubrał się i czekał na Rose. Kiedy i ona była gotowa opuścili pokój i zeszli na dół. Kiedy zobaczyli Lou i Pezz na parkiecie zaczęli tańczyć by nie wzbudzić niczyich podejrzeń. Piosenka się skończyła, a oni ruszyli w stronę przyjaciół. Wszyscy prócz Lou i El byli nieźle wstawieni. Na zegarze widniała 4 nad ranem. Liam do swego auta zabrał Rose, Harry'ego i Niall'a, a Lou wziął El, Pezz i Zayn'a.
-Zayn ma spać u Pezz, Lou i El u siebie. Co zrobimy z Nialler'em?- zapytał Li.
-Ja jestem trzeźwy i mogę iść do domu!- bełkotał blondyn.
-Czyli zostaje u nas- zaśmiała się Rose- ty też zostań, pomożesz mi z tymi pijakami.
-Och, no spoko- wyszczerzył się Li.
Chłopak wjechał na posesję Styles'ów. Rose wyciągnęła Niall'a, a Li Harry'ego. Zaprowadzili ich do pokojów by mogli spokojnie spać. Kiedy już uporali się z imprezowiczami, zeszli jeszcze na chwilę na dół, by zamknąć dom.
-To w którym mam spać pokoju?- zapytał Li.
-No jak to w którym?! W moim!- tłumaczyła mu.
-Chcesz żebym z tobą spał?
-Chcę.
-A wiesz, że mogę się nie powstrzymać i będziemy mieli powtórkę z klubu?- mówił uśmiechając się zadziornie.
-Jakoś mi to nie przeszkadza- zaśmiała się i pocałowała go w policzek- chodź spać.
Chłopak ruszył z Rose w stronę jej sypialni. Kiedy już byli na miejscu dziewczyna wzięła kąpiel, a on tuż po niej. Leżąc w łóżku rozmawiali o tym, jak wyglądał będzie ich związek, po czym odpłynęli do krainy Morfeusza.
01.07.2013r.
Sypialnia Rose
-Liam! Liaś wstawaj!- mruczała mi do ucha Rose.
-Poczekaj chwilkę, zaraz wstanę.
-No proszę cię. Później nie będziemy już sami- mówił obrażona, na co wstałem i pocałowałem ją w usta-teraz jest dobrze?
-Zdecydowanie lepiej- odpowiedziała oblizując swe malinowe usta.
-Mogę jeszcze raz?- zapytałem wchodząc na nią.
-Skoro nalegasz- zaśmiała się i złączyła nasze usta w pocałunku.
Po chwili oderwaliśmy się od siebie ponieważ usłyszeliśmy kroki na korytarzu, a następnie usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Rose krzyknęła "proszę" i po chwili na łóżku leżał Niall i Harry.
-Ratujcie moją głowę, błagam- mówił Hazz wtulając się w siostrę.
-Moją przy okazji też- dodał Niall i także przytulił się do mojej dziewczyny.
-Wiecie co? Pójdę się ogarnąć i zaraz coś zaradzimy- stwierdziła i wyswobodziła się z uścisków skacowanych chłopaków.
Harry i Niall opuścili pokój dziewczyny. Kiedy Rose przebywała w garderobie, Liam wszedł do łazienki aby się odświeżyć. Kiedy już to zrobił wyszedł z pomieszczenia i na łóżku zobaczył ubraną już Rose.
-Już gotowa?- zapytał zdziwiony.
-No tak. Gdybym chciała czekać na to, że zwolnisz mi łazienkę to chyba bym osiwiała tutaj- zaśmiała się.
-Wiesz... Zawsze mogliśmy skorzystać z niej razem- powiedział zabawnie poruszając brwiami.
-Payne ty świnio! Na dół już!- śmiała się wyganiając go z pokoju.
-Pójdę po jednym warunkiem.
-Jakim?
-Jesteś moją dziewczyną, więc chciałbym żebyś poszła ze mną na randkę.
-Kiedy?
-Dzisiaj?
-No dobrze, a teraz chodźmy.
Para wyszła z sypialni dziewczyny i zeszła na dół gdzie w kuchni siedzieli Harry i Niall. Dziewczyna zrobiła śniadanie dla wszystkich i specjalne mikstury na kaca dla Hazzy i Nialler'a. Chłopcy pochłonęli swe porcje w momencie. Skacowani wypili wszystko, co dała im dziewczyna, a później wszyscy opadli na kanapie w salonie. Kiedy tak sobie leżeli, nawiązała się między nimi konwersacja:
-Mała wiem, że miałem cię dzisiaj oprowadzić po mieście, ale nie dam rady- westchnął Hazz.
-Nic się nie stało- odpowiedziała Rose.
-Ja też chętni bym z tobą poszedł, ale czuję, że jak się podniosę to wszystko, co mam w brzuchu mi wyleci- mówił szeptem Niall.
-Przecież ja nic nie mówię. Pójdziemy innym razem- mówiła dziewczyna.
-Co to to nie! Obiecałem ci to i słowa dotrzymam- oburzył się Hazz.
-Przecież źle się czujesz. Daj spokój, jeszcze mamy trochę czasu- Rose nie dawała za wygraną.
-Ale ja nie powiedziałem, że z tobą pójdę.
-To kto pójdzie?- zapytała zdziwiona.
-Liam!- krzyknął Harry razem z Niall'em.
-W sumie to czemu nie! Chętnie cię oprowadzę. Nie mam zamiaru spędzić całego dnia z tymi pijakami- śmiał się Li.
-No to super! Kiedy idziemy?- dopytywała brunetka.
-Teraz?
-Tylko zabiorę torebkę- powiedziała i pobiegła na górę, do swej sypialni.
-I jak ci się podobała wycieczka po Londynie?- pytał Liam słodząc swą kawę ze StarBucks'a.
-Bardzo mi się podobało. Szczególnie to, jak w kapsule na London Eye byliśmy tylko we dwoje i dostała cudnego buziaka- zaśmiała się.
-Cieszę się, że jesteś zadowolona.
-A ja się cieszę, że ten dzień spędziliśmy razem. To była najlepsza randka ever!
-Skarbie jeszcze zmienisz zdanie- powiedział tajemniczo upijając łyk kawy.
-Do prawdy?
-Oj tak.
-A to dlaczego?
-Bo będziemy chodzić na mnóstwo randek, które z pewnością będą o wiele lepsze.
-Ale to jest nasza pierwsza randka i to ją zapamiętam najlepiej.
-W takim razie ja już nic nie mówię- stwierdził unosząc ręce ku górze w geście poddania się.
-Kocham cię głupku- wyszeptała.
-Ja też cię kocham ślicznotko- także powiedział szeptem.
Para wypiła kawę i ruszyła w stronę domu. Kiedy znaleźli się na podjeździe Liam stwierdził, że będzie się już zbierał ponieważ jutro mają wywiad i musi się wyspać, a przy swojej dziewczynie raczej tego nie zrobił. Pożegnali się buziakiem w policzek, dlatego że Hazz też żegnał się z przyjacielem. Chłopak odjechał, a rodzeństwo weszło do domu.
-I jak było?- zapytał Harry.
-Bardzo fajnie. Wiedziałam, że Londyn jest piękny, ale nie myślałam, że aż tak.
-Jeszcze dużo rzeczy cię zdziwi. Proszę zjedz kolację i idź spać, bo jutro jedziesz ze mną i chłopakami do telewizji.
-Ja? Po co?
-A po to, żebym się mógł tobą pochwalić- powiedział i pocałował ją w czoło- dobranoc mała.
-Cześć Hazz- odpowiedziała i przytuliła się do niego.
Chłopak z uśmiechem na twarzy opuścił pomieszczenie. Rose zjadła pyszne naleśniki, wypiła gorące kakao i także ruszyła do swej sypialni. Wykąpała się, ubrała w piżamę i wskoczyła pod kołdrę. Kiedy zamykała oczy, usłyszała dźwięk dzwoniącego telefonu. Na wyświetlaczu pojawił się napis "Liam<3".
-Słucham?
-Cześć skarbie- odezwał się.
-Hej Liaś. Już się stęskniłeś?
-Zatęskniłem za tobą już wyjeżdżając od was.
-Oj słodziaku ty- zaśmiała się.
-Widzisz jakiego masz cudownego mężczyznę?
-No widzę, widzę.
-Co robisz?
-Leżakuję już.
-Hmmm... A co masz na sobie?
-A mam piżamę zboczeńcu.
-Jaki zboczeńcu, co? Ja jestem bardzo grzecznym i ułożonym młodym człowiekiem.
-Gdybym cię nie znała to pewnie miałabym o tobie takie zdanie, ale wiesz... Znam cię dość długo i mijasz się z prawdą kochany.
-Och to tylko taki szczegół. Czepiasz się.
-Ja się nie czepiam tylko mówię, że mój mężczyzna jest najlepszy wtedy, kiedy jest sobą.
-Mój mężczyzna. Jak to pięknie brzmi.
-Wiem wiem- zaśmiała się.
-Będziesz jutro z nami, no nie?
-A chcesz, żebym była?
-No a nie?! Ja tam bez ciebie nie wytrzymam!
-Skoro tak, no to raczej będę.
-Nie raczej tylko tak.
-No dobrze. Będę.
-W takim razie proszę iść spać, bo jutro musisz wyspana.
-Postaram się być wypoczęta.
-Dobranoc skarbie, kocham cię.
-Ja też cię kocham, dobranoc- odpowiedziała i odłożyła telefon na nocną szafkę.
Ubrana, uczesana i ze ślicznym makijażem zeszła do kuchni, by przygotować śniadanie dla siebie i brata. Kiedy wyjmowała potrzebne produkty z szafek i lodówki do kuchni wszedł Harry:-No tak. Gdybym chciała czekać na to, że zwolnisz mi łazienkę to chyba bym osiwiała tutaj- zaśmiała się.
-Wiesz... Zawsze mogliśmy skorzystać z niej razem- powiedział zabawnie poruszając brwiami.
-Payne ty świnio! Na dół już!- śmiała się wyganiając go z pokoju.
-Pójdę po jednym warunkiem.
-Jakim?
-Jesteś moją dziewczyną, więc chciałbym żebyś poszła ze mną na randkę.
-Kiedy?
-Dzisiaj?
-No dobrze, a teraz chodźmy.
Para wyszła z sypialni dziewczyny i zeszła na dół gdzie w kuchni siedzieli Harry i Niall. Dziewczyna zrobiła śniadanie dla wszystkich i specjalne mikstury na kaca dla Hazzy i Nialler'a. Chłopcy pochłonęli swe porcje w momencie. Skacowani wypili wszystko, co dała im dziewczyna, a później wszyscy opadli na kanapie w salonie. Kiedy tak sobie leżeli, nawiązała się między nimi konwersacja:
-Mała wiem, że miałem cię dzisiaj oprowadzić po mieście, ale nie dam rady- westchnął Hazz.
-Nic się nie stało- odpowiedziała Rose.
-Ja też chętni bym z tobą poszedł, ale czuję, że jak się podniosę to wszystko, co mam w brzuchu mi wyleci- mówił szeptem Niall.
-Przecież ja nic nie mówię. Pójdziemy innym razem- mówiła dziewczyna.
-Co to to nie! Obiecałem ci to i słowa dotrzymam- oburzył się Hazz.
-Przecież źle się czujesz. Daj spokój, jeszcze mamy trochę czasu- Rose nie dawała za wygraną.
-Ale ja nie powiedziałem, że z tobą pójdę.
-To kto pójdzie?- zapytała zdziwiona.
-Liam!- krzyknął Harry razem z Niall'em.
-W sumie to czemu nie! Chętnie cię oprowadzę. Nie mam zamiaru spędzić całego dnia z tymi pijakami- śmiał się Li.
-No to super! Kiedy idziemy?- dopytywała brunetka.
-Teraz?
-Tylko zabiorę torebkę- powiedziała i pobiegła na górę, do swej sypialni.
-I jak ci się podobała wycieczka po Londynie?- pytał Liam słodząc swą kawę ze StarBucks'a.
-Bardzo mi się podobało. Szczególnie to, jak w kapsule na London Eye byliśmy tylko we dwoje i dostała cudnego buziaka- zaśmiała się.
-Cieszę się, że jesteś zadowolona.
-A ja się cieszę, że ten dzień spędziliśmy razem. To była najlepsza randka ever!
-Skarbie jeszcze zmienisz zdanie- powiedział tajemniczo upijając łyk kawy.
-Do prawdy?
-Oj tak.
-A to dlaczego?
-Bo będziemy chodzić na mnóstwo randek, które z pewnością będą o wiele lepsze.
-Ale to jest nasza pierwsza randka i to ją zapamiętam najlepiej.
-W takim razie ja już nic nie mówię- stwierdził unosząc ręce ku górze w geście poddania się.
-Kocham cię głupku- wyszeptała.
-Ja też cię kocham ślicznotko- także powiedział szeptem.
Para wypiła kawę i ruszyła w stronę domu. Kiedy znaleźli się na podjeździe Liam stwierdził, że będzie się już zbierał ponieważ jutro mają wywiad i musi się wyspać, a przy swojej dziewczynie raczej tego nie zrobił. Pożegnali się buziakiem w policzek, dlatego że Hazz też żegnał się z przyjacielem. Chłopak odjechał, a rodzeństwo weszło do domu.
-I jak było?- zapytał Harry.
-Bardzo fajnie. Wiedziałam, że Londyn jest piękny, ale nie myślałam, że aż tak.
-Jeszcze dużo rzeczy cię zdziwi. Proszę zjedz kolację i idź spać, bo jutro jedziesz ze mną i chłopakami do telewizji.
-Ja? Po co?
-A po to, żebym się mógł tobą pochwalić- powiedział i pocałował ją w czoło- dobranoc mała.
-Cześć Hazz- odpowiedziała i przytuliła się do niego.
Chłopak z uśmiechem na twarzy opuścił pomieszczenie. Rose zjadła pyszne naleśniki, wypiła gorące kakao i także ruszyła do swej sypialni. Wykąpała się, ubrała w piżamę i wskoczyła pod kołdrę. Kiedy zamykała oczy, usłyszała dźwięk dzwoniącego telefonu. Na wyświetlaczu pojawił się napis "Liam<3".
-Słucham?
-Cześć skarbie- odezwał się.
-Hej Liaś. Już się stęskniłeś?
-Zatęskniłem za tobą już wyjeżdżając od was.
-Oj słodziaku ty- zaśmiała się.
-Widzisz jakiego masz cudownego mężczyznę?
-No widzę, widzę.
-Co robisz?
-Leżakuję już.
-Hmmm... A co masz na sobie?
-A mam piżamę zboczeńcu.
-Jaki zboczeńcu, co? Ja jestem bardzo grzecznym i ułożonym młodym człowiekiem.
-Gdybym cię nie znała to pewnie miałabym o tobie takie zdanie, ale wiesz... Znam cię dość długo i mijasz się z prawdą kochany.
-Och to tylko taki szczegół. Czepiasz się.
-Ja się nie czepiam tylko mówię, że mój mężczyzna jest najlepszy wtedy, kiedy jest sobą.
-Mój mężczyzna. Jak to pięknie brzmi.
-Wiem wiem- zaśmiała się.
-Będziesz jutro z nami, no nie?
-A chcesz, żebym była?
-No a nie?! Ja tam bez ciebie nie wytrzymam!
-Skoro tak, no to raczej będę.
-Nie raczej tylko tak.
-No dobrze. Będę.
-W takim razie proszę iść spać, bo jutro musisz wyspana.
-Postaram się być wypoczęta.
-Dobranoc skarbie, kocham cię.
-Ja też cię kocham, dobranoc- odpowiedziała i odłożyła telefon na nocną szafkę.
02.07.2013r.
-Cześć! Co jemy?
-Hej, zjemy po omlecie. Zgoda?
-No pewnie. Zrobię nam herbaty.
Po piętnastu minutach rodzeństwo kończyło posiłek. Naczynia włożyli do zmywarki i wyszli na dwór, gdzie w czarnym Van'ie czekali Paul, Zayn, Niall i Liam.
-Cześć Harry! Cześć Rose!- przywitał się Paul.
-Cześć Paul, cześć chłopaki!- odpowiedzieli równo.
-Hej!- odkrzyknął każdy z nich.
Rose usiadła obok Liam'a i Zayn'a, a Hazz między Lou a Nialler'em. Przyjaciele rozmawiali, żartowali i śmiali się z samych siebie. Po niecałym pół godziny byli na miejscu. Ogromny gmach Brytyjskiej telewizji publiczne zachwycał swym wyglądem. Po pokonaniu niewielkiego dystansu, który z racji tego, że były tam tłumy fanek nie był taki niewielki, wkroczyli do środka. Windą wjechali na samą górę, gdzie chłopcy mieli udzielić wywiadu na żywo. Makijażystki od razu zabrały chłopców do siebie, a Rose i Paul usiedli za kulisami.
-3...2...1... i wchodzimy!- słychać było głos operatora.
-Jak każdy na świecie zna One Direction, tak my poznamy ich jeszcze bardziej. Nazywam się Jasmin Scott i witam serdecznie w programie "Kawa u Jasmin"- powiedziała śliczna, rudowłosa dziewczyna- Witam was chłopcy.
-Dzień dobry Jasmin- odpowiedzieli w tym samym momencie.
-Dziękuję wam za to, że przyjęliście moje zaproszenie- stwierdziła i przez około pół godziny zadawała im pytania o zespole, trasie, nowej płycie, itp.- dobrze chłopcy... Przejdźmy do spraw prywatnych. Powiedzcie mi, kim jest ta śliczna brunetka siedząca z Paul'em za kulisami?
-Ta śliczna brunetka to moja siostra, Rose- odpowiedział dumnie Hazz.
-Och no teraz już wiem kogo mi przypomina. Pamiętałam, że masz dwie siostry, ale jakoś nie skojarzyłam faktów- zaśmiała się- myślałam raczej, że będzie to ukochana któregoś z was.
-Oj co to to nie. Moja siostra musi się teraz wykształcić. Nie ma czasu na głupoty- odparł stanowczo Harry.
-Harry, Harry, Harry. Dobrze wiemy, że wszystko można jakoś ze sobą pogodzić- zaśmiała się- muszę przyznać, że pani Anne dorobiła się ślicznych córek i przystojnego syna.
-Dziękuję w imieniu moim i moich sióstr- powiedział i pocałował ją w rękę.
Jakieś drugie pół godziny rozmawiali o Rose, Perrie, Eleanor, rodzinach chłopców, itp. Około godziny 12 siedzieli już w samochodzie.
-To co teraz robimy?- zapytał Zayn.
-Może pójdziemy na jakiś obiad czy coś?- powiedział Nialler.
-W sumie to zjadłbym coś, bo burczy mi w brzuchu- stwierdził Louis.
-W taki razie jedziemy na obiad!- krzyknął Paul.
Zatrzymali się przy włoskie restauracji "Di Angelo", którą zachwalał Paul. Usiedli przy jednym stole i zamówili gorące posiłki. Kiedy skończyli jeść wszyscy byli zachwyceni smakiem potraw.
-Czuję, że będę tu wpadać- skwitowała Rose.
-Nie ty jedna słońce- zaśmiał się Niall.
__________________________________________________________________________
Daaaaa bum! :)
Kolejny rozdział do waszej dyspozycji! :)
KOMENTUJCIE <3